Ratusz wprowadza żeńskie nazwy stanowisk. "Prezydentka brzmi niepoważnie"
30 grudnia 2020
Od początku nowego roku na tabliczkach przed gabinetami, w komunikatach prasowych czy stronach internetowych będą mogły oficjalnie pojawić się żeńskie nazwy stanowisk. Mieszkańcy są podzieleni.
- Od 1 stycznia 2021 r. panie prezydentki, inspektorki, naczelniczki, burmistrzynie czy dyrektorki, będą mogły posługiwać się żeńskimi formami nazw stanowisk w komunikacji zewnętrznej i wewnętrznej, w tym na stronach internetowych i komunikatach prasowych, w stopkach wysyłanych e-maili, nagłówkach pism urzędowych, wizytówkach czy tabliczkach przydrzwiowych - informuje stołeczny ratusz.
Żeńskich nazw stanowisk nie będzie można stosować w większości dokumentów kadrowych oraz dokumentach o charakterze formalnym, np. decyzjach administracyjnych bądź pismach, w których forma została określona przepisami prawa. W takich przypadkach nadal będzie obowiązywała forma męska.
Żeńskie nazwy stanowisk - mieszkańcy podzieleni
Mieszkańcy w sprawie wprowadzenia żeńskich nazw stanowisk, co zapowiadał już wcześniej prezydent Rafał Trzaskowski, są podzieleni. Świadczą o tym tysiące komentarzy w mediach społecznościowych. Większość przyjęła decyzję z dużą dozą sceptyzyzmu, a nawet... uśmiechem politowania.
- Robienie czegoś na siłę przynosi czasami efekt odwrotny. Zauważyłem, że pan Trzaskowski i jego poplecznicy od jakiegoś czasu ciągle używają żeńskich form, podczas gdy język polski nie dopuszcza tego typu rzeczy. Nie chodzi tu o żadną równość płci, po prostu czasami żeńska forma zrobiona na siłę z męskiej brzmi tragicznie. Poza tym, zajmowanie się nic nie znaczącym tematem, zamiast np. gospodarką, to jakaś abstrakcja i jest po prostu żenujące - uważa pan Przemysław. - Nie podoba mi się ten pomysł, chociaż jestem kobietą. Dla mnie zawsze stanowisko to "burmistrz" bez względu na to, czy jest to pani burmistrz czy pan burmistrz. Podobnie prezydent... prezydentka nie brzmi poważnie - dodaje pani Marlena.
"Feminatywy wejdą do języka"
- Z tego wszystkiego tylko burmistrzyni brzmi dostatecznie poważnie na pieczątkę. Z jednej strony ucieka się od żeńskiej formy nazwisk, nie ma już Nowakowej czy Nowakówny, a z drugiej strony jest presja na stosowanie żeńskiej formy zawodów i stanowisk. Czy to nie jest niekonsekwencja, że pani naczelnik Nowakowa woli być panią naczelniczką Nowak? - zastanawia się pani Dorota.
- Obrońcom jedynie męskich form przypominam, że język jest żywy, jest zapisem kultury i rządzi się swoimi prawami. Feminatywy będą używane i wejdą do języka. Już weszły - zaznacza pani Agata.
Marcin Kalicki