Nasza droższa komunikacja
4 lutego 2011
W połowie roku podrożeją bilety komunikacji miejskiej - to już niemal pewne. Proponowane przez Zarząd Transportu Miejskiego nowe taryfy musi jeszcze zatwierdzić rada miasta, ale wszystko wskazuje na to, że od 1 lipca za jazdę "zbiorkomem" zapłacimy więcej.
Komu po kieszeni?
Wiadomo, że komunikacja musi kosztować - trzeba przyznać, że ZTM regularnie unowocześnia tabor (choć na liniach podmiejskich widać to nieco mniej), a jego utrzymanie też kosztuje. Jeśli doliczyć do tego rosnące koszty paliwa i inflację - z punktu widzenia urzędów podwyżka jest wskazana. Najbardziej dotknie ona spora-dycznie korzystających z komunikacji zbiorowej, podwyżki na biletach okresowych mają być mniejsze. - Założenie jest takie, aby zmiany były jak najmniej odczu-walne dla stałych użytkowników komunikacji, czyli pasażerów korzystających z biletów długookresowych - mówi Andrzej Skwarek, rzecznik ZTM. - Ta zasada do-tyczyć może także mieszkańców podwarszawskich miejscowości, korzystających z biletów miesięcznych czy kwartalnych.Podwyżka cen biletów jest dyktowana względami czysto ekonomicznymi - ma pokrywać różnicę w kosztach działania komunikacji.
Ile?
No właśnie - skoro już podrożeje, to o ile? ZTM zasłania się stwierdzeniem, że de-cyzje jeszcze nie zapadły i ewentualna podwyżka zależy od decyzji rady miasta. To wiadomo, ale żeby podjąć decyzję, trzeba wiedzieć, w jakiej sprawie. Okazuje się jednak, że konkretnych projektów nie ma. - Trwają symulacje, jakie korzyści przy-niosą różne warianty modyfikacji taryfy - twierdzi Andrzej Skwarek. Wypowiedź dyrektora o dziesięcioprocentowej podwyżce jest pewnym wskazaniem co do moż-liwego jej zakresu, ale nie jest to przesądzone. To samo dotyczy prognozowanego terminu, czyli mniej więcej połowy roku. Posymulujmy więc samodzielnie: 10% od obecnej ceny jednorazówki to po zaokrągleniu 30 groszy - zatem bilet może kosz-tować 3,2 zł. Jeśli identyczna stawka wpłynie na cenę biletu miesięcznego, to w pierwszej strefie zapłacimy o 8 zł więcej niż dotychczas - a więc 86 złotych. Miesz-kańcy miejscowości podwarszawskich mogą co miesiąc płacić nawet 128 złotych, a obecnie jest to wydatek 116 zł. Niby niewiele, ale w skali roku to koszt jednego biletu 30-dniowego. Nawet jeśli posiadacze kart miejskich będą mieli dodatkowe bonusy, to na pewno nie będą one wiele się różnić od naprędce wyliczonych przez nas kwot. Nadal jednak bardziej będą się one opłacać niż bilety z krótszym czasem ważności: już teraz miesięczny kosztuje mniej, niż dziesięć dobowych.Opłaca się?
Na to już każdy musi odpowiedzieć sobie sam - sieć miejskiej komunikacji, choć wciąż daleka od ideału, pokrywa aglomerację warszawską coraz dokładniej i coraz łatwiej z jej pomocą dotrzeć do konkretnych miejsc. Ponadto odchodzą kłopoty ze znalezieniem miejsca parkingowego i opłatami za takowe. Kwestia korków także przemawia za komunikacją zbiorową. Poza tym ceny paliwa maleć nie chcą, a ceny biletów są w miarę stabilne. Przeciw - to oczywiście wygoda (w swoim samochodzie miejsce siedzące ma się zawsze), punktualność (z tym bywa dość różnie) czy bez-pieczeństwo. Decyzję trzeba podjąć samodzielnie.Wiktor Tomoń