Życie rodziców
25 września 2009
Pani Małgorzata i pan Wojtek mieszkają w bloku przy ul. Anieli Krzywoń należącym do spółdzielni Jelonki. Codziennie rano z dwiema małymi córkami wyruszają w pełną wyzwań i pułapek podróż przez Bemowo.
Wyzwanie pierwsze - winda
Cztery lata temu została wyremontowana, zmieniono też kabinę. Jest czysta i ład-na. Tyle że mała, sporo mniejsza od poprzedniej. Z dziecięcym wózkiem zmieścić się trudno, ale da się, tyle że w windzie nie ma już miejsca na nic innego. Gdy ma-ma spaceruje z wózkiem, starsza córka chętnie jeździ na rowerze. Niestety wyjścia z rowerem należą do atrakcji rzadkich - rowerek i wózek jednocześnie w windzie nijak się nie zmieszczą. Dlaczego przy okazji remontu wstawiono mniejszą windę?- Musieliśmy przystosować widny do nowych przepisów UE. Stare dźwigi posia-dały jedną parę drzwi otwierających się na zewnątrz klatki schodowej. Stwarzało to niebezpieczeństwo dla użytkowników - jeżeli winda zatrzymała się w nieodpowied-nim miejscu, ktoś mógł wpaść do szybu windowego. W związku z tym zainstalowa-liśmy dodatkowe drzwi wewnątrz kabiny, co oczywiście zmniejszyło jej powierz-chnię. Niestety nie mamy możliwości powiększania szybów windowych. Nie ma jak przystosować ich do nowych, większych kabin. Szyby windowe są budowane w latach 70-tych z prefabrykatów. Trudno zrobić z trzydziestoletnich budynków apar-tamentowce - mówi Małgorzata Sikora-Antkowiak, wiceprezes spółdzielni Jelonki.
Co na to pani Małgorzata? - Kupiłam dziecku hulajnogę.
Podobny problem jest w blokach SM Wola, gdzie windy składają się z dwóch części, a jedna z nich jest zamknięta na klucz. Mieszkańcy wprawdzie klucze mają, ale każdy, kto choć raz próbował otworzyć (zamknąć) wewnętrzne drzwi, jedno-cześnie podtrzymując nogą ciężkie drzwi wejściowe, a na dodatek trzymając drugą ręką wózek lub rower zadaje sobie pytanie: czy rzeczywiście muszą być zamknię-te? Pytamy o to w spółdzielni. - Muszą być zamknięte ze względów bezpieczeństwa - wyjaśnia Franciszek Michalski z administracji osiedla Bemowo IV. - To są windy starego typu, których maksymalny udźwig wynosi 500 kg albo sześć osób. Jeśli drzwi do części towarowej będą otwarte, będzie wsiadało więcej osób. Windy nie mają zabezpieczenia przed przeciążeniem i mogą w takiej sytuacji ulec uszkodze-niu. W naszych nowych budynkach są już windy duże, mające większy udźwig - mówi. W tej sytuacji pozostaje życzyć mieszkańcom, by w przyszłości przy okazji wymiany kabin SM Wola nie popełniła błędu SM Jelonki i nie wstawiła zbyt małych wind.
Wyzwanie drugie - schody
Z niewiadomych powodów główne wejścia do budynków na Bemowie są umiejsco-wione tak, że przejście do windy wymaga pokonania co najmniej kilku schodów. Wprawdzie na ogół do budynków jest też drugie wejście, ale tu także niekoniecznie musi być łatwiej. Oto na przykład w bloku pani Małgorzaty pozostaje do pokonania kilkanaście schodów. Na szczęście jest zjazd dla wózków - tyle że kąt nachylenia wynosi 30 stopni, a na dodatek podczas ocieplania budynku został on częściowo za-budowany i zwężony do ok. 70 cm.Dwa lata temu pani Małgorzata próbowała wymóc na właścicielu budynku bu-dowę metalowej rampy, takiej jakie zamontowano w sąsiednich klatkach schodo-wych. - Gdy ja miałam dziecko, wózek sobie podnosiłam sama - usłyszała wówczas od pani pracującej w administracji spółdzielni. Dowiedziała się też, że może sobie zbudować rampę na własny koszt. W tej samej klatce schodowej mieszkają co naj-mniej cztery rodziny z małymi dziećmi. Czy to nie jest dla spółdzielni wystarczający argument do budowy rampy?
