Bobry przy Aroniowej w tarapatach. Przedłużenie ulicy zniszczy ich siedlisko?
23 kwietnia 2021
Od niedawna mieszkańcy ulicy Aroniowej z niepokojem obserwują przygotowania do budowy osiedla segmentów. Problem w tym, że ta zielona okolica i pobliskie rozlewisko kanałków melioracyjnych, to siedlisko bobrów i wielu innych gatunków chronionych.
Mieszkańcy Aroniowej alarmują o rozpoczynających się pracach budowlanych na dużej działce po drugiej stronie rowu melioracyjnego. Pozaznaczane zostały drzewa do wycinki, badana jest jakość gruntów, powbijane zostały chorągiewki nieopodal siedliska bobrów.
- Sam hałas z budowy może je stąd przepłoszyć, ale najbardziej niepokojący scenariusz jest taki, że zbudowane zostanie przedłużenie Aroniowej, które przebiegnie centralnie przez siedlisko chronionych bobrów. Dlaczego zawczasu nie zadbano o ochronę tego miejsca przed działalnością człowieka. Brakuje chociażby tablic edukacyjnych informujących mieszkańców o występujących na tym terenie bobrach i innych zwierzętach, jak choćby wielu gatunkach ptaków. Taka informacja potrzebna jest choćby po to, żeby psy były w tym miejscu na smyczy - mówi mieszkanka okolicy.
Póki co nie ma planów przedłużenia Aroniowej, ale przecież 20 lat temu nie istniała większość ulic wschodniej Białołęki, więc łatwo sobie taki scenariusz wyobrazić.
"Akceptujemy ich obecność, mimo że bywają uciążliwe"
Do urzędu dzielnicy wpłynął wniosek od osoby prywatnej o ustalenie warunków zabudowy dla budowy domów jednorodzinnych w zabudowie bliźniaczej. Planowana inwestycja nie przylega do siedliska bobrów. Natomiast samo siedlisko znajduje się na terenie objętym miejscowym planem zagospodarowania przestrzennego z przeznaczeniem pod zabudowę mieszkalną. Dla miejsca, gdzie krzyżują się rowy melioracyjne na końcu Aroniowej nie wpłynął żaden wniosek.
- Jeśli chodzi o bobry, wiemy o przebywaniu tych ssaków przy rowach melioracyjnych na terenie dzielnicy. Akceptujemy ich obecność i staramy się żyć w zgodzie, mimo że ich działalność czasem bywa uciążliwa. Tamy, które budują bobry w korytach rowów melioracyjnych, powodują spiętrzenie wody oraz gromadzenie zanieczyszczeń. W konsekwencji dochodzić może do podniesienia poziomu wód w rowach, co zwiększa zagrożenie wystąpienia lokalnych powodzi - mówi rzeczniczka białołęckiego ratusza Marzena Gawkowska.
"Bobrom powinniśmy być wdzięczni"
Z takim podejściem nie zgadzają się ekolodzy - To, co mówią urzędnicy, jest zgodne z obecnym nurtem przedstawiania bobra jako szkodnika, bo większość ludzi tak myśli. Pierwsza rzecz, rowy melioracyjne nie powinny spełniać tylko funkcji odwadniającej. Na tym nie polega melioracja - mówi Roman Głodowski ze stowarzyszenia ekologicznego Nasz Bóbr. - Polega ona przede wszystkim na utrzymaniu odpowiedniego poziomu wód gruntowych. W czasach susz rowy powinny mieć budowane zastawki, tak żeby cała woda nie spływała od razu do rzek, a następnie do morza. Budowa takich zastawek na rowach wymaga zrobienia projektów, uzyskania pozwoleń i zatrudnienia firmy a więc wiąże się z wydaniem niemałych pieniędzy. Bobry poprzez budowę tamy robią nam to za darmo i jeszcze na bieżąco dbają o prawidłowy stan takiej tamy, więc nie musimy tego konserwować. A jeśli by się okazało, że na jakimś odcinku stan wody jest zbyt wysoki, to przecież w łatwy sposób można rozebrać taką tamę. Można też w miejscu takiej tamy zastosować specjalne syfony, które odprowadzają nadmiar wody na tereny, gdzie tej wody brakuje. Jeśli chodzi o zanieczyszczenia, czy śmierdzącą wodę, to rowy melioracyjne zbierają wodę z gruntów, które są w okolicy. Jeżeli są to pola uprawne, gdzie w te pola pakuje się hektolitry środków ochrony roślin, to ta chemia musi gdzieś spłynąć i śmierdzi. Ale właśnie tamy bobrowe w takich miejscach oczyszczają wodę, która z tych pól spływa. Zastawki budowane przez Wody Polskie tych zanieczyszczeń, które wpływają do polskich rzek nie zatrzymają, a tama zatrzyma, bo tam są patyki, tam jest glina, tam jest ziemia i ta woda jest przefiltrowana i wypływa za tamę już oczyszczona - podsumowuje Roman Głodowski.
