"Nie męcz się". Rondo Żaba 80 lat temu
2 marca 2017
Skrzyżowanie Wincentego i Odrowąża z pozoru zmieniło się nie do poznania. Niektóre zjawiska są jednak ponadczasowe.
Kolej dzieli ludzi
W 1936 roku otaczająca Śródmieście i Pragę linia kolejowa (tzw. obwodowa), miała już 60 lat. Powstała jeszcze w czasach zaboru rosyjskiego i pełniła nie tylko funkcję transportową, ale też militarną. W razie wybuchu kolejnego powstania Rosjanie mogli ustawić na nasypie pancerny, uzbrojony pociąg, który pomógłby w pacyfikacji Warszawy. Na co dzień linia służyła jednak normalnemu ruchowi pociągów i - tak jak dziś - stanowiła granicę między Pragą a Targówkiem. Dopiero po przekroczeniu tej linii mieszkańcy Targówka znajdowali się na Pradze, zaś po przedostaniu się za Wisłę - we "właściwej" Warszawie. Steoreotypy o młodszych stażem dzielnicach były zawsze.
Dryndą lub bicyklem
Dziś obok cmentarza żydowskiego biegnie jedna linia tramwajowa, ale przed wojną były dwie. Szyny na Odrowąża istniały już w latach 20. Te na Wincentego były nowiutkie, bo "drynda" kursowała po nich zaledwie od końca 1933 roku do pętli "Cmentarz Bródnowski", znajdującej się w pobliżu kościoła. Podział na jezdnię i torowisko nie obowiązywał, krawężniki były wysokie a chodniki - wąskie. Na zdjęciu, w oddali, widać nawet rowerzystę, jadącego po brukowanej nawierzchni. Biorąc pod uwagę, że używano wtedy w zasadzie wyłącznie rowerów podobnych do "holendrów", ze słabą amortyzacją, jazda rowerem musiała być mało wygodna. A jednak wiele osób z nich korzystało. Zazwyczaj nie z zamiłowania do ekologii, ale z biedy.
Benzyna wiecznie żywa
Jednym z symboli luksusu był samochód, a bez wątpienia najbardziej znanym autem w Warszawie był pancerny Cadillac 355, kupiony w roku 1935 dla marsz. Józefa Piłsudskiego. Na ulicach można było spotkać te same marki, co dziś: Ford, BMW, Skoda, Mercedes... Na przedwojennej fotografii z Targówka nieźle widać skalę motoryzacji: na dwa auta przypadają trzy wozy drabiniaste. Jest też stacja benzynowa, której identyfikacja może być poważnym problemem. To budka z napisem "Standard Nobel", stojąca tam, gdzie współczesna stacja! Z tej perspektywy nie widać "węża" i "pistoletu", ale widać słup, na którym były zawieszone. Firma Standard Nobel zajmowała się wówczas wydobyciem ropy naftowej, sprzedażą płynów do mycia aut, past do szorowania podłóg... i właśnie sprzedażą benzyny.
"Nie męcz się"
Zarówno za stacją benzynową, jak i po drugiej stronie Wincentego rósł las krzyży i nagrobków. Były to oczywiście zakłady kamieniarskie, tradycyjnie działające w pobliżu cmentarzy. Sąsiadowały one z gęstą, drewnianą zabudową Targówka, pamiątką po której jest ostatni zachowany dom przy Biruty. Zmierzając na przystanek tramwajowy mieszkańcy drewniaków mijali typowy dla Warszawy słup ogłoszeniowy, na którym zimą roku 1935 wisiała akurat reklama proszku do prania: "Nie męcz się, Radion sam pierze".
Dominik Gadomski
historyk, redaktor portalu tustolica.pl