Wywiad miesiąca
7 marca 2008
Wywiad z Barbarą Fajkowską.
* * *
Co Panią skłoniło do zajęcia się działalnością samorządową?
- Zawsze interesowały mnie sprawy społeczne. Nie bez przyczyny wybrałam socjologię jako kierunek studiów. Interesuje mnie jednak nie tyle badanie problemów, co szukanie ich rozwiązań i konkretne działania.
Dlaczego wybrała Pani Prawo i Sprawiedliwość?
- Spośród wszystkich działających na polskiej scenie politycznej partii PiS jest tą partią, która jest w moim przekonaniu najbardziej zdolna i zdeterminowana, by przeprowadzić pewne operacje bardzo ważne dla Polski. Mam na myśli wprowadze-nie zdrowych zasad gospodarczych poprzez rozbicie pewnych układów i rozliczenie ludzi, którzy wzbogacili się w nieuczciwy sposób, kosztem reszty społeczeństwa. Mam również na myśli odsunięcie od władzy tych, którzy w przeszłości Polsce szkodzili. Żałuję, że rząd Jarosława Kaczyńskiego nie dokończył swojej misji. To, jak bardzo był atakowany, pokazało, jak silny jest układ, któremu groziło rozli-czenie z przeszłością.
W jakich komisjach Pani działa?
- Pracuję w komisji ładu przestrzennego, rozwoju gospodarczego i ochrony przyrody oraz komisji zdrowia, polityki społecznej i prorodzinnej.
Jakie cele chce Pani w nich osiągnąć?
- Uważam, że Wawer powinien zachować charakter dzielnicy o niskiej i rzadkiej zabudowie. Mamy w Wawrze wiele pięknych miejsc, które powinny być chronione przed zniszczeniem i mamy bardzo dobre warunki do wypoczynku i rekreacji. To jedyne, czego mogą nam zazdrościć mieszkańcy innych dzielnic i to powinniśmy chronić. Tymczasem w Wawrze pojawia się coraz więcej osiedli, bardzo gęsto za-budowanych, w dodatku bez kanalizacji. Budzi to sprzeciw dotychczasowych miesz-kańców. Chcę, żeby Wawer się rozwijał i wiem, że dzieje się to także poprzez na-pływ nowych mieszkańców, ale powinna zostać zachowana pewna równowaga mię-dzy dotychczasową zabudową i środowiskiem naturalnym a nową zabudową, a wszelkie rozwiązania planistyczne powinny służyć przede wszystkim dotychczaso-wym mieszkańcom, nie zaś deweloperom.
Problem naszej komisji ładu przestrzennego polega na tym, że jej stanowisko w związku z tym, że jesteśmy dzielnicą, a nie gminą, jest tylko opinią, która nie musi w procesie decyzji zostać uwzględniona. Co więcej, decyzje dotyczące budo-wy nawet dużych i ważnych obiektów są podejmowane bez informowania nas o tym i bez naszej opinii. Kompetencje dotyczące zagospodarowania przestrzennego po-siada urząd miasta.
Bardzo ważną sprawą jest planowana budowa południowej obwodnicy Warsza-wy. Jestem przekonana, że Wawer bardzo mało na niej skorzysta, ponieważ zjaz-dów z tej trasy będzie bardzo mało, a dużo straci w postaci zanieczyszczenia śro-dowiska naturalnego, hałasu, zniszczenia krajobrazu, rozcięcia terenu na dwie części i związanych z tym trudności komunikacyjnych o charakterze lokalnym. Ko-misja ładu wypowiadała się w tej sprawie negatywnie, ale tutaj również nasz głos nie jest decydujący. Decyzja zapadnie na szczeblu rządowym.
Jeśli chodzi o komisję zdrowia, to ważne jest dla mnie wspieranie najsłabszych grup społecznych. Robimy to głównie poprzez wspieranie organizacji, które na rzecz tych grup pracują, najczęściej organizacji pozarządowych.
