Od 2 października "starzyniak" jest rondem turbinowym. Zmiany miały przyczynić się do zwiększenia bezpieczeństwa pieszych. - Niestety, po ich wprowadzeniu przejechanie przez rondo w godzinach popołudniowego szczytu graniczy z cudem - skarżą się kierowcy.
Projekt zmiany organizacji ruchu powstał w Zarządzie Dróg Miejskich, a wdrożyło je AGP Metro. Zmiany miały za zadanie przede wszystkim zwiększyć bezpieczeństwo na drodze i zabezpieczyć przejścia dla pieszych od strony ul. Jagiellońskiej. Przejście dla pieszych na zjeździe ze skrzyżowania w stronę Białołęki
podzielono na dwa pasy ruchu, poszerzono również pas dzielący, dzięki któremu pieszy ma możliwość postoju, w przypadku nadjeżdżającego pojazdu. Przed wjazdem na skrzyżowanie kierowca musi zająć odpowiedni pas, w zależności od kierunku, w którym zamierza jechać. Pas sam poprowadzi kierowcę do konkretnego wylotu. - Nowy projekt organizacji ruchu zmniejszył o połowę punkty kolizyjne - chwalą się urzędnicy z ZDM.
Turbo idiotyzm?
Jednak kierowcy narzekają na tworzące się tam korki i obawiają się, że zmiany wcale nie wpłyną na
Przed wjazdem a skrzyżowanie kierowca musi zająć odpowiedni pas, w zależności od kierunku, w którym zamierza jechać.
bezpieczeństwo, szczególnie w okresie zimowym, kiedy nie będzie widać pasów na jezdni. - Od strony Pragi w godzinach szczytu wjeżdżało na rondo dwoma pasami powiedzmy 500 samochodów na godzinę, a teraz ta sama liczba jednym! Tak ma być podobno szybciej i płynniej. Poza tym w zimie pasy nie będą widoczne - na rozjazdach będą kolizje i de facto nikt nie będzie wiedział do momentu przyjazdu policji czy to jego wina czy nie. Jak się odśnieży, to się zobaczy, gdzie linia ciągła a gdzie przerywana - obawia się jeden z internautów.
Będzie bezpieczniej
- Każda zmiana organizacji ruchu budzi u kierowców różne odczucia - uważa Karolina Gałecka, rzeczniczka ZDM, ale podkreśla, że oprócz znaków poziomych, na rondzie są też pionowe i one jasno określają jak jechać. - Większość kierowców nie zwraca uwagi na zmianę organizacji ruchu. Zdarza się, że w miejscach, gdzie obowiązują nowe zasady, początkowo dochodzi do większej liczby kolizji, bo kierowcy przyzwyczajeni do trasy, którą często znają na pamięć, jeżdżą po prostu na oślep - twierdzą urzędnicy. Rzeczniczka podkreśla, że rondo Starzyńskiego jest trzecim rondem turbinowym w Warszawie (pierwsze dwa to Marsa i Radosława, które się sprawdzają) i dodaje, że takie ronda w Szwecji czy Holandii są normą.
Marzena Zemlich