W obronie Starego Wawra
7 marca 2008
W Starym Wawrze wrze! Mieszkańcy są oburzeni i zbulwersowani. Powstał komitet protestacyjny i zbierane są podpisy pod petycją do władz.
Realizatorem imperialnych, wręcz zaborczych, zakusów Marysina w stosunku do Starego Wawra stał się Miejski System Informacji, który rozpoczął wymianę sta-rych tabliczek z nazwami ulic i numerami domów, na nowe, jednolite dla całej War-szawy. Na nowych tabliczkach oprócz nazwy ulicy czy numeru domu znajduje się także nazwa osiedla. I dopiero z tych tabliczek mieszkańcy dowiedzieli się, iż nie są już mieszkańcami Starego Wawra, lecz sąsiedniego Marysina Wawerskiego.
Wywołało to ogromne oburzenie. Najstarsza część dzielnicy, od której wzięła ona nazwę nagle przestaje istnieć i zostaje przyłączona do znacznie młodszego Ma-rysina. To trochę tak, jakby Wawel nazwać Starą Nową Hutą lub Warszawę Nową Pragą czy Białołęką. Jakby mało było zamieszania z nazewnictwem, stacja kolejo-wa, która leży pomiędzy tymi osiedlami nazywa się... "Warszawa Gocławek". W tej sytuacji zawiązał się komitet obywatelski pod przewodnictwem Joanny Rau oraz Sylwii i Marka Trnków, który rozpoczął zbieranie podpisów pod petycją do władz dzielnicy o zmianę tego stanu rzeczy i przywrócenie historycznej nazwy Starego Wawra. Komitetowi udało się w krótkim czasie zebrać ponad 200 podpisów właści-cieli posesji w najstarszej części naszej dzielnicy. Widnieje wśród nich także podpis radnego Jerzego Deberta. A dalsze podpisy nadal napływają.
Inicjatorów protestu w największe osłupienie wprawiło pismo Miejskiego Syste-mu Informacji wyjaśniające, iż na tabliczkach umieszcza nazwę "Marysin Wawer-ski" zamiast "Stary Wawer" na podstawie uchwały rady dzielnicy Wawer z 18 paź-dziernika 2004 roku. Okazało się, że to nasi radni w poprzedniej kadencji zgotowali nam ten los. Trzeba będzie sporo mitręgi, by sprawę odkręcić. W momencie, gdy Wawer przestał być samodzielną gminą a stał się ponownie dzielnicą, kwestie te przeszły ze szczebla dzielnicy na szczebel stolicy. I to tam trzeba będzie załatwiać zmianę. Na szczęście sprawę ułatwia fakt, iż tego rodzaju zmiana w nazewnictwie nie powoduje kosztów dla mieszkańców.
Nikt z mieszkańców nie będzie musiał z tego tytułu wymieniać dowodu oso-bistego, czy prawa jazdy ani zmieniać numeru konta bankowego. W tej sprawie za-równo w dzielnicy, jak i w Miejskim Systemie Informacji panuje spore zamieszanie i brak konsekwencji wynikający chyba z braku przekonania, by Stary Wawer prze-chrzcić na Marysin Wawerski. Joanna Rau dokonała już symbolicznej secesji od Marysina Wawerskiego. Udało jej się "wychodzić" w urzędach, by tabliczka na jej domu dumnie głosiła, iż jej lokatorzy są jednak mieszkańcami Starego Wawra. Na domu państwa Trnków tablica informuje z kolei, iż jego mieszkańcy są z Wawra. Na kilku innych domach także widnieje nazwa Wawer zamiast Marysin Wawerski.
Akcję wymiany tablic adresowych należy wstrzymać do czasu wyjaśnienia sprawy i przywrócenia osiedlu historycznej nazwy. Inaczej zamiast uporządkowania otoczenia będziemy mieli kakofonię najróżniejszych nazw i sąsiadujące domy będą położone albo w Marysinie Wawerskim, albo w Wawrze, albo w Starym Wawrze. Miejmy nadzieję, iż historyczna nazwa zostanie przywrócona i w końcu Stary Wa-wer zwycięży.
Andrzej Gzyło
Od redakcji
Oburzenie mieszkańców Starego Wawra jest całkowicie uzasadnione. Ich dążenie do zmiany tego stanu rzeczy także. Dziwne, że radni poprzedniej kadencji nie wy-kazali się odpowiednim wyczuciem. To trochę tak, jak gdyby w 1918 roku posłowie polscy postanowili zostać przy nazwie "prywislanski kraj" zamiast Rzeczypospolitej Polskiej. Ich następców w tej kadencji czeka więc robota przy odkręcaniu tej biuro-kratycznej pomyłki.