Nowe altany śmietnikowe na Bródnie. "Nie zdadzą egzaminu"
30 października 2015
Mamy kolejny spór między mieszkańcami Bródna. Spółdzielnia stawia nowe altany śmietnikowe, które od razu wywołały dyskusję wśród użytkowników. Altany są zamykane na klucz. - Zaraz ktoś rozkręci zamek - mówią jedni. - Worki ze śmieciami będą lądować pod furtką - dodają inni.
"Ludzie rozkręcą zamek"
Jedna z nich znajduje się między podwórkiem Chodecka 14 a Łojewska 28A. Elegancka, nowa, metalowa. Estetyczna. Nie jest "kobylasta" jak poprzednia, która z powodzeniem mogłaby służyć jako garaż dla jakiegoś samochodu osobowego. Mieszkańcy otrzymali klucz do zamykanej nowej wiaty. Po co jest ona zamykana? - To bardzo dobre pytanie, panie redaktorze - mówi siwy pan szukający kluczyka do furtki. - Pewnie po to, żeby ci bezdomni, których mamy na Bródnie i Targówku prawdziwą plagę, nie buszowali w śmieciach. To, co robili, przechodziło wszelkie pojęcie. No ale nie wiem, czy to zda egzamin. Zaraz ludzie pogubią kluczyki, będą chcieli zaoszczędzić złotówkę na dorobieniu nowego. Prędko ten zamek zostanie rozkręcony - wróży starszy pan.
Za i przeciw
Tego samego zdania jest jego sąsiadka. - To miejsce nie jest oświetlone. Po zmroku nic nie widać. A ja wychodzę z domu o piątej, ponieważ pracuję w fabryce od godziny szóstej rano. Po śniadaniu i kawie pakuję worek ze śmieciami, wychodzę i od razu pozbywam się odpadków, żeby w tę zimnicę po południu już nie wychodzić. I co? Ciemno jak w piekle, zamka nie widzę, więc manipuluję przy nim jak pijana. Bez sensu, bo ludzie będą worki zostawiać pod drzwiami do śmietnika - dodaje.
Innego zdania jest pan z pieskiem. Jemu nowa altana się podoba. - Mamy XXI wiek i trzeba się dostosować. Kiedyś ludzie narzekali na domofony, potem na dotykowe ekrany telefonów i tabletów. Nie ma co narzekać, trzeba się po prostu przyzwyczaić. Po kilku dniach otwieranie i zamykanie śmietnika wejdzie w nawyk - dodaje.
A jaka jest Wasza opinia? Nowy typ wiat śmietnikowych z zamykanymi drzwiczkami to dobry pomysł czy zły? Czekamy na komentarze, listy, maile i telefony.
Przemysław Burkiewicz