Skrzyżowanie Kondratowicza i Łabiszyńskiej w czołówce niebezpiecznych
1 lutego 2013
Ulice w naszej dzielnicy, w porównaniu z resztą miasta, są według statystyk policji dosyć bezpieczne. Jest jeden wyjątek - skrzyżowanie Kondratowicza i Łabiszyńskiej. Pod względem wypadkowości miejsce to zajmuje zaszczytną ósmą pozycję w Warszawie. Tuż przed końcem roku poważną kraksę miały tam kursantka nauki jazdy i rozpędzone volvo.
W ubiegłym roku zdarzyły się tam trzy poważne wypadki, w których zostało rannych pięć osób. Szczęśliwie ofiar nie było, kraks zdarzyło się natomiast mnóstwo.
- To miejsce z gatunku tych, gdzie trzeba mieć oczy dookoła głowy. Trochę podobne do skrzyżowania Wysockiego z Matki Teresy z Kalkuty. Tam jest jeszcze ścieżka rowerowa, ale widocznie ludzie bardziej uważają. Już dzieci przestrzega się, by przechodząc przez ulicę zachowywały szczególną ostrożność - patrzyły w lewo, w prawo i jeszcze raz w lewo. Niestety my, dorośli, o tej ostrożności zapominamy - mówi Marta Sulowska, rzeczniczka komendy policji na Targówku.
Niebezpieczne skrzyżowanie ma cztery "odnogi". Z Kondratowicza skręca się w Łabiszyńską, jest droga osiedlowa i jeszcze jedna z boku. Skręcający z drogi osiedlowej próbują "przeskoczyć" na Kondratowicza nie orientując się, że nawet mając już zielone światło muszą przepuścić jadących od strony Łabiszyńskiej.
- W takim miejscu z sygnalizacją świetlną już nic innego nie można zrobić. Trzeba po prostu przestrzegać przepisów. Gdy skręca się z Łabiszyńskiej w lewo w Kondratowicza, to przy zielonym świetle trzeba pamiętać, że zielone mają także piesi. Oczywiście trzeba zwracać także uwagę na warunki atmosferyczne, ale na to należy zwracać uwagę wszędzie - dodaje Marta Sulowska.
mac
Czy bezpieczeństwo na tym skrzyżowaniu można by poprawić? Czekamy na opinie.