Pacjenci: przychodnia przy Radzymińskiej bierze nas na przetrzymanie
16 września 2013
Codzienny obrazek: przychodnia przy Radzymińskiej 101/103, tłum pacjentów, z czego zdecydowana większość to emeryci. Stoją i narzekają. Część z nich zrezygnuje i spróbuje kolejnego dnia. - O to im chodzi! Zabrali ławki, żebyśmy długo nie wytrzymali w kolejce - mówi starszy pan.
- Z przychodni przy Radzymińskiej ktoś kiedyś zabrał ławki i ludzie stoją. Po kilka godzin. Jak starsi mają to wytrzymać? Dziwne, że podjęto taką decyzję - nie kryje dezaprobaty pani Anna, pacjentka przychodni.
Wśród tłumu rośnie agresja. Starsi państwo jakby tylko czekali, aż zadamy jakieś niemądre pytanie. Próbujemy dowiedzieć się więc, czy taki tłum czeka zawsze i dlaczego tak rano. Długo przed otwarciem przychodni.
- To chyba żarty! Tak przecież jest wszędzie! Ta cała służba zdrowia to jedna wielka kpina. Jak będziecie w naszym wieku, dopiero się przekonacie, co za "burdel" mamy w tej naszej służbie zdrowia - mówili jeden przez drugiego. Zbyt zdenerwowani, by powiedzieć cokolwiek pozytywnego.
A kierownictwo niedostępne
- Ławki były w kiepskim stanie, a poza tym ludzie się nie mieścili. Przychodnia znajduje się na górze i tam są miejsca do siedzenia. Dół budynku nie należy do nas. Kiedyś ławki były także na dole, ale przychodzili pijacy i narkomani. W przychodni pracują same kobiety i się boimy - mówi pani z rejestracji. Stanowiska kierownictwa przychodni nie udało nam się uzyskać. Nie było zainteresowane jakimkolwiek kontaktem.
mac, ms