Śmieciowa czkawka na Białołęce. MPO: już jest lepiej
8 września 2014
Regularna nieregularność w odbieraniu odpadów, śmietniska wokół śmietników - mieszkańcy na potęgę krytykują "śmieciową rewolucję" na Białołęce.
Inicjatywa Mieszkańców Białołęki złożyła właśnie do burmistrza petycję, prosząc o zdecydowaną reakcję i interwencję. W czym problem? Odpowiedzialne za wywóz odpadów z Białołęki Miejskie Przedsiębiorstwo Oczyszczania nie wywiązuje się z terminów, pozostawia po sobie bałagan, jest głuche na monity - nie wyrabia się ze swoimi obowiązkami.
- Zgłaszali się do nas mieszkańcy, wspólnoty mieszkaniowe oraz administratorzy nieruchomości zaniepokojeni obsługą wywozu śmieci przez MPO po 1 sierpnia. Skarżono się na nierealizowanie harmonogramu wywozu, niewywożenie odpadów wielkogabarytowych, brak kontaktu z MPO. Krytykowano również bezczynność władz dzielnicy w tej sprawie. Dlatego razem z 25 wspólnotami mieszkaniowymi z Białołęki, reprezentującymi kilka tysięcy mieszkańców, złożyliśmy petycję do burmistrza z postulatami interwencji wobec MPO oraz doprowadzenia do spotkania mieszkańców i firm zarządzających z przedstawicielami MPO - mówi radny Piotr Basiński z Inicjatywy Mieszkańców Białołęki.
Mieszkańcy mówią wprost: śmieci zbyt długo stoją w kontenerach i śmierdzą.
- Kilka dni temu wystawiłem pojemnik przed bramę, bo wtedy miały być zabrane śmieci, a stoją do dziś. Śmierdzi coraz bardziej i żadne interwencje w MPO nie skutkują - skarżył się "Echu" mieszkaniec ul. Małopolskiej.
Co na to wszystko MPO?
- Od 1 sierpnia nowy system odbioru odpadów komunalnych obowiązuje już w całej Warszawie. Przedsiębiorstwo stanęło w obliczu największej operacji logistycznej w zakresie gospodarki odpadami w Polsce, która objęła ponad milion mieszkańców. MPO do tych działań przygotowywało się od wielu miesięcy, począwszy od inwentaryzacji punktów odbioru odpadów, zakup sprzętu, poprzez tworzenie tras przejazdów śmieciarek, czipowanie pojemników oraz wstawianie ich na docelowe posesje - podkreśla Wojciech Jakubczak z MPO. MPO obsługuje obecnie ponad milion mieszkańców stolicy i odbiera codziennie odpady z 26 tysięcy pojemników.
Jak tłumaczy brak odbioru śmieci na czas?
- Rzeczywiście, zdarzają się sytuacje, że trasa nie zostaje w całości zrealizowana, a odbiór odpadów następuje kolejnego dnia. Dzieje się tak, ponieważ nadal mamy utrudniony dostęp do części nieruchomości. Obecnie posiadamy 92% kluczy do altanek. Odbiór odpadów z 10 dzielnic wymusił wprowadzenie drugiej zmiany, której pracownicy borykają się z utrudnionym dostępem do altan ze względu na to, że mieszkańcy i zarządcy nieruchomości nie są jeszcze przyzwyczajeni, że odpady odbierane są także w godzinach popołudniowych i wieczornych. Należy też pamiętać, że nasi kierowcy cały czas uczą się nowych tras - wyjaśnia rzecznik MPO.
Problemy z gabarytami? MPO: przesadzone.
- Są zabierane oddzielnymi trasami i pojazdami. Ich odbiór odbywa się w zabudowie wielorodzinnej na zgłoszenie administratora, natomiast w zabudowie jednorodzinnej raz w miesiącu zgodnie z harmonogramem zamieszczonym na naszej stronie - twierdzi Jakubczak.
MPO: będzie lepiej
Pierwszy miesiąc funkcjonowania nowego systemu odbioru odpadów to dla MPO nauka na własnych błędach. Przedsiębiorstwo obsługuje obecnie ponad milion mieszkańców stolicy i odbiera codziennie odpady z 26 tysięcy pojemników. Przy takiej skali nawet 1% błędu to zbyt duża ilość gnijących w kubłach odpadów.
- Na szczęście sytuacja się normuje i notujemy znaczący spadek liczby zgłoszeń. W ostatnim tygodniu sierpnia odebraliśmy ponad 15-krotnie mniej telefonów niż w tygodniu pierwszym. Już teraz wprowadziliśmy do naszych tras ok. 1500 zmian na podstawie zgłoszeń od mieszkańców. Dużo z nich dotyczy potrzeby dostawienia dodatkowych pojemników na odpady segregowane, co świadczy o tym, że mieszkańcy uczą się segregować i chcą to robić. To świetnie rokuje na dalsze miesiące - mówi Wojciech Jakubczak.
Czekamy na opinie czytelników na temat jakości funkcjonowania systemu na Białołęce - redakcja@gazetaecho.pl.
AS