Przedszkolaki zmuszone do zakrywania twarzy? "Lepiej zapobiegać, niż płakać po fakcie"
14 maja 2020
Rodzice niektórych przedszkolaków otrzymali informację, że dzieci podczas zajęć w placówce będą musiały nosić osłony na twarz. - Totalnie sobie tego nie wyobrażam - pisze pani Agnieszka.
- Czy wy też dostaliście informacje od dyrektorów przedszkoli, że dzieci będą musiały cały czas przebywać w placówkach w maseczkach? Ja sobie tego nie wyobrażam - napisała na facebookowej grupie "Warszawskie Bielany - Mieszkańcy" pani Agnieszka. Sprawa dotyczy przedszkola przy Doryckiej.
Przedszkolaki w maseczkach? Rodzice podzieleni
- A dlaczego mają być bez masek? Wiadomo przecież, że dzieci roznoszą wszystkie choroby najbardziej. Wystarczy, że jedno kichnie na drugie, drugie odwiedzi dziadków i już nieszczęście. Lepiej zapobiegać, a nie płakać po fakcie. Trzeba też myśleć o nauczycielach i o ich bezpieczeństwie - komentuje pani Patrycja. - Nie jestem w stanie sobie wyobrazić dzieci w wieku przedszkolnym, spędzających 8-9 godzin w maskach oraz zachowujących dwa metry odstępu. To by wykończyło zarówno personel, jak i dzieci - przekonuje pan Daniel. - Dyrektorzy placówek ponoszą odpowiedzialność za pracowników i dzieci. Zostali postawieni w sytuacji mocno podbramkowej. W większości nie są specjalistami od epidemii, a od GIS-u dostali tylko bardzo ogólne wytyczne. Myślę, że pomysł noszenia przez dzieci maseczek/przyłbic to próba zapewnienia takich warunków, by nikt nie zarzucił dyrekcji, że coś zaniedbała (za to grożą konsekwencje) - przekonuje pani Blanka.
Wytyczne sanepidu nie wspominają o maseczkach
Wytyczne Głównego Inspektora Sanitarnego są dość ogólne: jedna grupa dzieci powinna przebywać w wyznaczonej i stałej sali, do grupy przyporządkowani są ci sami opiekunowie, w grupie może przebywać do 12 dzieci a minimalna przestrzeń do wypoczynku, zabawy i zajęć nie może być mniejsza niż 4 m2 na jedno dziecko i każdego opiekuna, dzieci nie powinny zabierać do przedszkola swoich zabawek, należy wietrzyć sale co najmniej raz na godzinę w czasie przerwy i zapewnić taką organizację pracy, która uniemożliwi stykanie się z sobą poszczególnych grup dzieci. W wytycznych nie wspomniano jednak o obowiązku zakrywania przez dzieci ust i nosów. Jednak dyrektorzy wolą "dmuchać na zimne".
"Na zewnątrz maseczka, w przedszkolu przyłbica"
- Od poniedziałku rozpoczynają się zajęcia opiekuńcze. Zgodnie z wytycznymi idąc do przedszkola i wychodząc na teren placu zabaw dzieci mają mieć maseczki, a w budynku przedszkolnym mają mieć przygotowane przez rodziców inne zabezpieczenia, jak chusta bandamka czy przyłbica, żeby w razie potrzeby bliskiego kontaktu z innym dzieckiem lub pracownikiem przedszkola, mogło założyć sobie tę osłonę na usta i nos. Dzieci nie muszą być zatem w maseczkach. Ja wiem, że mamy do czynienia z bardzo małymi ludźmi, którzy jednak też mogą zachorować i dorosłymi ludźmi, którzy mają różne obciążenia przez choroby i też się boją - tłumaczy Elżbieta Rogala, dyrektor przedszkola nr 39 przy Doryckiej 1.
"Usłyszeliśmy, że dzieci przedszkolne są bardzo dojrzałe"
- Na ostatniej konferencji w kuratorium z inspektorem sanitarnym usłyszeliśmy, że dzieci przedszkolne są bardzo dojrzałe i rozumieją, co to jest koronawirus i zachowanie dystansu. Ja nie wiem, zobaczymy. Może się okaże, że od poniedziałku nie będzie obostrzeń typu noszenie maski na zewnątrz. Natomiast jeśli otwieramy placówkę, do której przychodzą osoby kompletnie sobie obce, również małe dzieci, to też trzeba rozważyć, że mogą one być narażone na zarażenie się od kogoś, również od dorosłego i przeniesienie wirusa do domu. Wydaje mi się, że należałoby zachować chociaż minimalne zasady bezpieczeństwa i ta osłonka w postaci bandamki czy przyłbicy może być nawet dla dziecka atrakcyjna - mówi Elżbieta Rogala.
(DB)