Narkotyki w Marysinie i bezradni radni
27 listopada 2013
W Marysinie bez problemu można kupić narkotyki - alarmuje wawerskich urzędników radny Paweł Księżopolski. Z tego powodu zwołano specjalne spotkanie z udziałem przedstawicieli straży miejskiej i policji. Co uradzono?
- I to jest problem - stwierdzili radni. - Potrzebujemy programów profilaktycznych dla dzieci i rodziców.
- Takie programy prowadzimy od dawna - ripostował na posiedzeniu komisji Norbert Grabowski, zastępca naczelnika VII oddziału straży miejskiej. - Specjalnie wyszkoleni pracownicy prowadzą na ten temat prelekcje w szkołach, które zgłosiły zapotrzebowanie. Jeśli chodzi o narkotyki, nie mieliśmy ostatnio żadnych niepokojących sygnałów.
Narkotyków nie ma?
O narkotykach wśród uczniów nic nie wiedzą pracownicy szkół, nie wie policja ani straż miejska. - Być może ludzie boją się dzwonić po policję, nie chcą podawać nazwisk. Problem jednak istnieje, bo zgłaszali mi to rodzice - przekonywał Paweł Księżopolski, prosząc jednocześnie służby o objęcie szczególnym nadzorem terenów Marysina Wawerskiego. Być może ludzie boją się dzwonić po policję, nie chcą podawać nazwisk. Problem narkotyków wśród uczniów jednak istnieje, bo zgłaszali mi to rodzice - przekonywał radny Paweł Księżopolski. - Może pies tropiący do szkoły lub więcej patroli policyjnych na terenie osiedla? Jest tam wiele ciemnych zaułków i parkingów, gdzie mogą spotykać się dealerzy - rzucał pomysły radny.
Policja obiecała sprawie się przyjrzeć, podkreślała jednak, że oprócz zgłoszenia radnego w ostatnim czasie nie mieli sygnałów na temat problemu narkotyków w szkołach. Jedynie w 2011 roku były zgłoszone dwa przypadki, kiedy na terenie jednej z wawerskich szkół był wyczuwalny zapach marihuany. Na terenie tej placówki podjęto interwencję i wprowadzono program profilaktyczny.
- Sprzeczne informacje powinny nam dać do myślenia - mówiła na posiedzeniu komisji burmistrz Jolanta Kaczorowska. - Być może nasze informacje są niepełne. Proponuję zrobić burzę mózgów, niech każdy zgłosi swój pomysł na walkę z problemem używek wśród dzieci.
To mnie nie dotyczy
Burza mózgów przyniosła raczej standardowe pomysły jak np. ustawienie dodatkowych kamer monitoringu. Większość uczestników spotkania zgodziła się jednak co do tego, że na pewno nie rozwiążą one całkiem problemu. Do większości niebezpiecznych sytuacji dochodzi, gdy dzieci zostają same w domu. - Moja córka mówi, że na każdą imprezę "ktoś coś przynosi" - mówiła jedna z uczestniczek spotkania. - Problem w tym, żeby dzieci umiały powiedzieć "nie", a rodzice wiedzieli, jak ochronić młodzież przed niebezpieczeństwem.
Uczestnicy spotkania zgodzili się, że duży problem stanowi postawa niektórych rodziców, którzy wypierają ze swojej świadomości fakt, że ich pociecha mogłaby sięgnąć po papierosy, wódkę czy marihuanę. Frekwencja na pogadankach i spotkaniach organizowanych specjalnie dla rodziców jest bardzo mała.
Padł też pomysł wprowadzenia pogadanek dla dzieci na lekcjach wychowawczych lub popularyzacji specjalnych gier edukacyjnych. Taki pomysł zgłosiła jedna z uczestniczek, tłumacząc, że pogadanki raczej nudzą dzieci. Sposób przekazu musi być bardziej atrakcyjny. Radni zwrócili także uwagę na potrzebę zwiększenia liczby patroli pieszych w osiedlach, rozszerzenia oferty ciekawego spędzania czasu wolnego w Wawrze oraz wprowadzenia programów edukacyjnych dla rodziców.
kz