REKLAMA

Białołęka

sport »

 

Zaniechanie władz to sabotaż

  12 września 2008

Z zainteresowaniem przeczytałem artykuł Jarka Filipowicza "Czas na zmiany" zamieszczony w poprzednim "Echu". Z zainteresowaniem, bo "w sporcie" tkwię od dziesiątków lat. Najpierw jako wyczynowy zawodnik, potem w roli ojca dzieci uprawiających sport wyczynowo i wreszcie jako sportowiec-amator startujący jeszcze do chwili obecnej w zawodach jako masters i weteran.

REKLAMA


Autor jest członkiem Partner-stwa Ulic Zielonej Białołęki (obecnie Stowarzyszenie Moja Białołęka).
Od razu przyznam, że podzielam poglądy autora w części dotyczącej opinii na temat działań dzielnicy na rzecz sportu. Zorganizowanie burzy mózgów czy opracowanie perspektywicznego programu aktywizu-jącego działalność sportową na pewno będą przy-datne. Dotychczasowe posunięcia władz jasno po-kazują, że jak na razie nie dostrzegają one wagi i zakresu spraw związanych z kulturą fizyczną. Chyba sądzą, że działalność Białołęckiego Ośrodka Sportu załatwia tę kwestię. Otóż niestety nie. Uruchomienie w prawie stutysięcznej dzielnicy jednej pływalni, boiska czy lodowiska to nie wszystko. Tym bardziej, że obecnie czynne obiekty BOS są - powiem to wprost - przeznaczone w praktyce wyłącznie dla mieszkańców Tarchomina i najbliższej okolicy. Brak dojazdu dla mieszkańców np. zielonej Białołęki oraz znaczna odległość sprawiają, iż łatwiej i szybciej jest wybrać się nam na Targówek, a nawet do centrum miasta. Dlatego w pełni popieram ideę rozwoju bazy sportowej - ale bez ograniczania jej wyłącznie do Tarchomina i przyległości.

I właśnie dlatego nie mogę zgodzić się z panem Filipowiczem w kwestii centra-lizacji działalności sportowej na Białołęce pod auspicjami BOS. Powołanie przy ośrodku sekcji piłki nożnej - jak najbardziej. Tylko ważne jest, aby poza tą sekcją grupującą najbardziej uzdolnioną młodzież nie zapomniano o reszcie. Dlatego nie powinno być zgody na likwidowanie małych klubów zajmujących się dziećmi i mło-dzieżą nie mającymi w przyszłości szans na medal mistrzostw Polski. Przypomnę, że idea tzw. szkolenia centralnego ostatecznie została skompromitowana właśnie podczas ostatnich Igrzysk Olimpijskich. Dokonania naszych pływaków, lekkoatle-tów, wioślarzy, ciężarowców itd. jasno udowodniły, że błędem jest szkolenie wąs-kiej grupy asów przy całkowitym lekceważeniu rozwoju reszty zawodników. Lo-giczne jest, że z objętej szkoleniem w kilku czy kilkunastu klubach grupy dzieci i młodzieży łatwiej będzie wybrać rzeczywiście najlepszych zawodników mogących reprezentować dzielnicę, a w przyszłości może i grać w lidze. Piłkarz po dojściu do pewnego poziomu i tak zostanie "wyciągnięty" do lepszej drużyny. No chyba, że cały budżet dzielnicy pójdzie na to, aby mieć kopaczy w przysłowiowej lidze okrę-gowej. I dlatego napiszę jeszcze raz: powołanie sekcji piłki nożnej (oraz innych sekcji sportowych) przy BOS - jak najbardziej tak, ale bez likwidowania innych klubów czy stowarzyszeń.

Ostatnią kwestią, którą chcę poruszyć jest - wspominana już przeze mnie - sprawa bazy sportowej. Na mapie dzielnicy istnieją olbrzymie białe plamy - obsza-ry, na których nie ma żadnej aktywności sportowej. Powód jest prozaiczny - brak zrozumienia ze strony władz dzielnicy. Na terenie zielonej Białołęki pomiędzy ul. Płochocińską a Trasą Toruńską, stanowiącym prawie połowę obszaru dzielnicy i zamieszkałym przez kilkadziesiąt tysięcy ludzi nie ma dosłownie nic. Mieszkańcy od dawna apelują i piszą do władz o przeznaczenie jakiegoś terenu na boisko albo chociażby na plac zabaw. Działań ze strony dzielnicy i odzewu niestety brak. Tłumaczy się nam, że są pilniejsze potrzeby, że nie ma pieniędzy, że brak działki...

Dlatego ze zdumieniem przyjęliśmy informację władz Białołęki o tym, że 47 ha przy ul. Wyszkowskiej, podarowane niedawno zakonnicom miało być przeznaczone na tereny sportowo-rekreacyjne! Na ten grunt wskazywaliśmy w rozmowie z wice-burmistrzem już ponad rok temu. Brak zainteresowania tym tematem przez władze i niepodjęcie szybkich, zdecydowanych kroków w celu pozyskania 47 ha działki w świetle tego, co się wydarzyło, można nazwać czystym sabotażem.

Tomasz Klepacki

Od redakcji

Przed publikacją tego artykułu przedstawiliśmy burmistrzowi Jackowi Kaznowskie-mu i jego rzeczniczce zarzut zaniechania działań w sprawie pozyskania dla dzielnicy terenu, który otrzymały elżbietanki. Poprosiliśmy o przedstawienie dokumentów mogących świadczyć o tym, że takie działania były przez urząd prowadzone. Do chwili zamykania tego wydania "Echa" takich dokumentów nie widzieliśmy. Również w żaden inny sposób burmistrz nie odniósł się do zarzutu przedstawionego przez Tomasza Klepackiego.

 

REKLAMA

Komentarze

Ten artykuł nie ma jeszcze żadnych komentarzy. Twój może być pierwszy...

REKLAMA

Najnowsze informacje na TuBiałołęka

REKLAMA

REKLAMA

REKLAMA

REKLAMA

Najchętniej czytane na TuBiałołęka

Misz@masz

Artykuły sponsorowane

REKLAMA

REKLAMA

Kup bilet

Znajdź swoje wakacje

Powyższe treści pochodzą z serwisu Wakacje.pl.

Polecamy w naszym pasażu

Wstąp do księgarni

REKLAMA

REKLAMA

REKLAMA

REKLAMA

Wyjazdy sportowe
Wyjazdy sportowe