Opłacalność samorządności
22 kwietnia 2011
Postanowiłem sprawdzić, co zdziałali dzielnicowi radni przez pięć pierwszych miesięcy swojej aktywności. Ich diety wypłacane są przede wszystkim na podstawie obecności na sesjach.
Na kolejnych sesjach wybierano komisje i ich przewodniczących oraz kilkakrotnie opiniowano budżet dzielnicy, tzw. "załącznik dzielnicowy do uchwały budżetowej m.st. Warszawy". Tak - opiniowano. Rada dzielnicy nie ma istotnego wpływu na kształt budżetu dzielnicy, który jest zależny wyłącznie od prezydenta i rady miasta. Poza tym w tej kadencji każda opinia rady dzielnicy w sprawie budżetu będzie pozytywna, gdyż radni PO na Bemowie nie ośmielą się zagłosować inaczej, niż oczekuje tego ich partyjna przełożona Hanna Gronkiewicz-Waltz.
Radni zajęli się także sprawozdaniem z wykonania budżetu dzielnicy, napisanym przez urzędników Lokalnym Programem Profilaktyki Uzależnień oraz Przeciwdziałania Przemocy w Rodzinie oraz zaopiniowaniem zmiany liczby punktów sprzedaży napojów alkoholowych. To wszystko. Statystycznie na jednej sesji - mniej niż jedna sprawa - i to niewielkiej wagi.
Na marcowej sesji radni przyjęli plan pracy na cały rok. Nie ma tego dużo. Zamierzają spotkać się z projektantami trasy S7 oraz zapoznać z planami budowy II linii metra, choć nie mają żadnego wpływu na te inwestycje. Planują też zająć się stanem przygotowań placówek oświatowowychowawczych do nowego roku szkolnego. Bardzo pięknie. Tyle że stanie się to na sesji 31 sierpnia, więc radni chcą po prostu usłyszeć, jak przygotowania - właśnie zakończone - przebiegły.
Warszawa stoi na rozdrożu. Ma dwuszczeblowy system zarządzania z ogromną rzeszą radnych dzielnicowych, cieszących się niemal takimi samymi przywilejami, jak radni miasta. Tyle że ci ostatni ciężko pracują. Porządek obrad każdej sesji rady miasta składa się z kilkudziesięciu punktów. W porównaniu z nimi - radni dzielnic nie robią nic. Drogi wyjścia są dwie: albo należy zdecentralizować zarządzanie miastem, tak by nasi przedstawiciele w dzielnicy mieli wreszcie coś do powiedzenia, albo obniżyć ich rangę do poziomu rad osiedlowych, tak jak w Krakowie czy Łodzi.
Maciej Białecki
były wiceburmistrz Pragi Południe (2002-2004) i radny sejmiku mazowieckiego (2002-2006)
- Dzielnicowi radni nie przepracowują się - podsumowuje Maciej Białecki.