Park Bródnowski: Naprawy droższe od toalety. "Wchodzę, a tam walą wódę"
14 stycznia 2022
Po ustawieniu na Bródnie publicznej toalety okazało się, że nie wszyscy chcą z niej korzystać zgodnie z przeznaczeniem. Żeby pokryć koszty utrzymania i zniszczeń, samorząd musiałby brać za wstęp co najmniej... 20 zł.
Mieszkańcy Bródna narzekają na to, że publiczna toaleta w popularnym parku jest regularnie nieczynna. Według ich słów notorycznie kradnie monety, tzn. pobiera opłatę, ale nie otwiera drzwi. Niektórzy piszą też o niezwykłych spotkaniach.
Plaga wandalizmu
- Wchodzę tam kiedyś, a dwa drechole walą w środku wódę i mówią, że ni ch*** nie skorzystam - opowiada w mediach społecznościowych jeden z mieszkańców. - Piątaka musiałem im dać, żeby ogarnąć dwójkę. Na Bródnie powinny być dziury w ziemi zalewane wapnem, a nie kible za dziesiątki tysięcy. Ludzie jeszcze nie dorośli do takich luksusów.
Jak dowiadujemy się w urzędzie dzielnicy, miesięczny koszt utrzymania jednej automatycznej toalety to 2,6 tys. zł, pod warunkiem, że nie doszło do żadnej dewastacji. W praktyce zniszczenia są tak duże, że ratusz Targówka płaci kilkakrotnie więcej. Co prawda toalety są płatne, ale wstęp kosztuje tylko złotówkę. Opłaty korzystających nie pokrywają nawet 5% kosztów utrzymania.
"Sypią gruz do muszli"
- Niestety wandale notorycznie wyrywają ze ściany skrzynki na pieniądze, sypią gruz do muszli klozetowych, dewastują drzwi - wymienia Rafał Lasota, rzecznik urzędu dzielnicy. - Koszty napraw zaczynają przewyższać wartość urządzenia. Podobnie było z ławkami solarnymi nad brzegiem Kanału Bródnowskiego. Wszystkie zostały zniszczone.
Jak dodaje rzecznik, dzielnica nie planuje monitoringu toalet. Montaż kamer w środku jest nie do przyjęcia, zaś umieszczanie kamer na zewnątrz nie ma żadnego sensu.
(db)