REKLAMA

Wola

samorząd »

 

Wygrać możesz, przegrać musisz

  22 maja 2009

Jednoręcy bandyci i inne automaty hazardowe przestały być egzotycznym widokiem znanym tylko z amerykańskich filmów. Są wszędzie - od ekskluzywnych kasyn po obskurne blaszane baraki.

REKLAMA

Zgodnie z ustawą są one uznawane za "niskowygraniowe", czyli maksymalna jednorazowa wygrana nie może prze-kroczyć wartości 15 euro. To jednak tylko teoria - nikt nie zakazuje przecież kolejnych gier. Wygrane kumulują się na drugim liczniku. Delikwent wygrywa więc mniej niż 15 euro, ale wygraną daje do puli i gra dalej. Nie ma takiej ustawy, której nie da się ominąć, a przecież za automata-mi hazardowymi stoją potężne pieniądze. - To kuszenie i wyzyskiwanie ludzi o słabej psychice. Wrzucasz 5, 10 zł i przegrywasz, więc chcesz się odegrać i znowu przegry-wasz, to pułapka - mówi Paweł z Tarchomina. - Automatów jest teraz tyle, że wysiadając z autobusu od razu trafiasz na "budkę" z nimi, po prostu jakaś plaga - dodaje inny chłopak.

Na zakup urządzenia i prowadzenie działalności w zakresie gier na automatach o niskich wygranych konieczne jest zezwolenie udzielane przez izbę skarbową. Do tego dochodzi wiele wymogów, które nie zawsze są spełniane. Automaty mogą być zainstalowane w lokalach oddalonych od szkół, placówek oświatowo-wychowaw-czych, opiekuńczych oraz kościołów o co najmniej 100 metrów, a w jednym punk-cie nie mogą się znajdować więcej niż trzy automaty. Zdarza się, że w wielu lo-kalach zainstalowane są automaty bez żadnych zezwoleń, co podczas kontroli może skończyć się sporą karą. Legalne prowadzenie działalności wymaga uiszczenia opłaty koncesyjnej od zezwolenia, opłaty za uruchomienie każdego punktu do gier, opłaty za homologację automatu, a także finansowego zabezpieczenia za kolejny punkt gier. Do tego dochodzi zryczałtowany podatek od każdego automatu w wyso-kości 125 euro miesięcznie.

"Echo" dotarło do człowieka, który pracował przy automatach przez 3,5 roku. Zastrzegł jednak, że chce zachować pełną anonimowość. Niskie wygrane to fikcja - przyznaje nasz informator. - Ludzie wygrywają średnio dwa, trzy tysiące złotych, największa wygrana, jaką pamiętam to było 150 tysięcy. Grają wszyscy, przy auto-matach siada przedstawiciel każdej grupy społecznej. Widziałem wielokrotnie ad-wokatów, widziałem światek przestępczy. Podjeżdżają pod salon luksusowymi sa-mochodami i zostawiają w automatach spore sumy.

Wypłacane przez maszynę pieniądze, to tylko ułamek tego, co zostawiane jest w automatach. Stąd już prosta droga do uzależnienia. Jak mówi nasz rozmówce, uzależnionych od gry jest coraz więcej.

- Ludzie tracą majątek i wciąż wierzą, że za chwilę się odegrają. Często chcieli zastawiać biżuterię, zegarki, byle tylko spróbować szczęścia jeszcze raz. Najwięksi desperaci byli w stanie rozstać się z samochodem czy nawet żoną. Sytuacja jest też taka, że młodzież z osiedli ma automaty pod przysłowiowym nosem i często spędza tam mnóstwo czasu. Tymczasem zasada jest prosta. Wiadomo, że właś-ciciel automatów jest nastawiony na zysk, nie na wypłatę nagród. Normalna rzecz - mówi nasz informator. - Wygrać możesz, przegrać musisz. Program sterujący automatem jest tak napisany, że ma przynosić dochód właścicielowi. Nawet najbardziej spektakularna wygrana jest tak wyliczo-na, by zysk przynieść właścicielowi właśnie. Układ z infor-matykiem serwisującym maszyny, to sposób na pokonanie systemu. Zdarza się, że taki układ mają pracownicy lokali. Kiedyś można było zrobić przekręt na bonusach - kiedy na monitoringu było widać, który automat jest "naładowany" i było większe prawdopodobieństwo, że się da go rozbić w krótkim czasie. Wystarczyło wtedy po-sadzić przy nim umówionego gracza i czekać na efekt, a zwycięzca odpalał działkę pracownikowi, który dał "cynk". Teraz są już nowe zabezpieczenia i wsadzenia "swojaka" jest trudniejsze.

"Automaciarz" dodaje: - Hazard to nałóg. Straszny. Miałem kontakt z ludźmi uzależnionymi od różnych rzeczy, ale hazard w mojej opinii jest jedną z tych naj-gorszych.

Na Białołęce punkty z automatami do gry są właśnie w trakcie kontroli dziel-nicy, która nie chce na razie mówić o szczegółach. Problem w tym, że urząd może skontrolować, czy w jednym miejscu są maksymalnie trzy maszyny oraz czy są oddalone od szkół i kościołów o 100 metrów. W szczegóły dzielnica się nie zagłębi. Aby kontrole wykazały to, o czym piszemy i jeszcze więcej - potrzebne są służby specjalne.

bk, wt

 

REKLAMA

Komentarze

Ten artykuł nie ma jeszcze żadnych komentarzy. Twój może być pierwszy...

REKLAMA

Najnowsze informacje na TuWola

REKLAMA

REKLAMA

REKLAMA

REKLAMA

Misz@masz

Artykuły sponsorowane

REKLAMA

REKLAMA

Kup bilet

Znajdź swoje wakacje

Powyższe treści pochodzą z serwisu Wakacje.pl.

Polecamy w naszym pasażu

Wstąp do księgarni

REKLAMA

REKLAMA

REKLAMA

Butelki dla dzieci Kambukka
Kambukka Reno

REKLAMA

Top hotele na Lato 2024
Top hotele na Lato 2024