Misia Mateuska boli bzusek
13 maja 2008
"Szpital Pluszowego Misia" to projekt edukacyjny kierowany do dzieci w wieku 4-7 lat. Akcja ma na celu zmniejszenie u nich lęku przed szpitalem i białym fartuchem. Studenci medycyny wcielają się w role lekarzy i lecząc misie, uczą się jednocześnie dialogu z dziećmi.
Dalej jest rejestracja, gdzie witają dzieci studenci pedagogiki, którzy organizu-ją czas przed wejściem do gabinetów. Przechodzę obok stolika - to gabinet lekar-ski. Dziewczynka mocno przytula swojego brązowego misia i chowa się za swoją mamę. Młody mężczyzna ubrany w biały fartuch łagodnie próbuje nawiązać z nią kontakt: - Co stało się twojemu misiowi? - pyta. Trzyletnia Iga cichutko odpowiada panu doktorowi: - Misia Mateuska boli bzusek. Zjadł za duzo cukielków.
W innym gabinecie Dominiczka przygląda się, jak pani doktor robi USG gał-gankowej lalce. Jest też pracownia radiologiczna i chirurg, który właśnie zakłada gips na złamaną misiową łapkę. W laboratorium dzieci dowiadują się o istnieniu czerwonych krwinek. Inne w tym czasie pobierają przytulankom krew do analizy. Wszyscy na koniec otrzymują w prezencie strzykawki (bez igiełek).
W bloku operacyjnym trwa nieustanne ratowanie pluszowego życia. Podaje się nawet znieczulenie w kroplówce, "aby nie bolało". Nad stołem operacyjnym umiesz-czone jest "kolorowe światełko", które wzbudza dziecięce zainteresowanie. Praca wre...
Spotykam na korytarzu koordynatorkę projektu Katarzynę Sokół, studentkę Warszawskiego Uniwersytetu Medycznego (22 marca br. Akademia Medyczna w Warszawie zmieniła nazwę na WUM - przyp. red.), od której dowiaduję się, że "Szpital Pluszowego Misia" jest akcją non profit, a biorący w niej udział studenci to wolontariusze. Akcja finansowana jest z rocznego budżetu (ok. 3 tys. zł.) otrzymy-wanego z ww. uczelni. Mimo niewielkich środków, studenci potrafią nimi zarządzać w ekonomiczny sposób. Niemal połowę pochłania druk plakatów, kierowanych do studentów medycyny w celu zachęcenia ich do wzięcia udziału w projekcie. Mate-riały przygotowane dla dzieci, jak kolorowanki, recepty, skierowania na badania, wyniki badań też niemało kosztują.
Kasia wspomina, że chętnie przyjmą każdą "pomocną dłoń", np. w formie darów, chociażby bandaży, szpatułek, strzykawek. Mile widziane będą firmy, które dołączą do wzbogacenia wystroju szpitala.
- Bardzo lubię dzieci i organizacja tego typu imprezy daje mi dużą satysfakcję, gdy widzi się uśmiechnięte maluchy. Jako przyszły lekarz uczę się kontaktu z ma-łym pacjentem, zwłaszcza że biorę pod uwagę to, iż zostanę pediatrą - mówi Kasia. - Studia są ciężkie, a taka akcja daje możliwość oderwania się od uczelnianej rzeczywistości w pożyteczny i przyjemny sposób.
Organizatorów martwi znikoma liczba indywidualnych wizyt dzieci z rodzicami lub opiekunami. Gros to zorganizowane grupy przedszkolne. Kasia Sokół wyznaje: - Musimy popracować nad promocją imprezy.
"Echo" już teraz chce zainteresować jesienną edycją wszystkich małych Czy-telników. Kolejny spotkanie odbędzie się jesienią br. Podajemy kontakt do koordy-natorki Katarzyny Sokół - tel. 0509-281-079. Więcej o akcji można przeczytać na stronie internetowej: www.tbh.emsa.org.pl.
Edyta Kolasińska-Bazan