- Budujemy podjazdy do klatek schodowych, gdy dostajemy zgłoszenie od mieszkańców, że w ich klatce zachodzi taka potrzeba, np. jest dużo małych dzieci czy osoby niepełnosprawne. Póki co spółdzielni nie stać na budowanie podjazdów wszędzie. Jeżeli jednak mieszkanka zgłosi się do nas ponownie i poda dokładną lokalizację, tzn. numer klatki schodowej, to jesteśmy w stanie wybudować ten podjazd jeszcze przed zimą - mówi Małgorzata Sikora-Antkowiak.
Wyzwanie trzecie - wizyta w urzędzie
E-administracja jest na razie w (nomen omen) powijakach, czasem więc trzeba wy-brać się z wizytą do bemowskiego ratusza, ot choćby po to, by odebrać becikowe. - Musiałam wjechać na drugie piętro, wózek musiał zostać na zewnątrz, drzwi są za wąskie, nie było szans, by się zmieścił - opowiada pani Małgorzata. Dodaje, że była świadkiem sytuacji, gdy jedna z urzędniczek wydziału musiała wyjść i bujać wózek, podczas gdy mama załatwiała formalności. - Nie słyszałem o takich sytuacjach - mówi Łukasz Dębiński z wydziału prasowego dzielnicy. - Rzeczywiście biura tego wydziału znajdowały się kiedyś na drugim piętrze, ale zostały przeniesione na par-ter właśnie po to, by rodzicom ułatwić dostęp. Zaadaptowaliśmy pomieszczenia dawnej szatni, drzwi rzeczywiście są wąskie, ale po prostu nie mamy innego po-mieszczenia - mówi.Wyzwanie czwarte - dziecko chce się bawić
Idziemy więc na plac zabaw. Chlubą Bemowa jest ogromny plac przy Forcie Bema, ale niestety poza nim sytuacja nie wygląda ciekawie. - Brakuje przede wszystkim placów zabaw dla małych dzieci, niskich i wyłożonych gumową nawierzchnią, o któ-rą maluchy nie nabiją sobie guza - tłumaczy pani Małgorzata. - W mojej okolicy jest tylko jeden, na placu Kasztelańskim, są na nim straszne tłumy, a poza tym nie jest ogrodzony - wiadomo, co w związku z tym dzieci mogą wykopać w piaskownicy - dodaje.Rzecznik prasowy Bemowa opowiada "Echu" o planie budowy 15 placów zabaw na 15-lecie samorządności Bemowa. - Ustalamy właśnie ich lokalizacje z właścicie-lami gruntów, ponieważ niektóre powstaną na działkach spółdzielni i wspólnot mie-szkaniowych. Będą oczywiście ogólnodostępne, a gdy zostaną oddane do użytku, na pewno jeszcze w tym roku, Bemowo będzie się pozytywnie wyróżniać wśród dzielnic miasta. Warto podkreślić także inicjatywę mieszkańców, którzy coraz częściej biorą sprawy w swoje ręce: przy ul. Sucharskiego powstał plac zabaw ze składek mieszkańców. Jest tu nawet skrzynia z zabawkami, które - o dziwo - nie giną - podsumowuje rzecznik.
Wyzwanie piąte - rodzice idą do pracy
- Chętnie bym już wróciła do pracy - mówi pani Małgorzata. Prasa rozpisuje się o korzyściach z powrotu młodych matek do życia zawodowego, powoli pojawiają się też nowe możliwości prawne. Wszyscy zgadzają się, że przede wszystkim koniecz-ne są zmiany świadomości społecznej. W przełamywaniu barier niemałe jest zna-czenie działań samorządów, a zwłaszcza liczba miejsc w żłobkach. O ile sytuacja w przedszkolach na Bemowie jest znacznie lepsza niż kilka lat temu, o tyle w przy-padku żłobków jest tragiczna. - Widać, że w żłobkach wszyscy bardzo się starają, ale nie są w stanie przyjąć więcej dzieci - skarży się nasza rozmówczyni. W urzę-dzie dzielnicy potwierdzają nam, że na Bemowie działa tylko jeden żłobek, do któ-rego chodzi 95 maluchów i jeden miniżłobek - 24 dzieci. - Ale już w skali Warszawy nie wygląda to wcale tak źle - słyszymy - a żłobkami zarządza miasto, nie dzielni-ce. Na liście oczekujących jest ok. 200 osób. Sytuację na Bemowie poprawi otwar-cie nowej dwuoddziałowej placówki przy ul. Powstańców Śląskich, może we wrześ-niu przyszłego roku.Maciej Czapliński, apc
Jesteś rodzicem i chcesz opowiedzieć "Echu" o barierach, które utrudniają Tobie i ma-luchom życie na Bemowie? Pisz: redakcja@gazetaecho.pl lub dzwoń 022 392-08-30.
Taką rampę chciałaby pani Małgorzata