Piwny Misiek walczy o sklep przy Światowida
7 grudnia 2018
Mieszkaniec Białołęki i miłośnik chmielowego trunku szuka wśród sąsiadów wsparcia w otwarciu na nowo piwnej piwnicy przy Światowida. Publiczne zbieranie pieniędzy na własny biznes staje się ostatnio coraz modniejsze. Czy taki pomysł na biznesplan zyska wsparcie mieszkańców?
- Kochani! Kusiłem, zagadywałem, napomykałem i pisałem na szybach. Czas wreszcie odkryć karty. Sklep przy Światowida 58, znany kiedyś jako Chmiel i Sód, potem jako Rudy Kot, a przez moment też jako LoveKraft, świeci pustkami. Jak niektórzy z Was wiedzą, to tam stawiałem pierwsze niepewne kroki w piwnym światku, to tam złapałem bakcyla (zapewne jakiegoś drożdża) i ze zwykłego niedźwiedzia stałem się Piwnym Miśkiem. Teraz patrzę, jak to miejsce straszy pustymi półkami i zamkniętymi drzwiami, no i nie chcę tak. Postanowiłem ratować ten sklep. W końcu mnóstwo ludzi niemal od początku myślało, że to ja jestem właścicielem - "bo tak swobodnie i z pasją pan opowiada, jakby był pan u siebie". Nie chcę, żeby te lata poszły na marne. Chcę, żeby to rzeczywiście był mój sklep, żeby na Tarchodworach znowu było miejsce z dobrym piwem i dobrym klimatem. Ale jestem tylko kudłatym Miśkiem bez oszczędności. Dlatego zwracam się do Was, piwny ludu Tarchattanu i nie tylko: pomożecie? - zapytał jakiś czas temu na Facebooku jeden z mieszkańców, który jednocześnie uruchomił fanpage Piwny Misiek i akcję zbierania pieniędzy na stronie polakpotrafi.pl.
Piwowarstwo to też pasja
- Pracuję z dobrym piwem od ponad pięciu lat. Na początku myślałem, że to prosty temat, w końcu "piwo to piwo". Szybko przekonałem się, że to nieprawda. Zafascynowało mnie to, jak skomplikowanym tematem jest piwowarstwo i jak różnorodne są jego produkty. Moja edukacja zaczęła się pięć lat temu i trwa do dziś. Pierwsze kroki w branży stawiałem w sklepie na Światowida 58. Było to wówczas pionierskie miejsce - jeden z pierwszych sklepów w Warszawie, gdzie sprzedawano na wynos piwo z beczki. Zaczynaliśmy od litewskich wyrobów, z czasem pojawiły się wczesne polskie krafty. Dookoła sklepu zaczął powstawać nieoficjalny klub piwosza, odwiedzali nas piwowarzy domowi, organizowaliśmy lokalne premiery nowych piw. Spędziłem tu z przerwami cztery lata, po czym ruszyłem szukać nowego doświadczenia w centrum Warszawy - opowiada pan Marcin.
Chce postawić ten sklep na nogi
W międzyczasie sklep podupadł, zmienił właściciela, nazwę i w końcu we wrześniu tego roku został zamknięty. - Tuż przed samym końcem zaproponowałem ostatniemu właścicielowi, że przejmę to miejsce i postawię je na nogi. Nie chcę, żeby lata mojej pracy poszły na marne, a dobrze mi znani, lubiani klienci musieli szukać poza dzielnicą tego, co można mieć na miejscu. W końcu jestem ich Piwnym Miśkiem - przekonuje. Niestety, lokal wymaga remontu. Instalacja piwna jest obecnie bardzo zaniedbana, od początku też była przesadnie skomplikowana, a jej uproszczenie oznacza wymianę wielu części.
- Jeśli mieszkańcy zgodzą się, a dzielnica wyda pozwolenie na spożycie piwa na miejscu, dojdą dodatkowe koszty związane z przystosowaniem lokalu do oczekiwań Sanepidu i potrzeb gości. Od samego początku dookoła sklepu funkcjonowała mała, ale zgrana społeczność miłośników dobrego piwa. Liczę na to, że teraz zbierze się na nowo i pomoże postawić na nogi swój ulubiony lokal - mówi z nadzieją białołęcki przedsiębiorca. Cel minimum to zebranie 36 tys. zł. Póki co do stworzenia na Białołęce piwnego miejsca "z klimatem" sporo brakuje. - Wszystko w Waszych rękach. Mam nadzieję, że tęsknicie za tym sklepem równie mocno, jak ja - i że już niedługo będę mógł znowu opowiadać Wam piwne historie, które tak się Wam podobały - przekonuje pan Marcin.
Ciekawy pomysł na... biznes?
Jeśli ta zbiórka się powiedzie, to długo nie trzeba będzie czekać na kolejne. Wpłaty są oczywiście dobrowolne i to ludzie ocenią, czy pomysł chcą dofinansować. Zwykle zastrzyk gotówki na start firmy oznacza konieczność wzięcia kredytu lub późniejszego dzielenia się zyskiem np. ze wspólnikiem, który dał pieniądze. Tu "darczyńcy" mogą liczyć na podziękowanie, rabat, koszulkę czy kartę klubową. Jak dotąd Piwny Misiek zebrał niewiele ponad 1800 zł. Do końca zbiórki pozostało 7 dni.
(DB)