Wyzwiska, kłótnie, spory. Maseczki w komunikacji miejskiej
23 lipca 2020
Póki co najbardziej zauważalnym skutkiem zakrywania ust i nosa w autobusach jest fatalna atmosfera panująca między pasażerami.
Czy w warszawskiej komunikacji miejskiej obowiązuje nakaz noszenia maseczek? Według rządu i ratusza - tak, według dużej części prawników - nie, bo nie ma on podstaw prawnych. Na początku miesiąca pierwszy sąd - rejonowy - w Kościanie umorzył sprawę o brak maseczki, uznając że nie wolno nakazywać masowego zakrywania twarzy w drodze rozporządzenia. Tymczasem w warszawskich autobusach i tramwajach ciągle dochodzi do kłótni.
Konflikty o maseczki
- Usłyszałem od starszego pana, że jestem analfabetą, bo nie umiem przeczytać rozporządzenia - pisze nasz czytelnik. - Najwyraźniej sam go nie zna, bo astmatycy są zwolnieni z obowiązku zakrywania twarzy. Zresztą nie muszę tłumaczyć się przypadkowemu człowiekowi, któremu włączył się "tryb PRL" i postanowił zostać samozwańczą służbą bezpieczeństwa.
- Spotkałam w autobusie emeryta pouczającego wszystkich, jak mają zakładać maseczki i przekonującego, że bez tego czeka nas jakaś tragedia - dodaje czytelniczka. - Atmosfera jest bardzo nerwowa i nieprzyjemna, aż odechciewa się korzystać z komunikacji miejskiej. Niestety nie każdy może sobie pozwolić na codzienną jazdę samochodem.
Ratusz prosi policję
Jeśli chodzi o interpretację przepisów, warszawski ratusz stoi murem po stronie rządu. Zarząd Transportu Miejskiego cały czas utrzymuje "strefy bezpieczeństwa" przy kabinach kierowców i motorniczych, nadaje z głośników specjalne komunikaty i wywiesza na szybach plakaty.
- Niestety pomimo aktywnych działań edukacyjnych i informacyjnych odnotowujemy coraz częstsze przypadki niestosowania się pasażerów do obowiązujących w tym zakresie obostrzeń - ubolewa Urząd m.st. Warszawy. - W związku z niepokojącym trendem zwróciliśmy się do policji z prośbą o rozszerzenie kontroli obowiązku zakrywania ust i nosa przez pasażerów korzystających z pojazdów Warszawskiego Transportu Publicznego.
(dg)