Szeryf z Bródna w śmierdzącej akcji. "Brawo! Więcej takich inicjatyw"
3 grudnia 2020
W jednym z bloków na Bródnie tzw. samozwańczy szeryf w dość niecodzienny sposób postanowił wymierzyć sprawiedliwość na sąsiedzie, który nie posprzątał po swoim psie.
Na drzwiach mieszkania bloku przy ul. Rembielińskiej 20 naklejono kartkę z treścią: "Brudas!!! Który nie sprząta po swoim psie ma to posprzątać". Pod napisem namalowano strzałki w dół, a przy wycieraczce na podłodze rozrzucono fekalia.
- Ja rozumiem, że ktoś wylał swoją frustrację z powodu niesprzątania po psie, ale bez przesady! Na klatce są wejścia do mieszkania tego człowieka, ale też i innych ludzi. Smród się niesie po całej klatce, małe dzieci w to wdepnąć mogą. Jak masz człowieku uwagi do właściciela, to zadzwoń po straż miejską, że nie sprząta po swoim psie, albo pójdź osobiście i wytłumacz, a nie wylewaj g... na klatkę, z której inni korzystają - denerwuje się pani Patrycja, która zamieściła na Facebooku zdjęcia zanieczyszczonego korytarza.
"Chamstwo i prostactwo prosto ze stodoły"
Zamieściła zdjęcia i... zaczęło się. A internetowa dyskusja jak zawsze rządzi się własnymi konwenansami. - Takie są skutki internetowych nagonek na właścicieli psów. Gdyby ktoś mi tak zrobił, zlokalizowałabym delikwenta i wytarła chamowi w to mordę - komentuje pani Anna. - Gdyby wszyscy właściciele sprzątali po swoich pupilach, nie byłoby problemu - dodaje z kolei pan Tomasz. - A ja bym takim g... wytarł twarz właściciela pupilka, który brudzi chodnik - dorzuca pan Maciej. - Brawo! Więcej takich inicjatyw. Jak nie skutkują prośby, to może tędy droga... Mam już dosyć skrobania z psich odchodów butów córki - przekonuje pan Rafał. - Bez względu na okoliczności takie zachowanie jest niewłaściwe. Chamstwo i prostactwo prosto ze stodoły. W mieście obowiązują trochę inne zasady. Nikt się tu obornikiem nie obrzuca - komentuje pani Aleksandra.
Czy grozi nam mandat?
Warto pamiętać, że każdy blok - czy to w spółdzielni mieszkaniowej, czy we wspólnocie - objęty jest regulaminem czystości. Tam ujęty jest obowiązek dbania o porządek na częściach wspólnych - także sprzątania po swoim pupilu.
- W świetle przepisów kodeksu wykroczeń straż miejska i policja nie mają możliwości ukarania lokatora, który rozrzucił na klatce fekalia psa, ponieważ działo się to na terenie prywatnym. W rozumieniu prawa klatka schodowa nie jest miejscem publicznym. Nie możemy zatem nikogo ukarać, bo w tym miejscu kodeks wykroczeń nie działa. Kwestię porządku w takich miejscach regulują odpowiednie regulaminy wspólnot i spółdzielni. Może się oczywiście okazać, że akcja rozrzucenia odchodów spowoduje zniszczenia na klatce, np. będzie się to wiązało z odmalowaniem ściany - wówczas spółdzielnia lub wspólnota, która będzie to usuwać, ponosi jakiś koszt i może wystąpić na drodze powództwa sądowego o odzyskanie tych pieniędzy od osoby, która naraziła wspólnotę lub spółdzielnię na straty finansowe - mówi Jerzy Jabraszko ze straży miejskiej.
Teren prywatny. Mundurowi, w tył zwrot
Jak dodał, funkcjonariusze nie mogą nawet ukarać mandatem właścicieli psów, którzy nie sprzątają po swoich pupilach na zamkniętym podwórku wspólnoty lub spółdzielni. Taki teren, w świetle przepisów, też jest traktowany jako prywatny.
(DB)