REKLAMA

Puls Warszawy

różne

 

Zakochani są wśród nas...

  12 lutego 2004

O miłości zapisano już całe tomy wierszy, pieśni, powieści. Analizowali ją socjologowie, filozofowie, biolodzy. Swoje trzy grosze wtrącali chemicy, artyści i kulturoznawcy...

REKLAMA

Ale tak naprawdę do dziś nie wiemy dlaczego jej siła potrafi nas uskrzydlać, dlaczego wylewamy na jej konto strumienie łez, dlaczego wciąż szukamy tej drugiej połówki pomarańczy. Wiemy więc niewiele, ale jedno jest pewne - 14 lutego zakochani obchodzą swoje święto.

Komercyjny wizerunek 14 lutego stworzyła w zasadzie kultura masowa. To dzięki niej od początku miesiąca cała Europa (i nie tylko) dostaje obłędu na punkcie wysyłania okraszo-nych serduszkami, amorkami i gołąbkami kartek, maili i sms-ów. W sklepach wręcz roi się od walentynkowych gadżetów, a ci którzy aktualnie nie posiadają wybranka serca zaczynają odczuwać wstydliwy niepokój. Jednak historia dzisiejszego patrona zakochanych nie jest tak oczywista jak mogłoby się na pozór wydawać. Na fakt, że Walenty, rzymski męczennik żyjący w IV wieku naszej ery przejął pieczę nad uniesieniami serc wpłynął splot... nieporozumień.

Początkowo bowiem Walenty był patronem chorych na epilepsję. Podopieczni zostali mu nadani najprawdopodobniej ze względu na etymologię imienia (fallen po niemiecku oznacza "padać"). Ze względu na mało optymistyczne skojarzenia - w Niemczech 14 lutego bardzo szybko został uznany za dzień feralny. Ponieważ zaś kościół uważał chorych na padaczkę za opętanych przez diabła - ludzka fantazja pomieszała z czasem pojęcia i Walentego, zwanego Walkiem od około XVI wieku w Polsce zaczęto utożsamiać z diabłem. A że jak wiadomo od opętania do miłości i szatańskich podszeptów jest tylko krok - w rzeczywistej powinności Walentego zaczęło się robić coraz więcej zamieszania. Na niemieckie wierzenia nałożył się przesąd rodem z wysp brytyjskich głoszący, że 14 lutego wędrowne ptaki zaczynają się łączyć w pary i... w ten sposób Walenty został ochrzczony patronem zakochanych.

I tak od około XV wieku w Europie dzień św. Walentego zaczął być kojarzony z poszukiwaniem narzeczonego, względnie narzeczonej, miłosnymi wyznaniami i matrymonialnymi propozycjami. Co prawda w poszczególnych krajach istniały oddzielne tradycje związane ze swatami i miłosną liryką. W średniowiecznej słowiańskiej Europie na przykład, dużo silniej zakorzeniła się tradycja nocy Kupały, czyli sobótki. Nocy 23 czerwca, kiedy wedle wierzeń przedchrześcijańskich po raz pierwszy w roku można było bezpiecznie zażywać kąpieli bez strachu przed nikczemnymi działaniami topielic i rusałek, słowianie przypisywali magiczne znaczenie. Właśnie wtedy można było znaleźć wybranka serca i liczyć na początek wielkiej, szczęśliwej miłości. Oczywiście magiczne sposoby na zainteresowanie sobą ukochanej osoby mogą budzić dziś spore wątpliwości - jak choćby wkładanie ukochanemu do herbaty kostki cukru, uprzednio dziewięć dni noszonej pod pachą - jednak trzeba przyznać, że i dziś nie brakuje nam oryginalnych pomysłów na zdobycie czyjegoś serca.

Tradycja kupalnocki w ostatnich latach dała się co prawda wyprzeć mocno skomercjalizowanym obchodom dnia św. Walentego, ale spór, które z dwóch świąt miłości jest istotniejsze wydaje się być bezprzedmiotowy. W końcu ci wszyscy, którzy uwielbiają znajdywać okazję do wyznania miłości skorzystają z szansy i 14 lutego, i 23 czerwca. A jeśli kochają naprawdę... będą korzystać z niej każdego kolejnego dnia roku.

Magdalena Łuczak
 

REKLAMA

Komentarze

Ten artykuł nie ma jeszcze żadnych komentarzy. Twój może być pierwszy...

REKLAMA

Najnowsze informacje w Pulsie Warszawy

REKLAMA

REKLAMA

REKLAMA

REKLAMA

Najchętniej czytane w Pulsie Warszawy

Misz@masz

Artykuły sponsorowane

REKLAMA

REKLAMA

Kup bilet

Znajdź swoje wakacje

Powyższe treści pochodzą z serwisu Wakacje.pl.

Polecamy w naszym pasażu

Wstąp do księgarni

REKLAMA

REKLAMA

AMBRA - Twoje Perfumy
AMBRA - Twoje Perfumy

REKLAMA

Kambukka Olympus
Kambukka Lagoon

REKLAMA

Top hotele na Lato 2024
Top hotele na Lato 2024