Czerwone światło znaczy: stój! Uczymy się tego od najmłodszych lat. Jednak najwyraźniej nie mają o tym pojęcia dorośli, którzy na czerwonym świetle przekraczają zebry. Oto scenka na skrzyżowaniu ulic Kondratowicza i Rembielińskiej na Bródnie.
REKLAMA
Gdy ktoś się spieszy, to się diabeł cieszy! Ta stara maksyma idealnie pasuje do osób, które ignorują czerwone światło. A tak było na Bródnie, gdzie przez zebrę u zbiegu Kondratowicza i Rembielińskiej piesi bez chwili wahania wkroczyli na jezdnię. Całą gromadą! Na nic zdają się ciągłe apele o zachowanie bezpieczeństwa. Pośpiech i bezmyślność mogą stać się przyczyną tragedii. Poza tym, że narażamy życie swoje i innych, pamiętajmy, że przejście przez zebrę na czerwonym świetle może nas słono kosztować - mandat za to wykroczenie wynosi sto złotych. Nieważne, czy to wysoka kwota czy niska. O wiele niższa niż wartość ludzkiego życia.
Czerwone się pali, brak samochodów, niby dlaczego to jest niebezpieczne? Codziennie przejeżdżam na rowerze przez rondo Marymoncka / Trasa Mostu Północnego i najbezpieczniej jest na czerwonym, samochody pojadą i jak nic nie jedzie można bezpiecznie przejechać. A jeżeli ja na przejeździe rowerowym mam zielone to również pali się zielona strzałka, żaden ch... się nie zatrzyma.
W całej cywilizowanej europie czerwone znaczy dla pieszych - możesz iść na własną odpowiedzialność. Samochody, które zabijają, mogą jechać na czerwonym, więc dlaczego nie piesi?
Może warto napisać o wadliwie zaprogramowanej przez debila sygnalizacji w Warszawie preferującej samochody? Co drugie większe skrzyżowanie trzeba pokonywać na raty albo biegiem. Czasem światło dla pieszych nie zapala się w ogóle, ludzie idą bo nie mają czasu, za tragedię odpowiedzialni będą urzędasy.