Antyaborcyjna furgonetka blokuje parkingi. "Nie chcę tego oglądać"
9 maja 2019
Antyaborcyjna furgonetka fundacji "Pro Prawo do życia" znów straszy przechodniów i pacjentów Szpitala Bielańskiego.
- Czy naprawdę nie ma mocnych na samochód z obrzydliwym bilbordem, na którym widnieje zmasakrowany płód? Dzień w dzień jeździ, krzyczy coś o aborcji. Czy naprawdę w XXI wieku w "cywilizowanym" kraju ludzie nie potrafią rozmawiać i przekazywać rzetelnych merytorycznie informacji? Nie chcę tego oglądać ani narażać na ten widok moich dzieci - pisze do redakcji pani Barbara.
Burmistrz w prokuraturze
Aby zaradzić sytuacji, na początku roku burmistrz Bielan złożył wniosek do Zarządu Dróg Miejskich o zmianę organizacji ruchu na ul. Marymonckiej, tuż obok szpitala. "Manewr" wyglądał na udany. Na portalach społecznościowych obwieszczono triumf, zamieszczając zdjęcia furgonetki odholowywanej przez straż miejską. Jednak jak się okazuje - przedwczesny. Już kilka dni po tamtym zdarzeniu, na naszych łamach prezes fundacji Pro Mariusz Dzierżawski zapowiedział, że to jeszcze nie kończy sprawy a działania władz dzielnicy określił jako "szykanę wynikającą ze strachu przed prawdą o aborcji". Jak dodał, jego wolontariusze są bardzo "kreatywni", więc z pewnością coś szybko wymyślą.
- Fundacja złożyła wniosek do prokuratury o przekroczenie uprawnień przeze mnie jako burmistrza. Chodzi o to, że wystąpiłem o zmianę organizacji ruchu na ul. Marymonckiej. Teraz niestety muszę się tłumaczyć ze swoich działań przed prokuraturą. Napisałem odpowiedź, czekam na kolejny ruch ze strony tego organu ścigania. Specjalnie nie poczuwam się do odpowiedzialności w tym temacie - komentuje Grzegorz Pietruczuk. Jak dodaje, dziwi się działaniom, a raczej bezradności służb wobec działań fundacji.
Nie mogą usunąć furgonetki
- Samochód stoi naprzeciwko szpitala przysłaniając sygnalizację świetlną i to nikomu nie przeszkadza, tj. prokuraturze, straży miejskiej czy policji? Ponownie wystąpiłem do ZDM o zmianę organizacji ruchu na Marymonckiej, tym razem w kierunku Gdańska, żeby można było odholować ten samochód. Dlaczego straż miejska go teraz nie rusza? - dziwi się burmistrz Pietruczuk.
- Zakaz zatrzymywania obowiązuje tylko na wysokości Szpitala Bielańskiego - wyjaśnia nam wydział prasowy straży miejskiej. Obecnie furgonetka parkuje po drugiej stronie drogi vis-a-vis szpitala, gdzie analogiczny znak nie został wprowadzony przez zarządcę drogi. - Parkując w tym miejscu pojazd nie zasłania sygnalizacji świetlnej. Przejście dla pieszych wyposażone jest w trzy sygnalizatory świetlne, które są dobrze widoczne. Na obecnym etapie prowadzone są czynności w związku z wykroczeniem popełnionym przez kierującego polegającym na postoju pojazdu powyżej 2,5 tony na chodniku. Takie pozostawienie pojazdu nie daje jednak podstaw do jego odholowania - wyjaśnia strażnik.
(DB)