Brakuje co najmniej 250 milionów na zajezdnię na Annopolu
13 września 2021
Nowa zajezdnia tramwajowa będzie dla budżetu Warszawy ogromnym obciążeniem. Najtańsza oferta na budowę opiewa na 655 mln zł.
Zajezdnia tramwajowa na białołęckim Annopolu niespodziewanie okazała się jedną z najdroższych inwestycji, jakie będzie prowadzić w najbliższych latach warszawski ratusz. Urzędnicy szacowali jej koszt na 406 mln zł, ale najtańsza oferta, jaką otrzymali, opiewała na 805 mln zł. Podczas aukcji firma ZUE zdecydowała się zejść do 655 mln zł.
Brakuje pieniędzy
Sama aukcja ofert przebiegała z problemami. Podczas jej trwania doszło do usterki technicznej, która wymusiła jej przerwanie. Po dokończeniu aukcji okazało się, że prowadzi ZUE przed Budimexem i Gülermakiem. Wszystkie oferty zdecydowanie przekraczają planowany przez Tramwaje Warszawskie budżet. Jeśli na wykonawcę wybrane zostanie ZUE, w kasie stołecznego samorządu trzeba będzie znaleźć 250 mln zł.
Warto dodać, że w tegorocznym budżecie miasta jest już dziura w wysokości 1,9 mld zł. Jeśli nie liczyć inwestycji w komunikację miejską (metra na Bródno, Górce i Chrzanów), największym wydatkiem ratusza jest obecnie budowa Muzeum Sztuki Nowoczesnej na pl. Defilad za 424 mln zł. Żeby zbudować zajezdnię tramwajową, Rada Warszawy będzie musiała dokonać cięcia wydatków, zwiększyć zadłużenie albo zrezygnować z inwestycji. Częściową alternatywą dla budowy zajezdni może być rozbudowa istniejących zakładów o dodatkowe tory. Pod uwagę jest brane nawet pozostawianie części tramwajów na noc na pętlach.
"Imperialne" plany Tramwajów
Niezależnie od tego, co zrobią urzędnicy w sprawie zajezdni na Annopolu, fakty pozostają faktami: w budżecie Warszawy jest za mało pieniędzy, by zrealizować w terminie wszystkie planowane inwestycje: trasę do Wilanowa, na Gocław, na Kasprzaka i na wschodnią Białołękę, a także remonty w al. Jana Pawła II, al. Waszyngtona i na Obozowej. O tramwaju wzdłuż Modlińskiej z pewnością można w najbliższych latach zapomnieć.
Trzeba też wspomnieć o innym problemie, związanym z inwestycjami tramwajowymi. W miarę zastępowania polskiego węgla droższymi i mniej wydajnymi odnawialnymi źródłami energii, a także importowanym z USA czy Kataru gazem, koszty produkcji prądu w Polsce będą coraz szybciej rosnąć. Koszty utrzymania rosnącej sieci tramwajowej - już dziś jednej z większych w Europie - również będą coraz większe.
(dg)