Szkoła przy Erazma likwiduje klasę sportową
21 czerwca 2016
Rodzice, którzy planowali zapisać swoje dzieci do klasy pływackiej w szkole przy Erazma z Zakroczymia, nie kryją oburzenia i rozczarowania. Pomimo planów, profilu w szkole najprawdopodobniej nie będzie.
Zainteresowani udali się do szkoły, by w dodatkowym terminie zapisać swoje pociechy do klasy pływackiej. Ku zaskoczeniu wszystkich okazało się jednak, że drugi nabór został odwołany. Urzędnicy zasłaniają się przepisami.
- Do klasy pływackiej na rok szkolny 2016/17 zgłosiło się zaledwie ośmioro uczniów, co zgodnie z przepisami uniemożliwia nam utworzenie odrębnej klasy. Dodatkowy nabór przeprowadza się, gdy do skompletowania 25-osobowej klasy brakuje kilku osób. W tym wypadku nie możemy więc mówić o dodatkowym naborze. Na taką sytuacją z pewnością miało wpływ cofnięcie obowiązku szkolnego dla sześciolatków, przez co wszystkich klas pierwszych utworzono w tym roku zdecydowanie mniej niż w ubiegłych latach. Skoro nie było wystarczającego zainteresowania klasą pływacką, szkoła utworzyła dodatkową 25-osobową zerówkę, której rodzice bardzo oczekiwali - mówi Marzena Gawkowska, rzeczniczka urzędu dzielnicy.
Zdesperowani rodzice szukają rozwiązań. Ratunkiem mogłoby być wprowadzenie profilu łączonego - pływacki plus inna dyscyplina sportowa. Dzielnica okazała się otwarta na rozmowy, choć żadnych wiążących decyzji jeszcze nie ma. - Trwają rozmowy. W historii białołęckiej oświaty na poziomie I klasy szkoły podstawowej łączonej klasy sportowej jeszcze nie było - podkreśla Marzena Gawkowska.
- Przepisy pozwalają utworzyć klasę już od 15 osób przy dzieciach sześcioletnich i od 20 osób przy siedmiolatkach. 25 osób, na które powołuje się pani rzecznik, to maksymalna liczba dzieci w takiej klasie. To niedopuszczalne, że na całej Białołęce, największej dzielnicy w Warszawie, nie ma klasy sportowej w I klasie szkoły podstawowej. To oznacza brak oferty dla tych, którzy cenią sport - ripostuje jeden z ojców i dodaje, że szkoła, która sąsiaduje z basenem, ma unikalną możliwość stworzenia nawet kilku takich klas - np. dwa lub trzy oddziały z elementami pływania. - Niech dla sześciolatków będzie to basen dwa razy w tygodniu. Pod czujnym okiem trenera dzieci nauczą się pływać wszystkimi stylami, a potem od klasy drugiej lub trzeciej można stworzyć dla nich typową kasę pływacką, które istnieją w tej szkole od 15 lat. Nie wszyscy rodzice chcą mieć w domu sportowca, bo to duże wyzwanie. Do gimnazjum wytrwa garstka dzieci, do liceum pojedyncze jednostki. Ale gdyby Otylia Jędrzejczak lub Alicja Tchórz nie miały takiej szansy, to nie zostałyby mistrzyniami - podkreśla.
(AS)