Piłkarska oaza na bazarze, czyli Olimpia
19 lutego 2016
Nie licząc klubów amatorskich i uczniowskich, piłka nożna na Woli to dwa kluby - Olimpia i Sarmata. Pierwszy ledwo wiąże koniec z końcem, drugiego właściwie nie ma... Na początek o żyjącej z bazaru Olimpii.
Zniknie bazar, zniknie Olimpia
Klub stawia przede wszystkim na trampkarzy i juniorów. W tej chwili w Olimpii trenuje około 300 zawodników. Olimpia zdana jest tylko na siebie, nie ma na dobrą sprawę ani budżetu ani zabezpieczenia na przyszłość. W praktyce wygląda to więc tak, że dziś jest, bo jest bazar. Kiedy bazar zniknie, zniknie i Olimpia. Chyba że pomogą władze dzielnicy, w co działacze klubu mocno wątpią, bo dziś prawie nie pomagają.
Na Górczewskiej jest dziwnie. Czas jakby się tu zatrzymał gdzieś w końcu komuny. Mały parterowy budynek, w którym po prawej jest gabinet, po lewej - dość obskurne szatnie. Po środku na ścianie wisi flaga "Solidarności". Prawdziwą dumą prezesa są zespoły młodzieżowe. Rodzice płacą symboliczne pieniądze w porównaniu z prywatnymi piłkarskimi akademiami, a chłopcy odnoszą coraz większe sukcesy. Rocznik 2004 zajął ostatnio 6. miejsce w międzynarodowym turnieju w Białymstoku, a rocznik 2002 czwarte miejsce we Lwowie. Za budynkiem wytyczono plac manewrowy do nauki jazdy, obok jest boisko treningowe, a po sąsiedzku główna płyta z dwiema trybunami... za bramką. W sumie - niecałe 2 tys. miejsc. Oczywiście trybuny i tak nigdy się nie zapełniają.
Klub ledwo wiąże koniec z końcem. Podupadł finansowo po tym, jak przeszło sześciohektarowy plac stał się własnością dewelopera - firmy Insbud, która wcześniej pomagała - płaciła pensje zawodnikom, wyremontowała nawet trybuny. Głównie w nadziei na zysk. Bo, gdy ostatecznie Insbud przejął teren, chciał tu postawić osiedle. Ostatecznie do tego nie doszło, ale Olimpia w tej chwili dzierżawi od Insbudu swój obiekt, a utrzymuje się jedynie z targowiska.
"Każdy ma szansę na karierę"
W ponad 60-letniej historii, założona w 1952 roku Olimpia dochowała się kilku znanych nazwisk. Numer jeden to oczywiście Wojciech Kowalczyk do dziś stawiany wychowankom jako przykład, że "każdy ma szansę na karierę". Wśród podopiecznych Olimpii byli też znani swego czasu piłkarze jak Krzysztof Iwanicki czy Paweł Miąszkiewicz. W tej chwili trenuje tu siedem grup młodzieżowych i drużyna seniorska. Największe sukcesy klub odnosił w połowie lat 90., kiedy przez dwa sezony występował w ówczesnej III lidze. Dziś seniorzy, po latach wegetacji w okręgówce, grają od dwóch sezonów w mazowieckiej IV lidze, co prezesa Mariana Parchowskiego napełnia pewną dumą: - No wiadomo, mamy większe wydatki, ale jakoś dajemy radę. W piłkę gra się po to, aby wygrywać, gdzieś tam awansować, piąć się w górę.
Pytany o ewentualny awans szczebel wyżej, kręci głową, rozkłada ręce. Na to Olimpii dziś nie stać. Ale awans jej raczej nie grozi. Zajmuje w lidze 13. miejsce i ma niewielką przewagę nad strefą spadkową.
Prawdziwą dumą prezesa są zespoły młodzieżowe. Rodzice płacą symboliczne pieniądze w porównaniu z prywatnymi piłkarskimi akademiami, a chłopcy odnoszą coraz większe sukcesy. Rocznik 2004 zajął ostatnio 6. miejsce w międzynarodowym turnieju w Białymstoku, a rocznik 2002 czwarte miejsce we Lwowie. I wszystko jakoś się kręci. Drużyny jeżdżą na mecze, nie brakuje wyposażenia, dresów, nawet trenerom klub nie zalega z pensją. Ot, solidna firma na piłkarskiej pustyni. Czy awans seniorów i juniorskie sukcesy oznaczają dla Olimpii trochę lepsze czasy? Pożyjemy, zobaczymy. Na razie wszystko zależy od bazaru...
(wk)