Senator musi być bardziej lokalny
29 września 2011
"Echo" rozmawia z Danutą Waniek, kandydatką na Senatora RP popieraną przez SLD
- Właśnie zmiana ordynacji wyborczej bardzo pomogła mi podjąć decyzję. Mamy do czynienia z zupełnie innym charakterem wyborów, bo okręgi jednomandatowe są dla nas nowym doświadczeniem nie tylko ustrojowym. Wydaje mi się, że dają nową szansę dla tych kandydatów, którzy mają żyłkę społecznikowską, a myślę, że ja taką mam. Mianowicie - zwiążą wybranego senatora z konkretną częścią Warszawy, a nie - jak jest to w przypadku posłów - z całą Warszawą, albo wcale nie zwiążą, jak w przypadku posłów jedynie startujących z naszych list, a mieszkających gdzie indziej, jak choćby premier Donald Tusk.
- Jak wyobraża sobie Pani związanie senatora z okręgiem wyborczym?
- Pamiętam, że moje biuro poselskie przed laty organizowało bezpłatne porady prawne, które w zmieniającej się rzeczywistości społecznej były niezmiernie przydatne. Pamiętam też, że współpracowałam ściśle z samorządowcami, i to nie tylko lewicowymi. Tak będzie i teraz, bo to właśnie radni z "moich" dzielnic powinni otrzymać po wyborach - jeśli się dla mnie powiodą - zdecydowane wsparcie i pomoc. Myślę, że ściśle "umiejscowiony" senator tak też powinien rozumieć swoją rolę: o wielkich, państwowych sprawach w Senacie, o codziennych we współpracy z radnymi konkretnych dzielnic i ich mieszkańcami, ponad podziałami politycznymi, ponad gorszącymi kłótniami, których mają wszyscy dosyć. Ja też.
- Spraw lokalnych nie rozwiązuje się w Senacie. Jak sobie Pani to wyobraża?
- Wiele spraw można rozwiązać przed kamerami telewizji. Burmistrz Bemowa Jarosław Dąbrowski od pięciu lat walczy o trzy dodatkowe stacje i lepsze wykorzystanie w codziennej komunikacji miejskiej linii kolejowej WarszawaGdańska - Ożarów. To znakomite rozwiązanie, a jednak brakuje mu siły przebicia, bo wcale nie wymaga gigantycznych nakładów finansowych. Rolą senatora wybranego m.in. na Bemowie i Woli, ktokolwiek nim zostanie, będzie zdecydowane wsparcie tej idei. Zresztą nie chodzi tylko o tę jedną linię. Naziemna obwodnica kolejowa Śródmieścia jest w zasadzie zbudowana "od zawsze". Wystarczą niewielkie modyfikacje, kilka nowych stacji i komunikacja w stolicy poprawi się jak za dotknięciem czarodziejskiej różdżki.
- Nową rolę senatora widzi Pani trochę "pozakonstytucyjnie", czyli jako nieformalne wsparcie władz samorządowych.
- Nieformalne i formalne. Gołym okiem widać, że problemy komunikacyjne miasta nasilają się w niebotycznym wymiarze. Wszędzie korki, a obciążone ruchem samochodowym ulice nie wytrzymują długo bez remontu. Metro nie rozwiązuje przecież wszystkich problemów stolicy. Ponadto Ochota, Włochy, Wola i Bemowo "wyprowadzają" sznury samochodów poza Warszawę. Pomijam, jak wygląda wyjazd aleją Krakowską, który jest wstydem nas wszystkich i powinien być jak najszybciej zastąpiony innym szlakiem komunikacyjnym. Nowe formy transportu kolejowego są koniecznością. Musi to być oczywiście zrobione z głową - z przemyślanymi węzłami przesiadkowymi, parkingami park&ride, parkingami rowerowymi itd. Wiele z tych działań można zainicjować w oparciu o spółki publicznoprywatne. Na takiej zasadzie budowane są przecież autostrady.
- Strategia komunikacyjna miasta, połączenia szynowe czy ustawa metropolitarna to sprawy, którymi z pewnością będzie zajmował się nowo wybrany Senat. Są to zresztą duże sprawy, które ciągnąć się będą latami, a wyborcy oczekują codziennej aktywności i pomocy w wielu sprawach. Mało kto dziś wierzy w deklaracje typu: moje biuro będzie otwarte nonstop, bo z doświadczenia wiadomo, że są głównie zamknięte.
- Czasem trzeba po prostu wyjść na ulicę i rozmawiać. W czasie zbierania podpisów pod Halą Banacha zauważyłam, że mieszkańcy Ochoty zaniepokojeni są likwidacją tego znanego targowiska, które jest położone w dostępnym, ale i przez to atrakcyjnym miejscu dzielnicy. Zwłaszcza kobiety pytały mnie, czy pomogę zachować targowisko, bo na likwidacji tego punktu codziennego zaopatrzenia straciliby wszyscy. Nie dziwi mnie ten niepokój, bo sama robię niezmiennie zakupy na jednym bazarze w pobliżu mojego miejsca zamieszkania. Byłabym bardzo niezadowolona, gdyby mi go zabrakło. Bazary są tańsze, swojskie, dają szansę rodzimym kupcom i robi się na nich zakupy szybciej. Obiecuję się tym bliżej zainteresować, bo zawsze trzeba szukać takiego rozwiązania, które nie utrudni mieszkańcom życia. Codzienny kontakt z mieszkańcami, radnymi, liderami lokalnymi i pomoc w realizacji wyznaczonych celów - tak wyobrażam sobie wypełnianie mandatu senatora wybranego w okręgu jednomandatowym.
Rozmawiał Krzysztof Katner