Polskie Koleje Paskudzące
4 kwietnia 2008
Kolejne ekipy stojące u władzy w Wawrze robią co mogą, by dzielnica wyglądała coraz lepiej. Także każdy z mieszkańców stara się jak może, by jego otoczenie było przyjemne i estetyczne. W końcu mieszkanie w mieście-ogrodzie do czegoś zobowiązuje. Niestety do tej ogólnej troski nie chcą dołączyć Polskie Koleje Państwowe.
Najgorzej wygląda to przy stacji Wawer począwszy od wiaduktu ulicy Płowiec-kiej a skończywszy dobre kilkaset metrów za stacją. Widok na zadbane posesje mieszkańców przesłaniają tu pasażerom pociągów i samochodów, a to skup palet składowanych tak wysoko, że niemal nie widać spoza nich wiaduktu, a to złomo-wisko w jakiejś bazie transportowej gdzie pomiędzy TIR-ami walają się pogniecione kabiny samochodów. Tuż za stacją rozciąga się niemal Sahara. Przez kilkaset metrów ciągną się wielkie wydmy piachu, żwiru i pospółki z właśnie tu ulokowanego składu. Okoliczni mieszkańcy skarżą się, że gdy tylko nieco mocniej powieje, to nad całym terenem unoszą się chmury pyłu. Pomiędzy nimi ulokował się jeszcze skład węgla oraz sklep ogrodniczy. Ostatnio przybył jeszcze jeden punkt czyli skup złomu, którego ogrodzenie wygląda tak, jak gdyby nabyte zostało w innym skupie złomu. Jakby tego było mało, wzdłuż całego terenu ciągną się wielkie stosy starych, połamanych podkładów kolejowych, gdyż właśnie centrum Wawra kolej upodobała sobie na najlepsze miejsce do ich składowania.
W Radości natomiast przy przejeździe kolejowym, a więc w samym sercu dzielnicy, PKP przyozdobiło swój teren przepiękną, widoczną z dobrych kilkuset metrów, niebieską budką Toi-Toi. Jeżeli jakiś pasażer się zagapi i nie będzie wiedział na jakiej stacji pociąg aktualnie się znajduje, to po tej budce niewątpliwie będzie wiedział, iż jest właśnie w Radości. Nie można jednak powiedzieć, iż kolej nie dba o ekologię. Przy wejściu na peron stacji wydzierżawiła teren pod pralnię ekologiczną. Niestety budynek szokuje swoim stanem. Został chyba częściowo spalony i w chwili obecnej jest zabity na głucho i nic się w nim nie dzieje, chyba poza tym, iż ulega coraz większej dewastacji. Paręset metrów dalej na wysokości ulicy Pajęczej wyrósł ostatnimi czasy kolejny obiekt szpecący okolicę. Ulokował się tutaj z daleka reklamujący się punkt sprzedaży drewna do kominków. Niestety budynek jaki postawił na swoim terenie właściciel, przypomina raczej pokraczną budę, którą wstyd byłoby postawić nawet na głuchej wsi, nie mówiąc o centrum jednej z dzielnic stolicy 40-milionowego kraju.
Oprócz swojej porażającej brzydoty z paskudnymi ogrodzeniami całymi pomazanymi przez graficiarzy, punkty te bez wyjątku stwarzają spore zagrożenie dla ruchu drogowego. Ulokowane przy przelotowej arterii jaką jest ulica Patriotów, nie mają właściwie dobrze przygotowanych wyjazdów ze swojego terenu. Wy-jeżdżające z nich samochody muszą bezpośrednio wyjeżdżać pod rozpędzone na prostej jezdni samochody stwarzając solidne zagrożenie. Miejmy nadzieję, iż Polskie Koleje Państwowe wreszcie ochłoną i przestaną przyozdabiać nam dzielnicę bardzo wątpliwej jakości inwestycjami.
Andrzej Gzyło
Od Redakcji
Kolej posiada w mieście olbrzymie tereny. Znacznie większe niż jej potrzeby. Loko-wanie skupu złomu, palet czy składów piachu i węgla w centrum dzielnicy to nie najlepszy pomysł. W ten sposób Polskie Koleje Państwowe zamieniają się w Polskie Koleje Paskudzące nie tylko dzielnicę, ale także swój wizerunek.