"Potrafią szybko znaleźć nowe miejsca do żerowania"
Jak przekonują białołęccy urzędnicy wieloletnie obserwacje wykazały, że bobry doskonale sobie radzą w miejskiej infrastrukturze, a także z postępującą zabudową. - Potrafią szybko znaleźć nowe miejsca do żerowania i przystosować się do zmieniającego się środowiska. Naturalnymi wrogami bobrów są wilki, rysie, niedźwiedzie, lisy i oczywiście człowiek. Przy nocnym trybie życia tych zwierząt, domowy pies nie stanowi dla niego dużego zagrożenia. Stawianie tablic informacyjnych ma sens wyłącznie w miejscach ogólnodostępnych przy trasach pieszych i rowerowych lub przy ścieżkach przyrodniczych. Natomiast montowanie tablic bezpośrednio przy miejscu bytowania bobrów, jak i innych zwierząt, może stanowić dodatkowe zagrożenie dla nich. Dodatkowo w większości siedliska bobrów znajdują na terenach prywatnych - przekonuje Gawkowska.
Mała białołęcka Rospuda
Ekolodzy przekonują, że doprowadzenie do zniszczenia siedliska bobrów przy Aroniowej będzie przede wszystkim niezgodne z prawem. Bobry są gatunkiem podlegającym ochronie.
- Zamierzamy dokładniej zinwentaryzować przyrodniczo teren tego kanałku. Jednak z tego, co już zauważyłem, to jest tam kilka gatunków kręgowców, są dziki i sarny, łosie, jest sporo popularnych gatunków ptactwa, jak gawron, który od tego roku jest wprowadzony na czerwoną listę gatunków zagrożonych. Oprócz tego przylatuje tam ponoć sowa i jeśli okaże się, że to jest jej teren siedliskowy, to ta okolica powinna zostać objęta ochroną z automatu. Podczas krótkiej wizytacji widzieliśmy też dwa czarne dzięcioły, które tam mają swoją dziuplę przy samym stawie bobrowym. Jest też kilka gatunków płazów. To wszystko trzeba wziąć pod uwagę. Nie tylko bóbr, ale wiele innych gatunków chronionych - mówi Roman Głodowski, którego stowarzyszenie będzie chciało w najbliższym czasie przeprowadzić szczegółową inwentaryzację przyrodniczą rozlewiska, a następnie zgłosić w białołęckim ratuszu propozycję uczynienia z niewielkiego terenu bobrowiska tzw. użytku ekologicznego. - Myślę, że warto to zrobić, bo spoglądając nawet na mapę, to w tym miejscu jest to jedyna taka enklawa dla zwierząt, gdzie one mogą bytować. Warto by to było pozostawione w stanie nienaruszonym. Raz, żeby dać zwierzętom trochę przestrzeni do życia, a dwa pod kątem walorów edukacyjnych, które by ludzi uwrażliwiały, że takie miejsca są bardzo potrzebne - argumentuje Roman Głodowski.
Jak ochrona bobrów wygląda w świetle przepisów?
Sprawę ochrony bobrów reguluje rozporządzenie Ministra Środowiska z 2016 r. w sprawie ochrony gatunkowej zwierząt. Umyślne płoszenie i niepokojenie bobrów, a także niszczenie, usuwanie lub uszkadzanie tam to wykroczenie. Oznacza to, że jeżeli jesteśmy świadkami takich czynów, powinniśmy zawiadomić policję o popełnieniu wykroczenia. Kto bez zezwolenia lub wbrew jego warunkom narusza zakazy w stosunku do zwierząt objętych ochroną gatunkową podlega karze aresztu albo grzywny.
(DB)