Muzeum "sztuki" ważniejsze od obwodnicy Pragi
24 stycznia 2019
Jedna z najpilniejszych inwestycji transportowych w Warszawie znów się opóźnia. Jednocześnie zadłużone miasto lekką ręką przeznacza kolejne 180 milionów na nowe muzeum.
Zakorkowana Praga, czekająca na obwodnicę od kilkudziesięciu lat. Wawer i Białołęka bez utwardzonych dróg i kanalizacji. Tramwaj wzdłuż Głębockiej bez finansowania. Historyczne place w centrum służące za parkingi. Dziurawe jezdnie, dziurawe chodniki. Notoryczne problemy z parkowaniem. Mało parkingów P+R, mało pociągów SKM. Przepełnione autobusy. Nauka do 19.30 w szkołach podstawowych. Wreszcie czekająca na rozbudowę spalarnia odpadów - inwestycja dla Warszawy absolutnie priorytetowa. Wszystkie te sprawy są dla naszego samorządu najwyraźniej mniej ważne, niż budowa Muzeum Sztuki Nowoczesnej na pl. Defilad. Ma ona kosztować ponad 420 mln zł - aż o 180 mln zł więcej, niż zakładano jeszcze w ubiegłym roku.
Kto bogatemu zabroni?
Żadna inna inwestycja - z wyjątkiem oczywiście budowy metra - nie może w Warszawie liczyć na zwiększenie budżetu o 180 mln zł. Ceny wciąż idą w górę, więc przetargi są notorycznie powtarzane, co skutkuje opóźnieniami i... jeszcze droższymi ofertami. Co więcej, Warszawa jest zadłużona na kilka miliardów złotych (na koniec 2017 roku było to 5,13 mld), ale nic nie wskazuje na to, by miały nadejść oszczędności. Przeciwnie, nieustannie obiecuje się warszawiakom nowe programy socjalne, takie jak dopłaty do żłobków.
Kwestia priorytetów
Jest jeszcze jeden problem z dodatkowymi 180 mln zł na Muzeum Sztuki Nowoczesnej. Zainteresowane nią osoby mają w Warszawie już dwa miejsca: Centrum Sztuki Współczesnej w Zamku Ujazdowskim oraz Zachętę. Według raportów o turystyce obie te instytucje łącznie nie notują rocznie nawet 300 tys. odwiedzających, co na ośrodek kulturalny takiej rangi można uznać za absolutne minimum (dla porównania: Centrum Nauki Kopernik odwiedza 1,2 mln osób rocznie a Wilanów dwukrotnie więcej). Założenie, że "sztuka" nowoczesna prezentowana na pl. Defilad zainteresuje szerszą publiczność, jest całkowicie błędne.
Na jednej z najdroższych działek w Polsce z powodzeniem można byłoby zarobić. Ratusz woli jednak dokładać miliony do promocji sztuki nowoczesnej, ignorując przy tym opinię większości społeczeństwa, która czarną kropkę na czerwonym tle lub czerwoną kurtkę zawieszoną na płocie nazywa "sztuką" co najwyżej w cudzysłowie.
(dg)