Zamalowaliśmy napis "J***ć Polonię". Za jedyne 13 tysięcy
12 marca 2018
Miała być wojna z "mową nienawiści", skończyło się na zabezpieczeniu przed bazgrołami... jednego budynku.
Bazgroły na murach domów, garażach, ekranach akustycznych, wiatach przystankowych czy pociągach to rzeczywistość większości dużych europejskich miast. Pół biedy, jeśli są to tzw. tagi, czyli zwykłe podpisy wandali. Gorzej, gdy na murze widnieje napis propagujący nienawiść albo totalitarny symbol, taki jak krzyż celtycki albo sierp z młotem. Na Białołęce można znaleźć przede wszystkim skutki "wojny" między kibicami Legii i Polonii, ale są one coraz mniej liczne. Niemniej jednak trzy lata temu prawie 900 mieszkańców zdecydowało w głosowaniu nad budżetem partycypacyjnym o przeznaczeniu 13,2 tys. zł na walkę z "mową nienawiści" na białołęckich murach.
Długo szukali...
"Białołęka bez nienawiści. Usuwamy mowę nienawiści z białołęckich murów" - taki tytuł nosił projekt Michała Żakowskiego, wybrany do budżetu partycypacyjnego na 2016 rok. Jak pisał pomysłodawca, "instytucje miejskie powinny wspierać proces usuwania ekspresji mowy nienawiści. Jest to ważny element dbania o wizerunek miasta otwartego, przyjaznego dla wszystkich mieszkańców. Nie bez znaczenia pozostaje również aspekt estetyczny".
- Zakres projektu został ograniczony do budynków komunalnych, gdyż na wszystkie pozostałe każdorazowo wymagana by była zgoda spółdzielni lub wspólnoty mieszkaniowej - mówi Marzena Gawkowska, rzeczniczka urzędu dzielnicy.
Urzędnicy mieli cały rok na znalezienie "nienawistnych" napisów na białołęckich budynkach komunalnych, ale wandale najwyraźniej nie byli zainteresowani niszczeniem dzielnicy. Jak informuje rzeczniczka, w ciągu całego 2016 roku pojawiło się... jedno graffiti o obraźliwej treści.
...ale udało się
Był to napis "J***ć Polonię", który oszpecił blok przy ul. Wczele 6. Zapewne mało kto spośród mieszkańców Białołęki zna tę ulicę. To 150-metrowa, częściowo bita a częściowo wyłożona płytami droga, znajdująca się na skraju lasu w pobliżu stacji Płudy. Ponad 13 tys. zł na jeden napis to suma aż nadto wystarczająca, ale urzędnicy musieli ją wydać.
- Powłoką antygraffiti zostało pokryte ok. 170 m2 dookoła budynku - mówi rzeczniczka białołęckiego ratusza.
"Chcieliście? To macie" - powiedziałby klasyk z Warszawy. 878 głosów, jeden napis, 13,2 tys. zł. Opłacało się?
(dg)