Pies zaatakowany gazem? Sprawa zgłoszona Facebookowi, policja nic nie wie
2 marca 2023
Jak się okazuje, nie tylko psy potrafią agresywnie zachowywać się wobec ludzi, ale też ludzie wobec czworonogów. Niedawno opisaliśmy sprawę rzekomego trucia psów na Kole. Tym razem jedna z mieszkanek przestrzega przed agresywną kobietą, która na pobliskim Młynowie miałaby atakować zwierzęta gazem pieprzowym.
Przed niespełna miesiącem napisaliśmy o tym, jak jedna z mieszkanek przestrzegała właścicieli psów przed kobietą, która "częstuje" czworonogi kiełbaskami nafaszerowanymi trutką. Przed kilkoma dniami na portalu społecznościowym ukazała się kolejna niepokojąca informacja, którą spróbowaliśmy zweryfikować.
Atak gazem na psa?
- Dzisiaj około godziny 17:00 wracałam z Bunią ze spaceru.
Śmierdzący problem na trawnikach. "Jestem przepełniona złością"
Lata mijają, a temat psich kup na publicznych trawnikach wciąż jest aktualny. Co ciekawe, coraz częściej psiarz narzeka na psiarza, że ten nie sprząta po swoim pupilu. Jedna z mieszkanek Woli zaapelowała do sąsiadów.
Ulica Działdowska, okolice Wolskiej i Płockiej. Kobieta około 35-40 lat. Mijając nas bez słowa wyciągnęła rękę i psiknęła Buni gazem pieprzowym w oczy. Pies zapiszczał, ja w szoku, nie zdążyłam nawet zareagować. Ona gdzieś się zmyła. Uważajcie na swoje pieski! - napisała właścicielka czworonoga.
Jej wpis wzbudził spore zainteresowanie i oburzenie. Jednak wśród wielu komentarzy można znaleźć i takie, w których ludzie apelują o rozsądek i niewydawanie wyroków na Facebooku.
- Nie wiemy, jak naprawdę było. Być może pani poczuła się zagrożona ze strony psa bez smyczy i kagańca, wówczas sięgnęła po gaz - spekulują.
Sprawa zgłoszona Zuckerbergowi
- Zgłoś sprawę na policji. Być może jest więcej osób poszkodowanych w ten sam sposób. Twoje zeznania mogą ułatwić namierzenie sprawczyni i przysłużyć się do poniesienia zasłużonej kary, a nawet odszkodowania z tytułu leczenia psa. Skrzyżowanie ulic Wolskiej z Płocką jest w miarę dobrze oświetlone, więc może oprócz ewentualnych kamer ze skrzyżowania, poczty lub metra, byli tam jacyś świadkowie zaistniałego zdarzenia - radzi jedna z komentujących mieszkanek.
W większości przypadków do policji nie docierają sygnały o takich zdarzeniach i trudno stwierdzić, czy opisana sytuacja miała faktycznie miejsce. Zamiast tego zgłoszenia trafiają na portale społecznościowe, czyli w pustkę.
- Jeśli ma miejsce taka sytuacja, to zachęcam wszystkich poszkodowanych do dzwonienia na numer 112. My takiego zgłoszenia nie mamy i nie prowadzimy postępowania wyjaśniającego w tej sprawie - informuje komisarz Marta Sulowska z rejonowej komendy policji.
(db)
.