Projekt nie trzyma standardów
26 września 2008
6 × 45 = 270. Tyle metrów kwadratowych zabraknie do pełnego wymiaru boiska budowanego przy Picassa.
Autor jest społecznikiem, założycielem PKS Agape. |
Niestety radość trwała krótko. Kiedy zacząłem dopytywać się o szczegóły, zwłaszcza w świetle plo-tek krążących w światku piłkarskim, okazało się, że wymiary płyty boiska, czyli tego terenu, na którym się gra, według projektu wynoszą 45 na 84. Zatem zabraknie 6 metrów długości boiska od bramki do bramki. Weryfikator tego nie zatwierdzi.
Czytając wypowiedzi dyrektora stołecznego biu-ra sportu Wiesława Wilczyńskiego, który mieszka na Białołęce zastanawiam się, czy pan dyrektor wie, co się dzieje w sporcie na jego terenie? Jakie kluby działają na Białołęce, jakie mają sekcje, jakie problemy? A jak widać gołym okiem problemów jest dużo. Począwszy od bazy sportowej (m.in. boiska pełnowymiarowe, hala do tenisa stołowego, basen z prawdziwego zdarzenia, itp.) po pieniądze, których jak zawsze jest wszystkim za mało.
Przypominam sobie, że kiedyś byłem zaproszony na spotkanie w urzędzie dzielnicy, w którym miał brać udział dyrektor Wilczyński. Czekaliśmy długo, aż okazało się, że go nie będzie i rzeczywiście nie było. Być może, dlatego nie poznał wtedy problemów i potrzeb sportu białołęckiego.
Dlatego, jeśli już miasto zdecydowało się wydać tyle kasy na boisko, to prze-praszam, ale trzeba było zrobić to wszystko z głową, aby projekt spełniał wymogi MZPN. Budować pomnik po to, aby przy okazji otwarcia nastawić pierś do odzna-czeń jest w moich oczach drwiną z piłkarzy i mieszkańców, których podatki poszły na budowę obiektu przy Picassa.
Jak teraz wytłumaczyć dzieciakom, młodzieży i kibicom, że na tym boisku będą sobie mogli pograć, tylko nie w lidze, nie o punkty, nie o prestiż dzielnicy, bo ktoś w mieście nie dopilnował aby projekt boiska był zgodny z wymogami ligowymi.
A swoją drogą stawiam pytania:
- Czy osoby odpowiedzialne za inwestycję przy Picassa zrobiły cokolwiek, aby uzyskać informacje z MZPN, jakie wymiary minimalne musi mieć boisko do gry li-gowej?
- Czy dyrektor Wilczyński podczas uroczystości otwarcia wyjaśni młodym piłka-rzom i kibicom, z jakich przyczyn nie będą mogli rozgrywać i oglądać meczów ligo-wych?
- Czy ktoś za to odpowie? Czy w Warszawskim Ośrodku Sportu i Rekreacji nie ma fachowców od sportu?
Jeśli urzędnicy miejscy i pracownicy OSiR-u nie znają przepisów sportowych, to nic prostszego, jak zadzwonić do związków i uzyskać informacje. Ale to trzeba zro-bić z chwilą tworzenia projektu. Na etapie realizacji może być już za późno na zmiany. Jak widać w urzędzie miasta nie pomyślano o podstawowym parametrze projektu.
Młodym piłkarzom będę szczerze i serdecznie współczuł, jeśli będą musieli tu-łać się po Warszawie w poszukiwaniu boiska pełnowymiarowego, aby pograć o ligo-we punkty.
Jarek Filipowicz
PS. W tej sytuacji powoływanie dzielnicowego klubu piłkarskiego nie ma sensu. Ci, którzy byli temu przeciwni mogą spać spokojnie, nic się nie zmieni. Ile będzie kosz-tować godzina gry, którą ustali BOS? Pożyjemy, zobaczymy. Myślę, że będzie dro-go.
Aby ratować sytuację, trzeba zmienić projekt. Tymczasem budowa trwa.