Agawy: lokatorzy na łasce miasta
18 listopada 2011
Lokatorzy bloku przy ul. Agawy 16 chcą przekształcić budynek komunalny, w którym mieszkają, we wspólnotę mieszkaniową. Ich zdaniem urzędnicy rzucają im jednak kłody pod nogi.
Dlaczego?
Budynek przy ul. Agawy 16 został wybudowany jako zakładowy przedsiębiorstwa Bumar-Waryński w 1963 roku. Wtedy każdy z lokatorów wpłacił obligatoryjnie 10% wartości zajmowanego mieszkania. - Przez wiele lat staraliśmy się o wykup mieszkań. W roku 2005, u schyłku upadku, firma przekazała budynek w zarząd gminy, bez uwzględnienia naszych roszczeń dotyczących możliwości pierwokupu. Gmina wielokrotnie w pismach upewniała nas o woli sprzedaży, niestety wycofała się z tych obietnic. Wielu mieszkańców podobnych bloków mogło wówczas skorzystać z korzystnego systemu bonifikat. Pomijając nasze 10%, uznano nas za tzw. setkę - tzn. całkowicie w administracji gminy. Dla nas ta sytuacja jest zdecydowanie niekorzystna, ponieważ uniemożliwiono nam tym samym utworzenie wspólnoty, która mogłaby skutecznie dbać o nasze interesy - żalą się mieszkańcy bloku przy Agawy 16.Traktują nas gorzej
Lokatorzy skarżą się, że "polityka mieszkaniowa" miasta uczyniła z nich obywateli trzeciej kategorii, z którymi nie ma potrzeby niczego uzgadniać i liczyć się z ich potrzebami.- Banalnym przykładem opisywanej sytuacji niech będzie sprawa zamknięcia śmietnika, który stał się ogólnodostępny, ale to my jesteśmy obciążani kosztami jego utrzymania. Na nasze pismo dotyczące systemu rozliczeń i zamknięcia śmietnika dostaliśmy krótką i zwięzłą odpowiedź, że na zewnątrz znajduje się tylko pojemnik na selektywną zbiórkę odpadów, niewymagający zabezpieczenia, co niestety mija się z prawdą. Innym przykładem jest oświetlenie klatki schodowej automatycznie włączające się o zmierzchu - na równi z oświetleniem ulicznym. Przez to przez 2-3 godziny mamy ciemno, bo to klatka, a nie ulica! - dodają mieszkańcy.
Potrzeba kontroli
Lokatorzy chcieliby stworzyć wspólnotę i mieć większą kontrolę nad budynkiem. Przekonują, że nawet najmniejsza wspólnota pozwala na kontrolę administracji i wymusza na niej jakiekolwiek działania.Nie opłaca się miastu?
Co na to urzędnicy? Czy jest szansa na to, aby blok przeszedł we władanie mieszkańców? Wątpliwości rozwiewa Monika Beuth-Lutyk, rzeczniczka Woli. - Według prawa budynek stanowi w 100% własność miasta. W takich budynkach sprzedaż lokali jest bardzo ograniczona, co wynika z konieczności zabezpieczenia w dyspozycji miasta lokali komunalnych i socjalnych dla osób, które na przydział takich lokali oczekują, którym przysługuje lokal z uwagi na trudną sytuację materialną i mieszkaniową. Ponadto w tym budynku w latach 2006-2010 miasto sfinansowało remonty za prawie 1,5 mln zł. Przeznaczenie lokali do zbycia w trybie bezprzetargowym na rzecz najemców, z uwzględnieniem bonifikat, w tak krótkim czasie od zakończonej inwestycji, byłoby niegospodarne i sprzeczne z dyscypliną finansów publicznych. Miasto jako właściciel nie ma obowiązku sprzedawać lokali, ma natomiast obowiązek mądrze gospodarować nieruchomościami - wyjaśnia rzeczniczka.Marzena Zemlich