Policjant do kierowcy Ubera: "Nie mówisz po polsku? Dlaczego?"
31 marca 2021
Podczas jazdy Uberem nasz Czytelnik był świadkiem zadziwiającej kontroli drogowej. Policjanci krzyczeli do obcokrajowca po polsku i wnikliwie sprawdzali dokument, który... nie jest respektowany w Polsce.
W poniedziałkową noc 29/30 marca jechałem jako pasażer samochodu Ubera, kiedy na Pułkowej zatrzymała nas policja. Kontrola prawdopodobnie była rutynowa, ponieważ mój kierowca jechał zgodnie z przepisami a samochód był w pełni sprawny. Zachowanie policjantów było jednak dalekie od normalnego.
Mundurowy bez powodu podnosił głos
Mój kierowca był imigrantem, który nie nauczył się jeszcze nawet podstaw polskiego. Kiedy powiedział po angielsku, że nie zna naszego języka, jeden z policjantów odpowiedział: "Nie mówisz po polsku? Dlaczego?". Kolejne pytania również były po polsku a na każde "I don't understand" funkcjonariusz odpowiadał... podnosząc głos na kierowcę. Trudno mi było uwierzyć, żeby młody policjant pracujący w Warszawie nie znał nawet podstawowych zwrotów po angielsku. Po chwili zacząłem tłumaczyć rozmowę.
Policjant poprosił kierowcę o okazanie prawa jazdy (zobaczył międzynarodowe), zapytał z jakiego kraju pochodzi, po czym... poprosił jeszcze o prawo jazdy z jego kraju, które nie jest w Polsce respektowane. Gdy zobaczył dokument po arabsku, a na nim datę "2020", krzyknął do kierowcy po polsku: "Który mamy rok?!". Przetłumaczyłem, wywołując zdumienie kierowcy. Po chwili sami doszliśmy do wniosku, że policjant podejrzewa, że dokument jest nieważny, ponieważ myli datę wystawienia z datą ważności. Na jakiej podstawie, skoro dokument jest po arabsku? I po co, skoro kierowca ma międzynarodowe prawo jazdy, więc arabskie w ogóle nie powinno funkcjonariusza interesować?
Podczas kontroli alkomatem mundurowi nie umieli wyjaśnić obcokrajowcowi nawet na migi, w jaki sposób ma skorzystać z urządzenia (znów nie obyło się bez mojej pomocy). Później policjanci zabrali oba prawa jazdy, usiedli w radiowozie, co najmniej jeden z nich zdjął maseczkę (drugiego nie widziałem) i... spędzili tam kilkanaście minut.
Dlaczego zatrudnia się policjantów bez elementarnych podstaw angielskiego?
Postój trwał tak długo, że dostałem z aplikacji Ubera zapytanie, czy nie potrzebuję pomocy. Wreszcie jeden z policjantów wrócił, rzucił po polsku "wszystko w porządku, do widzenia" i poszedł. Kierowca był tak zdezorientowany, że zapytał mnie, czy może już jechać. Po powrocie do domu dowiedziałem się, że ze względu na długotrwały postój przejazd kosztował więcej niż planowano.
Ciekawe, jak zostałby potraktowany obcokrajowiec z kraju arabskiego, zatrzymany do kontroli w środku nocy na jednej z wylotówek z Warszawy, gdyby nie miał pasażera mogącego przetłumaczyć słowa policjantów na angielski? Czy to możliwe, żeby policjanci powoływani do służby w wielkim mieście nie umieli powiedzieć nawet "driving licence" ani "papers"? Czy gdyby do kontroli zatrzymano Polaka, też trwałoby to tak długo?
Dane do wiadomości redakcji