Za bardzo niebezpieczny uważam plan sprywatyzowania wszystkich wawer-skich przychodni. Zdaję sobie sprawę, że trudna jest sytuacja służby zdrowia, jej pracowników oraz pacjentów i że sytuacja wymaga naprawy. Ale przekazanie wszystkich sześciu działających na terenie Wawra przychodni, a wraz z nimi losów pacjentów, w prywatne ręce jest bardzo ryzykowne. Nie wierzę w to, że prywatny właściciel będzie bardziej hojny dla pacjentów, jeśli chodzi np. o możliwość robienia badań, niż samorząd. Obawiam się, że mogą na tym stracić najubożsi pacjenci. Przychodnie te stanowią majątek zgromadzony z publicznych środków, w dużej mierze finansowany przez nas, mieszkańców. Czy zostanie sprzedany w uczciwy sposób? Mamy w Polsce bardzo złe doświadczenia związane z prywatyzacją, dlate-go występowałam i będę występowała przeciwko niej. Chcę zaznaczyć, że nie jestem przeciwna prywatnym placówkom medycznym, jeśli ktoś samodzielnie taką placówkę założy i wyposaży.
Ponadto, mimo próśb, my, radni, nie otrzymaliśmy żadnych dokumentów określających zasady działania mającej powstać spółki. Nie możemy się więc do-wiedzieć, w jaki sposób dotychczasowe prawa pacjentów i pracowników ZOZ-u bę-dą zagwarantowane.
Co uważa Pani za najkonieczniejsze do zrobienia w Wawrze w najbliższym czasie?
- Największą bolączką mieszkańców naszej dzielnicy jest brak odpowiedniej infrastruktury: w pierwszej kolejności kanalizacji, ale też dróg, wodociągu, właści-wego oświetlenia, ścieżek rowerowych, kanalizacji deszczowej. Czekamy na wybu-dowanie kolektora, który powinien zostać wybudowany do końca 2010 roku. Kiedy kanalizacja dotrze do wszystkich osiedli, trudno powiedzieć.
Przykre jest to, że przy tak ogromnych potrzebach dzielnica nie potrafi wyko-rzystać środków przeznaczonych na inwestycje, jak to miało miejsce w ubiegłym roku.
Bardzo ważna jest komunikacja. Drogi są modernizowane, ale ciągle trudno się dojeżdża do centrum miasta i do innych dzielnic. Należałoby rozwinąć tak, jak to było przed laty, komunikację kolejową, jednak przy jednoczesnym zbudowaniu przejazdów podziemnych przez tory kolejowe.
Fatalne skutki dla Wawra ma brak planów zagospodarowania przestrzennego. Przy ich braku decyzje o powstawaniu różnych obiektów na naszym terenie, miesz-kalnych czy usługowych są decyzjami administracyjnymi. Uważam, że wydano bar-dzo wiele złych decyzji, powstało wiele obiektów tworzących pewne kolizje i kon-flikty, a także niszczących w sposób nieodwracalny środowisko i krajobraz. Jak naj-szybsze uchwalenie planów zagospodarowania jest na pewno jedną z kluczowych spraw. Jeśli chodzi o sprawy społeczne, to sprawą priorytetową jest stworzenie poradni leczenia uzależnień oraz poradni zdrowia psychicznego. Wiemy chyba wszyscy, jak poważny problem stanowi alkoholizm, jakie trudności niesie rodzinom osób uzależnionych. Drugim coraz większym zagrożeniem jest narkomania. Na terenie naszej dzielnicy nie ma placówki, która pomagałaby osobom uzależnionym i ich rodzinom. W innych dzielnicach takie istnieją..
W ostatnich latach rośnie też liczba osób chorych psychicznie. I tutaj również nasi mieszkańcy, podobnie jak w przypadku uzależnień, muszą jeździć w odległe miejsca, by uzyskać pomoc. Wiadomo, że część osób z tego powodu tej pomocy po prostu nie otrzymuje. Mogłaby powstać jedna placówka, w ramach której obydwie poradnie znalazły by swoje miejsce.
Wawer potrzebuje także poprawy bezpieczeństwa, potrzebuje obiektów sporto-wych i kulturalnych, i jeszcze wielu innych rzeczy, ale dla mnie najważniejsze są te sprawy, które wymieniłam.
Co Pani pragnie zrobić dla tej części naszej dzielnicy, której jest Pani mieszkanką?
