Szalone ceny benzyny
7 maja 2004
Jeszcze niedawno 4 zł za litr 95-oktanowej benzyny wydawało się czystą spekulacją. Teraz jest faktem i wszystko wskazuje na to, że ceny będą rosnąć. Analitycy już sprawdzili, że paliwa są najdroższe od 14 lat. Dlaczego jest tak drogo na polskich stacjach?
|
Obserwatorzy rynku paliw ostrze-gają, że sytuacja szybko się nie poprawi. Aby tak się stało, musiałoby się po pierwsze uspokoić w krajach Zatoki Perskiej, a po drugie na rynku pojawić się więcej ropy, zapotrzebowa-nie na którą zawsze wzrasta w okresie wakacyjnym. Na dodatek benzyny "idzie" coraz więcej w Indiach i Chinach, gdzie trwa prawdziwy boom na samochody. Tymczasem kraje OPEC - dostarczające na światowe rynki znaczną część ropy - nie chcą zgodzić się na większe wydobycie.
Ostatnie cenowe szaleństwo wywo-łały doniesienia z Arabii Saudyjskiej, gdzie w pierwszy weekend maja terro-ryści zaatakowali pracowników zakła-dów petrochemicznych w Janbu. Zginęło sześciu ludzi, w tym pięciu techników międzynarodowego koncernu ABB.
Według ekspertów ataki na insta-lacje będą się powtarzać, ponieważ nikt nie jest w stanie upilnować ciągnących się tysiącami kilometrów ropociągów. Niebezpieczeństwo kolejnych zamachów sprawia, że ceny paliw na Międzynarodowej Giełdzie Paliwowej (IPE) w Londynie rosną. A to oznacza wzrost cen także w Polsce.
Będzie drożej
Potentaci na naszym rynku, najwięksi producenci paliw - PKN Orlen i Grupa Lotos - już zapowiedzieli, że nie możemy spodziewać się, iż na świecie będzie drożej, a u nas bez zmian. Jak twierdzą, ich cenniki będą odpowiadać temu, co dzieje się na zagranicznych rynkach. Co prawda konkretów nie podają, ale można sobie wyobrazić, co nas czeka. Obecna sytuacja niepokoi polskich obserwatorów rynku paliw. Podkreślają oni, że jeśli cena ropy nadal będzie rosła, to bardzo szybko litr 95-oktanowej benzyny przekroczy magiczną granicę czterech złotych. Niewiele do tego potrzeba - starczy, że baryłka ropy w Londynie będzie kosztować ponad 40 dolarów. Na szczęście są też głosy bardziej optymistyczne. Część ekonomistów sądzi, opierając się o prognozy, że ceny ropy będą się stabilizować, dzięki czemu średnia cena w stosunku do ubiegłego roku nie będzie wiele wyższa. Uspokajają też konsumentów, że wzrost cen ropy, a tym samym benzyny nie spowoduje gwałtownych zmian cen innych produktów. To chyba jednak nie do końca prawda.Kwestia czasu
Właściciele sklepów są przekonani, że podwyżki będą. Jeszcze nie dziś czy jutro, ale na pewno w najbliższej przyszłości. Docierają bowiem do nich sygnały, że np. producenci nabiału, zamierzają niebawem podnieść ceny swoich wyrobów. Nie słychać jeszcze na razie o wzroście cen pieczywa, ale jeśli nadal na stacjach benzynowych będzie trwać takie szaleństwo, to na nabiale się nie skończy.A co z komunikacją? Jeśli cena paliwa przekroczy ustalony przez przedsię-biorstwa komunikacyjne próg graniczny, też można spodziewać się, że ceny biletów wzrosną. Prawdopodobne jest także, że pójdą w górę ceny innych usług, bo przecież dla przedsiębiorców droższa benzyna to większe wydatki, a co za tym idzie mniejsze zyski i mniejsze zarobki. Nie będą ciągle dokładać do interesu.
Trudno o spokój
Analizy ekspertów nie są w stanie uspokoić klientów stacji benzynowych, którzy jeszcze na początku roku tankowali płacąc - okazyjnie - po 3,20 zł za litr etyliny 95, a dziś kupując 10 litrów muszą znaleźć w portfelu nawet 40 złotych. Polscy kierowcy przywykli do tego, że nie mogą liczyć na litość państwa, które z ceny każdego litra zabiera nam aż... 62,3 procent podatków! To już teraz wyjątkowe zdzierstwo, ale - co gorsza - akcyza (i tak wyższa w tej chwili od poziomu oczekiwanego przez Unię Europejską) ma do 2009 roku jeszcze rosnąć. Obecnie stanowi ona około 1,5 zł z kwoty wydanej przez nas na litr benzyny. Być może w obawie przed wzrostem inflacji rząd obniży na pewnien czas akcyzę na paliwo o kilka groszy. Co będzie, zobaczymy.