Jak się żyje z widokiem na cmentarz? Mieszkańcy wskazują na jeden wyraźny minus
Kiedy mieszkanie z widokiem na cmentarz staje się codziennością, perspektywa życia "obok" może budzić mieszane uczucia. W przededniu Wszystkich Świętych sprawdzamy, jak mieszkańcy bloków usytuowanych w sąsiedztwie nekropolii radzą sobie z tą specyficzną bliskością.
- Ja mieszkam tu już od pół wieku, nasze bloki stoją tutaj od lat siedemdziesiątych - opowiada emerytka mieszkająca na osiedlu Retkinia w Łodzi. - Sąsiedzi zza muru niekłopotliwi, chociaż trochę sztywni, no i nie można od nich niczego pożyczyć, jak od znajomej z piętra. A na początku, jak się dopiero wprowadziliśmy, nie było nawet tego muru. Biegałam między grobami na przystanek autobusowy do pracy, nawet zimą przed świtem, bo najkrócej. I wtedy, a dopiero się na osiedlu poznawaliśmy, gdy jedna drugą spotykała, to pytała w ciemnościach, jak w tym dowcipie: "nie boisz się tak sama przez groby chodzić?" A ta druga na to: "jak żyłam, to się bałam". I tak się rodziły osiedlowe przyjaźnie.
Tomasz Błeszyński, doradca rynku nieruchomości, przyznaje, że kwestia parkowania w okolicach cmentarzy bywa problematyczna dla mieszkańców, zwłaszcza w okresach świątecznych. Wspomina, że jeszcze przed 20 laty zdarzali się klienci, którzy obawiali się "kwestii sanitarnych", nie zdając sobie sprawy, że prawo w Polsce dobrze je zabezpiecza i dla przykładu woda w rurze w bloku przy cmentarzu nie ma nic wspólnego z gruntem pod nekropolią.
Młodsze pokolenie nie przejmuje się metafizycznymi aspektami, a cmentarz traktowane jest jak park z historią.
Źródło: onet.pl