Kogo porucznik Borewicz szukał na Woli?
2 lipca 2022
Porucznik Sławomir Borewicz odwiedził ruderę na Woli w poszukiwaniu jednego z rzezimieszków mających związek ze zniknięciem cennego naszyjnika.
Borewicz to był gość! Bezkompromisowy glina, młody, wysportowany, a także wyszczekany. Nie bał się pyskować przełożonym, naśmiewał się z partyjniaków i mimo że nie był amantem, uwodził kobiety na potęgę. Pił tonic albo colę, palił papierosy Marlboro i chodził w amerykańskiej kurtce.
Egzekucja w Gamie wstrząsnęła Warszawą. Sprawców nie osądzono do dziś
W restauracji na rogu Wolskiej i Staszica doszło w 1999 roku do najgłośniejszego zabójstwa w historii działających w Polsce gangów. Sprawców nie osądzono do dziś.
Służbowym polonezem (modele poloneza z okrągłymi reflektorami do dziś nazywane są "Borewiczami") szarżował niczym kierowca rajdowy. Tropił złodziei, morderców, a swoich informatorów miał zarówno wśród drobnych kieszonkowców, jak i prostytutek czyhających na klienta w luksusowych knajpach.
James Bond mógłby się od niego uczyć!
W odcinku "Wisior" (1976, reż. Krzysztof Szmagier) tropi złodzieja cennego naszyjnika. Prowadząc śledztwo, trafia do domu Edwarda Gabora, kierownika nielegalnego kasyna, który mieszka w ruderze na Woli. Kamera wyraźnie pokazuje niezdarnie namalowaną tablicę adresową: "Prądzyńskiego nr 15A", która zawieszona jest na drewnianym płocie posesji. Dziś w tym miejscu nie ma nic, a po drugiej stronie Prądzyńskiego znajduje się centrum wystawiennicze Expo. Czy faktycznie scena była kręcona w tym miejscu, czy to tylko fantazja twórców "Borewicza"? Nieistotne. Ważne, że porucznik dopadł zbirów, a biżuteria wróciła do właściciela.
HK
.