Pracownia ceramiczna - pomysł dla pracującej mamy?
9 grudnia 2013
Jak połączyć pracę zawodową z życiem rodzinnym, to dylemat wielu współczesnych kobiet. Oczywiście każdy przypadek jest indywidualny. Urszula Michalska znalazła swój sposób na pogodzenie codziennych obowiązków oraz pasji i otworzyła w domu pracownię ceramiczną o nazwie "Kształtownia".
Kobieta pracująca
Marzenie udało się spełnić dość szybko. Dzisiaj w pracowni całe półki są wypełnione miskami i miseczkami, figurkami zwierząt, talerzami, zestawami do sushi, wśród których dominują motywy roślinne. Po pracowni przechadza się niespełna dwuletnia Iga.
- Dostałam dofinansowanie unijne na wyposażenie pracowni i ruszyłam - opowiada dalej pani Urszula. - Zgłosiło się kilka osób chętnych, które do dzisiaj przychodzą regularnie. Nawiązałam też współpracę z kilkoma szkołami i firmami, na przykład z Ciekawą Cafe na Bemowie, gdzie w niedzielne przedpołudnia prowadzę "Gliniane Niedziele" - rodzinne spotkania z ceramiką.
Organizujemy też warsztaty świąteczne. Można również wpaść do mnie, na urocze Boernerowo. Kiedy było jeszcze ciepło, często lepiliśmy w ogrodzie - wspomina właścicielka. - Jestem blisko córki, moje kursantki też przychodzą często ze swoimi pociechami. Dzieci bawią się ze sobą lub razem z nami lepią.
Czy można się utrzymać z takiej działalności? - Za krótko działam, aby móc już coś jednoznacznie określić - mówi właścicielka. - Czasem robię też zlecenia związane z architekturą krajobrazu, jednak to już nie jest taki wymiar czasu pracy, jak kiedyś. Dopóki Iga jest mała, chcę z nią spędzać jak najwięcej czasu.
Glina uzależnia?
Instruktorka musi czuwać w trakcie zajęć. Tylko ona wie, że ciemna glina nie nadaje się do pewnych elementów, bo bardzo zmniejsza swoją objętość w czasie wysychania. Wie także, jak zachowają się na konkretnej powierzchni farbki i szkliwia, którymi pokrywa się wypalone przedmioty.
- Zajęcia w mojej pracowni zwykle się przedłużają - śmieje się Urszula Michalska. - Lepienie z gliny bardzo wciąga. Robimy miski, podstawki, kolczyki, w czasie pracy rodzą się nowe pomysły. Wspólnie szukamy najlepszych rozwiązań technicznych, eksperymentujemy z materiałami. Na płaskiej glinianej powierzchni odbijamy wzory z foremek do ciast, koronek, prawdziwych roślin... To jest bardzo wciągające zajęcie. Nawet małe, bardzo ruchliwe i nadpobudliwe dzieci potrafią się tak zaangażować, że przez kilkadziesiąt minut siedzą w skupieniu.
Coś dla dużych i małych
- Co jest fajnego w lepieniu z gliny? Można zrobić mnóstwo różnych przedmiotów. Świeczniki, talerze, różne ozdoby - opowiada Karina, jedna z kursantek. - Lepienie z gliny uspokaja. Ja bardzo fajnie spędzam tu popołudnia. Przychodzę z dwiema córkami. Ten czas jest tylko dla nas, dzieciaki są oderwane wtedy od komputerów i Facebooka.
- Dla dzieci to jest zajęcie prorozwojowe - dodaje Urszula Michalska. - Nauczyciele wiedzą, że lepienie może być pomocne przy dysleksji i dysgrafii, także ADHD i różnych zaburzeniach. Chodzi nie tylko o zdolności manualne i wyobraźnię przestrzenną, ale także koordynację oko - ręka. Dlatego właśnie niektóre ze szkół nawiązały ze mną współpracę.
Co w przyszłości? - Planuję zakup koła garncarskiego. Chcemy też rozpocząć wypalanie metodą raku, czyli w niekontrolowanej temperaturze w "żywym" ogniu - mówi właścicielka. - To bardzo ciekawa metoda, pozwala uzyskać zupełnie inny efekt niż przy tradycyjnym wypaleniu. A na wiosnę zapraszam na lepienie ogrodowe na Boernerowo.
Ile to kosztuje? Dla osób, które chciałyby wykupić minicykl dla siebie lub kogoś znajomego, "Kształtownia" oferuje bon za 100 zł, dzięki któremu można umówić się najpierw na lepienie, następnie zostawić ulepione rzeczy do wypalenia w pracowni, a po kilku dniach spotkać się na szkliwieniu.
Dla grup kilkuosobowych lub przy wykupie cotygodniowych spotkań - zniżki.
Kontakt: tel. 501-250-400, kształtownia@gmail.com, www.ceramika.kształtownia.pl.
KZ