Dom zły na warszawskim Targówku
4 października 2024
Bez mała 75 lat temu na skrzyżowaniu ulic Przelotnej i Ludwickiej, na dalekich krańcach Targówka Fabrycznego działy się sceny rodem z filmu kryminalnego.
Tu naprawdę diabeł mówi "dobranoc". Utrata jest tak niezwykłym miejscem na mapie Warszawy, że naprawdę trudno znaleźć drugie takie. Raptem kilka domów, jedna kamienica, gruntowe uliczki.
Zwężą rondo Chodeckiej i Matki Teresy z Kalkuty
Warszawski Zarząd Dróg Miejskich przygotowuje się do przetargu na przebudowę Chodeckiej na odcinku Balkonowa - Matki Teresy z Kalkuty. Głównym założeniem tej inwestycji jest jednak przebudowa istniejącego tam ronda.
Krzaki, zapuszczone posesje, zdziczałe ogrody. Żeby kupić chleb, papierosy czy nawet piwo, trzeba ruszyć się aż na Księcia Ziemowita albo i na "Pragie". Tu zawracają wrony, a po zmroku ulice Ludwicka, Beczkowa, Niesulicka i Dźwińska tonąc w mroku otulane są jedynie dymem z ostatnich warszawskich pieców kaflowych. W nocy słychać tu tylko szum samochodów na Zabranieckiej i pojedyncze ujadanie psów.
Przelotna czy Niesulicka?
W sumie nic dziwnego, że jeden z adresów jest naznaczony przeszłością iście kryminalną. To Niesulicka 19 - jedyna posesja przy tej ulicy, gdzie jest dom, ogrodzenie, tabliczka adresowa. Jeszcze siedemdziesiąt lat temu ulica nazywała się Przelotna - a właśnie pod numerem 19 ukrywał się morderca kobiet Tadeusz Ołdak, który otrzymał niechlubne miano "Wampira z Warszawy". Niesulicką niedawno wyasfaltowano, choć nikt z niej nie korzysta. Przebieg ulicy został wyprostowany. Dookoła wciąż rosną dzikie krzaki tworzące równie dziki las. Na starych, betonowych słupach zatknięte są zardzewiałe wysięgniki bez opraw oświetleniowych. Latarnie zapewne nieprędko się tu pojawią.
Zboczeniec i morderca
Tadeusz Ołdak był mordercą i gwałcicielem. Zwyrodnialec urodził się w Tłuszczu w 1925 roku. Utrzymywał, że w czasie wojny trafił na roboty przymusowe do Niemiec. Po powrocie do Warszawy imał się różnych zajęć, był m.in. budowlańcem. Swojej pierwszej zbrodni dokonał w 1950 roku mordując 40-letnią panią Walerię z ulicy Księżnej Anny na Utracie. Wdowa wychowująca dwójkę nieletnich dzieci została znaleziona martwa w krzakach niedaleko przejazdu kolejowego prowadzącego przez ul. Podskarbińską na Grochów. Potem były kolejne ofiary, na które polował wybierając ulice nieoświetlone i niezabudowane - samotne, wracające z pracy czy idące do fabryki jeszcze przed świtem były idealnym celem dla psychopaty Ołdaka. Co ciekawe, po zgwałceniu jednej z kobiet, Tadeusz Ołdak zaczął opowiadać o swojej rodzinie. O tym, że ma ojca bez nogi, że sam stracił dwa palce lewej ręki, że przed wojną mieszkał w bieda-domku przy ulicy Żymierskiego na Grochowie. Jego ofierze cudem udaje się uciec - kobieta wskakuje do wody jeziorka Gocławskiego. Tadeusz Ołdak wpada w panikę, że przez swoją paplaninę milicja jest już na prostej drodze do odnalezienia "wampira z Warszawy".
Zgubiła go pomyłka w adresie
Sprawę bardzo dokładnie i szczegółowo opisał Jarosław Molenda w książce "Wampir z Warszawy". Ostatecznym "strzałem w stopę" Ołdaka było wysłanie listu do matki - właśnie na ulicę Przelotną. Jednak zamiast napisać na kopercie nr "19", wampir nabazgrał "16". To zwróciło uwagę śledczych - a w sprawę wytropienia mordercy zaangażowani byli nie tylko milicjanci i ubecy, ale też urzędnicy samorządowi i oczywiście pocztowcy. Służby zaczęły obserwować dom Ołdaków, który w raportach opisywany był jako "pekin" pełen elementu. Śledczy mieli swój punkt obserwacyjny w sąsiedniej kamienicy przy ulicy Ludwickiej 7 - to istniejąca do dziś oficyna, z której doskonale widać było okolicę. Tu jednak Ołdaka nie było - skrył się przed śledczymi w podwarszawskiej wiosce, gdzie jednak został wytropiony i aresztowany. Ostatecznie stołeczny Wojskowy Sąd Rejonowy skazał go na śmierć i Tadeusz Ołdak 10 kwietnia 1951 roku o godzinie 20.20 został powieszony. Prezydent Bolesław Bierut z prawa łaski nie skorzystał.
Niech tak zostanie...
Tadeusz Ołdak nie ma grobu, nie wiemy też czy żyją jego potomkowie. I niech tak zostanie - wnuki nie mają prawa być sądzone za winy dziadków. Dom, w którym ukrywał się Ołdak ponad 70 lat temu nie jest i nie będzie żadną atrakcją turystyczną. Jednak przechodząc obok tej posesji czuć pewien niepokój, jakby to zło krążyło nad okolicą.
(pik)
.