Andrzej Halicki: nie wyobrażam sobie deweloperów na lotnisku
24 kwietnia 2019
Rozmawiamy z Andrzejem Halickim, wieloletnim posłem PO z okręgu warszawskiego, byłym ministrem administracji i cyfryzacji, kandydatem Koalicji Europejskiej do Parlamentu Europejskiego.
Mówi się, że majowe wybory są tylko wstępem do kampanii jesiennej, po której poznamy nowy skład Sejmu i nazwisko nowego premiera. W poprzednich latach eurodeputowanych wybierało tylko ok. 25% Polaków. Jak chce Pan zachęcić warszawiaków do pójścia na wybory?
Wierzę w mieszkańców i ich świadomość tego, jak ważna jest decyzja i wybór europosłów reprezentujących Polskę w Parlamencie Europejskim. Natomiast jeśli ktoś chce traktować te wybory jako próbę przed wyborami do Sejmu i Senatu, to można i tak do tego podejść i uznać głosowanie 26 maja jako pierwszy etap odzyskiwania Polski z rąk PiS. Mam nadzieję, że podczas tych wyborów frekwencja będzie dużo wyższa, ponieważ to dzięki Unii od 15 lat nasze miasto zmienia się we wspaniałą, europejską metropolię. Nie zmarnujmy tego.
I tu pojawia się problem. Dla przeciętnego mieszkańca Bemowa parlament obradujący w Brukseli i Strasburgu, w kilkudziesięciu językach naraz, to kompletna egzotyka.
Nie mogę się z tym zgodzić. Jestem przekonany, że pytając mieszkańców o znaczenie Parlamentu Europejskiego usłyszymy zgodnie z prawdą, że to właśnie on odpowiada za dużą część stanowionego w Polsce prawa. Jesteśmy coraz lepiej wykształconym i świadomym społeczeństwem, które rozumie, że bez silnej i odpowiedzialnej reprezentacji w instytucjach unijnych nie byłoby wielu inwestycji, także na Bemowie. Wyobraźmy sobie, że w poprzedniej dekadzie Polska nie weszłaby do Unii, Hanna Gronkiewicz-Waltz nie została prezydentem Warszawy a PO nie wynegocjowała dla Polaków miejsc w Brukseli. Na jakim etapie byłaby wtedy budowa metra?
Pana przeciwnicy powiedzą, że parłaby do przodu, jak w Bułgarii.
Nie sądzę. Budowa II linii metra dostała ogromny zastrzyk finansowy z Unii Europejskiej, bez którego Warszawa musiałaby rezygnować albo z tej, albo z innych inwestycji. Z których? Z wymiany tramwajów i autobusów na nowe? A może z budowy bulwarów albo inwestycji w kulturę? Dzięki Unii mamy to wszystko jednocześnie.
Czy są jakieś inwestycje, na które dałoby się zdobyć dotacje unijne w najbliższych latach?
Na pewno realna jest dalsza wymiana autobusów na ekologiczny tabor, napędzany silnikami na gaz albo prąd. Chciałbym powalczyć też o pieniądze na budowę stacji kolejowych na linii między Jelonkami a Wolą oraz zakup nowych pociągów. Wiem, że to właśnie transport kolejowy jest tym polem, na którym mamy jeszcze możliwość rozwoju.
Ostatnie pytanie. Ukończył Pan studia w dziedzinie ekonomiki transportu lotniczego, więc zapewne los lotniska Babice jest Panu bliski. Czy należy je zamknąć?
Jako warszawiak nie wyobrażam sobie Bemowa bez lotniska, ale zdaję sobie sprawę, że pojawia się dużo wątpliwości wokół generowanego przez nie hałasu. Trzeba natychmiast podjąć działania, jednak nie iść w kierunku całkowitego zamknięcia. Nie chciałbym sytuacji, w której lotnisko znika zastąpione przez bloki, zamykające klin napowietrzający Warszawę.
Rozm. dg