REKLAMA

Wola

różne »

 

Pierwszy warszawski "chińczyk" idzie na emeryturę

  22 listopada 2013

alt='Pierwszy warszawski "chińczyk" idzie na emeryturę'

"Wsłuchaj się kliencie, co tak miło cyka, to zegar odmierza 30-tkę Chińczyka". Taki napis od 10 lat widnieje wewnątrz legendarnego lokalu przy Okopowej 23. - W marcu minęło już 40 lat naszej działalności - mówi Hanna Litwińska, jedna z trzech sióstr (dwie pozostałe to Katarzyna i Elżbieta) prowadzących "Bar Chińczyk". To najstarsza tego typu restauracja w stolicy.

REKLAMA

Lokal powstał w 1973 roku przy ul. Senatorskiej i został założony przez jedną z pań. W roku 1997 nastąpiła przeprowadzka na Wolę. Od tamtego czasu miejsc z azjatyckim jedzeniem w stolicy przybyło. Bez kuchni chińskiej czy też wietnamskiej nie może się też obyć żadna galeria handlowa. Ale tu kuchnia jest naprawdę chińska, mimo że posiłki gotują Polki.

- Przepisy to tajemnica rodzinna. Myślimy o przejściu na emeryturę, dlatego chcemy powierzyć lokal odpowiednim ludziom. Ale tylko pod warunkiem, że przejmą recepturę i nie zmienią profilu. To miejsce nie może zniknąć z mapy stolicy! Piszą o nas we wszystkich przewodnikach. Byłam niedawno w Hiszpanii i jeden z przewodników pokazał mi nasz lokal w broszurce, gdzie pisze się o najlepszych barach i restauracjach w Warszawie. Nic dziwnego! Nie stosujemy żadnych sztucznych uzdatniaczy. Do wszystkiego dodajemy oliwy lub oleju rzepakowego - mówi Hanna Litwińska.

Miejsce ma swoją historię. Nawet za PRL-u po godz. 16 lokal tętnił życiem. I nic nie zmieniło się do tej pory. Dobrze nie znaczy też drogo - za 18 zł można się najeść do syta. Wokół mnóstwo kwiatów, jak w oranżerii. Nikt by nie powiedział, że w promieniu kilku metrów znajduje się kuchnia.

Znany wśród znanych

"Bar Chińczyk" nie leży w centrum, ale jest znany. Latem ciągnęły tu zagraniczne wycieczki, zmęczone zwiedzaniem Muzeum Powstania Warszawskiego. Wpadają artyści, politycy i dziennikarze.

- Pan Zbigniew Hołdys jest naszym fanem i kabaret "Otto" nieraz zabierał dania na wynos. A w ogóle mamy mnóstwo stałych, wieloletnich klientów, którzy starzeją się razem z nami. Wiemy o sobie wszystko: kto ile ma dzieci, z kim się żeni, z kim się rozwodzi. Ten "Chińczyk" to nasz sposób na życie. Chcemy, żeby jakość została też po naszym odejściu - podkreśla Hanna Litwińska. Jest taki pan, który przedstawia nam kolejne dziewczyny czy żony. A my jak dobre matki grozimy mu palcem, bo jest w wieku dziadka a przyprowadza kolejną młódkę. Jedna pani przychodziła z synkiem niejadkiem, który przez cały dzień jadł tylko u nas. Zamawiała u nas specjalne danie i to już mu wystarczało na cały dzień. Na Senatorską ludzie przychodzili z garnkami, termosami i zabierali dania do domów. Teraz też wydajemy na wynos, ale już w nowocześniejszych naczyniach - mówi Hanna Litwińska.

Obecnie właścicielki poszukują następców. - Nie będziemy spieszyć się z wyborem. To musi być odpowiednia osoba. Ten "Chińczyk" to nasz sposób na życie. W tej chwili to już hobby. Chcemy, żeby jakość została też po naszym odejściu - podkreśla.

mac

 

REKLAMA

Komentarze (6)

# Eln

24.11.2013 19:47

kiepski chinczyk, drogo i wg mnie znacznie gorzej niz na Wolskiej :)

# młyn

24.11.2013 23:34

Czterdzieści lat temu to był tam "młynów na stojaka" jak ja pamiętam to za czasów komuny żadnego chińczyka tam nie było.

# Chłopak z Woli

25.11.2013 09:12

Bardzo smaczne jedzenie, aczkolwiek drogie. Z roku na rok porcja drożeje i wydaje mi się że klientela topnieje. Kiedyś bar był pełny.
kolego młyn, przeczytaj sobie jeszcze raz ze zrozumieniem artykuł. Bar przeniesiony na okopy w 97 roku. Ja pamiętam jak przed tym lokalem była lodziarnia z lodami w kulkach wydawanymi przez okienko :)

REKLAMA

# NIE

25.11.2013 13:25

jest śmierdząco, ohydnie nikomu nie polecam!

# Alex

25.11.2013 20:09

Byłem i pytałem na jakich zasadach można przejąć ten "biznes". Pani z którą rozmawiałem powiedziała mi że chcą za recepturę .......... czyli według moich obliczeń tyle ile kosztuje kawalerka w Warszawie. Lokal nadaje się tylko i wyłącznie do remontu, meble do wymiany, trzeba poszukać klienta bo codziennie kiedy tamtędy przechodzę nie widzę ruchu, dzięki któremu można by było odrobić zainwestowane pieniądze, no i ten dziwny zapach który nie ma nic wspólnegoz chińskim jedzeniem. Nie mylić oczywiście restauracji po dawnym "Młynowie" gdzie teraz jest Rong Vang.

# groszek

12.12.2013 14:00

Super jedzenie, polecam. Bywałam na Senatorskiej byłam i na Okopowej. Wolałam klimat na Senatorskiej, ale tu obecnie te same Panie i podobny klimat i ten smak. Niepowtarzalny. Każdy inny pseudo chińczyk to mordownia i ochyctwo.

REKLAMA

więcej na forum

LINKI SPONSOROWANE

REKLAMA

Znajdź swoje wakacje

REKLAMA

Najnowsze informacje na TuWola

REKLAMA

REKLAMA

REKLAMA

REKLAMA

Artykuły sponsorowane

REKLAMA

REKLAMA

Kup bilet

Znajdź swoje wakacje

Powyższe treści pochodzą z serwisu Wakacje.pl.

Polecamy w naszym pasażu

Wstąp do księgarni

REKLAMA

REKLAMA

AMBRA - Twoje Perfumy
AMBRA - Twoje Perfumy

REKLAMA

REKLAMA

Wyjazdy sportowe
Wyjazdy sportowe