Moczydło - najbardziej oryginalny park Warszawy?
25 kwietnia 2016
Warszawa, wbrew obiegowej opinii, parkami stoi. Park Moczydło, choć nie tak modny jak najbardziej znane parki stolicy, jest z pewnością bodaj najbardziej oryginalnym. Nic dziwnego, wszak został urządzony na gruzach i w dołach po glinie.
Na przełomie lat 60. i 70. władza ludowa wpadła na pomysł, by teren zwany przez okolicznych mieszkańców Glinkami uporządkować w ramach wielkiego wolskiego czynu społecznego. Uczniowie wolskich szkół i pracownicy okolicznych zakładów w wolnych chwilach zmienili zaniedbany teren w miejsce wypoczynku klasy robotniczej. Tak przynajmniej głosi oficjalna wersja historii. Górę gruzu obsypano ziemią, a na jej zboczu zamontowano wyciąg narciarski, który istniał do połowy lat 80. Obecnie jest on zdemontowany, a dawna wypożyczalnia nart mieści kawiarnię. Na szczyt prowadzą długie i strome schody, dawno nie remontowane, z czego skwapliwie korzysta roślinność, na czele z mniszkiem lekarskim. Z góry widać kawał Warszawy, a w zimie dalej zjeżdża się na nartach i sankach. Tylko o zimę coraz trudniej.
Gdy wchodzi się do parku od strony ulicy Górczewskiej, niby nie wygląda nadzwyczajnie - ot zwyczajny park, z trawnikiem, żywopłotami z krzewów tawuły i forsycji. Ale to tylko pierwsze wrażenie. Już po paru minutach moczydłowski park naprawdę zaskakuje. Rozmaitością, urokiem. Nie wszystko tu jest jak spod igły, są miejsca jakich brakuje - dzikie, nieuczesane jak z romantycznej ryciny. No i same dawne glinianki zamienione w cztery czyściutkie stawy. Wędkarstwo raczej nie ma sensu, szczupaków tu raczej nie ma. Są za to kaczki karolinki i łabędzie. Dawniej po stawach można było popływać rowerem wodnym. Dziś niestety takich atrakcji nie ma.
Są za to liczne legendy. Jedna głosi, że kilku panów kupiło po butelce wódki. Naszła ich fantazja, więc wrzucili je do wody - kto wyłowi to jego. Żaden nie znalazł, jak kamień w wodę! Podobno są tam zatopione do dziś. Kolejna opowieść to, że w jednym ze stawów pod górką jest zatopiony wóz pancerny, ale tego nikt nie potwierdził. Ostrzegano też, że kąpiele w stawach są bardzo niebezpieczne, a to ze względu na wyrobiska gliny i bardzo głębokie studnie. To akurat sprawdziła ekipa nurków. Kąpiele są bezpieczne i sam jestem ich amatorem. Stawy są dość płytkie. Maksymalna głębokość to 3,5 metra, choć oczywiście zdarzają się wypadki, jak ostatnio w grudniu, gdy w jednym ze stawów utopił się mężczyzna.
Nieopodal znajduje się też rarytas dla sportowców - korty tenisowe i boiska sportowe. Jest też całkiem niezły plac zabaw. Bardzo lubię w to miejsce zaglądać. Górki, dołki, woda, drzewa. Czego trzeba więcej? Władze dzielnicy planują w tym roku nowe nasadzenia drzew. I bardzo dobrze. Z kolei mieszkańcy w ramach tegorocznego budżetu partycypacyjnego zgłosili projekt wzbogacenia bazy sportowej o stoły do tenisa stołowego. Inna propozycja zakłada montaż w pięciu punktach parku stacji do ładowania tabletów, laptopów i telefonów komórkowych. Jest też projekt zasadzenia od strony ulicy Deotymy sadu owocowego i łąki kwietnej. Czy projekty zostaną zrealizowane, okaże się w wakacje.
(wk)