- Jestem mieszkanką Aleksandrowa. Aleksandrów jest osiedlem najbardziej za-niedbanym pod względem infrastruktury ze wszystkich osiedli wawerskich. Nie ma-my w ogóle kanalizacji, dopiero w bieżącym roku zacznie się budowa wodociągu, mamy bardzo niewielki procent utwardzonych dróg, ogromnym problemem jest brak systemu melioracyjnego i zalewanie posesji. Jednocześnie Aleksandrów jest osiedlem bardzo rozwijającym się, z każdym rokiem przybywa domów i mieszkań-ców. Rozwój infrastruktury zupełnie za tym nie nadąża. Bardzo trudno jest coś dla Aleksandrowa uzyskać, zwłaszcza, jeśli jest się radną PiS, a rządzi koalicja Plat-formy Obywatelskiej z lokalnymi ugrupowaniami samorządowymi. Moje prośby do-tyczące doinwestowania Aleksandrowa napotykają na ogromny i konsekwentny opór ze strony koalicji rządzącej. Przyznam, że trudno się z tym pogodzić, bo nie polityczne kryteria powinny decydować o planowanych inwestycjach. Niezależnie od tego, będę dążyła do poprawienia warunków życia ludzi w Aleksandrowie poprzez starania o budowę dróg, oświetlenia, wspomnianego wodociągu i kanalizacji (wte-dy, kiedy to będzie możliwe), a także odwodnienia.
Aleksandrów należy do tych osiedli, które nie mają planu zagospodarowania przestrzennego. Aktualnie ten plan jest opracowywany. Moim celem jest taka współpraca z projektantem i wydziałem architektury, by jak najszybciej powstał dobry plan uwzględniający naturalne walory środowiska, przy jednoczesnym za-pewnieniu warunków dla rozwoju osiedla, przewidujący tereny przeznaczone na cele publiczne, na odpowiednią sieć dróg, jednocześnie przy uwzględnieniu spraw własnościowych.
Bardzo chciałabym, by uległa poprawie komunikacja w Aleksandrowie i by ko-munikacja miejska docierała do tych miejsc, gdzie obecnie nie dociera. Zgodnie z zapowiedziami ZTM ma to nastąpić jeszcze w bieżącym roku.
Reprezentuję w radzie dzielnicy również Falenicę, ponieważ Falenica jest są-siednim osiedlem, jestem z Falenicą mocno związana i w wyborach samorządowych otrzymałam tam znaczną część głosów, co mnie zobowiązuje. Falenica jest w lepszej sytuacji pod względem infrastruktury niż Aleksandrów, ale także ma duże potrzeby w zakresie infrastruktury.
Za najważniejszy cel wynikający z faktu sąsiedztwa Aleksandrowa z Falenicą stawiam sobie działania na rzecz rozwiązania problemu budowy cmentarza, będą-cego od lat przedmiotem poważnego konfliktu pomiędzy Falenicą a Aleksandro-wem. Cmentarz powstaje na gruncie będącym własnością parafii w Falenicy, ale na terenie Aleksandrowa. Rodzi to protest części mieszkańców. Uważam, że cmentarz w tej okolicy jest potrzebny, by nie trzeba było jeździć na odległe cmentarze komu-nalne. Istnieje pilna potrzeba zbudowania tego cmentarza, ponieważ brakuje miejsc na dotychczasowym. Jednocześnie bardzo chciałabym, by sprawa została załatwiona w taki sposób, który na tyle, na ile jest to możliwe, pogodzi interesy obydwu społeczności i nie odnowi wcześniejszego konfliktu.
Czy fakt bycia jedyną kobietą w największym, bo 9-osobowym klubie, jest dla Pani ułatwieniem czy też raczej utrudnieniem w działalności?
- Nie uważam, żeby miało to istotne znaczenie w mojej pracy. Razem pracuje-my merytorycznie, omawiamy ważne sprawy, przygotowujemy się do sesji. Wyso-ko oceniam poziom merytoryczny Klubu PiS i ubolewam, że jego potencjał nie jest dostatecznie wykorzystywany przez rządząca koalicję i że wiele ważnych decyzji jest podejmowanych poza nami i nawet poza komisjami. Sądzę, że traci na tym nasza dzielnica.
Muszę przyznać, że brakuje mi Zofii Papis-Kozelskiej, z którą blisko współpra-cowałam w poprzedniej kadencji, a która, mimo otrzymania w wyborach samorzą-dowych bardzo dużej liczby głosów, nie weszła do rady z powodu niskiego wyniku Ligi Polskich Rodzin.
Rozmawiał Andrzej Gzyło