REKLAMA

refleks chlodnictwo 2024-11-21 1refleks chlodnictwo 2024-11-21 2refleks chlodnictwo 2024-11-21 0
Wola

różne »

 

Lokatorom grozi eksmisja, bo miasto nie dba o swoje

  9 maja 2012

alt='Lokatorom grozi eksmisja, bo miasto nie dba o swoje'

Współwłasność w częściach ułamkowych jest to rodzaj współwłasności, w której każdy ze współwłaścicieli posiada udział, który określa ułamek od całej rzeczy, np. nieruchomości. Każdy może zarządzać swoimi udziałami bez zgody innych współwłaścicieli i korzystać z danej rzeczy w takim zakresie, by dało się to pogodzić z korzystaniem innych współwłaścicieli. - Dlaczego miasto posiadając 4/12 udziałów w nieruchomości nie korzysta z nich zgodnie z tą definicją, tak jak robią to prywatni współwłaściciele? - pyta Janusz Baranek.

REKLAMA

biedronka030 2
Janusz Baranek wraz z rodziną zajmuje lokal komunalny w kamienicy przy ul. Dahlberga 5 od 1959 r. Kłopoty lokatorów rozpoczęły się w grudniu 2006 r., gdy decyzją prezydent Warszawy 8/12 udziałów w nieruchomości zwrócono następcom prawnym dawnych właścicieli, którzy w lutym 2007 r. podnieśli czynsz do 16 zł/m2. W następstwie tego część lokatorów wyprowadziła się, a część postanowiła walczyć, i tak jak Barankowie odmówili płacenia podwyższonego czynszu twierdząc, że mieszkają w części miejskiej. Niestety do dziś nie wiadomo, które lokale należą do miasta, a które do prywatnych współwłaścicieli. Sprawa ciągnie się od pięciu lat, a z tytułu zadłużenia prywatni współwłaściciele grożą rodzinie Baranków eksmisją. - Dlaczego miasto godzi się na przeciąganie sprawy o zniesienie współwłasności i wydzielenie z nieruchomości mieszkań należnych miastu? - pyta Janusz Baranek.

Kamienica przy ul. Dahlberga 5, wybudowana w 1938 r., została skomunalizowana na podstawie dekretu Bieruta i przekazana w zarząd dzielnicy Wola. O roszczeniach do nieruchomości mieszkańcy dowiedzieli się przypadkiem w 1996 r., gdy jeden z lokatorów wystąpił do miasta o uzyskanie tytułu głównego najemcy po zmarłej babci. Wówczas miasto powiedziało, że jest to w tej chwili niemożliwe, gdyż toczy się sprawa sądowa o zwrot nieruchomości spadkobiercom byłej właścicielki. Jesienią 1996 r. lokator został poinformowany, że roszczenia spadkobierców zostały przez sąd odrzucone i może uzyskać tytuł głównego najemcy. W 1999 r. miasto zakwaterowało rodzinę z budynku grożącego zawaleniem w tzw. pustostanie, lokalu po zmarłej w 1997 r. lokatorce, a w 2002 r. kolejna rodzina uzyskała tytuł głównego najemcy po matce. Te fakty wskazywały, że mieszkańcy mogą spać spokojnie, a kamienica nigdy nie zostanie zwrócona spadkobiercom byłej właścicielki. Rzeczywistość pokazała, jak bardzo się mylili.

Podnieśli czynsz bez wiedzy miasta

W 2003 r. pojawił się Marek Mossakowski, który jako pełnomocnik jednej ze spadkobierczyń złożył wniosek do Samorządowego Kolegium Odwoławczego o zmianę decyzji o komunalizacji budynku. Decyzją prezydent Warszawy w grudniu 2006 r. ustanowiono prawo użytkowania wieczystego gruntu zabudowanego o pow. 307 m2, na którym znajduje się kamienica przy ul. Dahlberga 5, na rzecz następców prawnych dawnych właścicieli co do udziału 8/12 części, a pozostałe 4/12 udziałów w nieruchomości jest nadal własnością miasta. 28 lutego 2007 r. Marek Mossakowski, bez wiedzy miasta, podniósł lokatorom czynsz z 2,39 zł za m2 do 16 zł za m2, a w lokalach użytkowych stawka ta podskoczyła nawet do 100 zł za m2. - Jak można było podnosić czynsz, skoro budynkiem oficjalnie nadal zarządzał Zakład Gospodarowania Nieruchomościami Wola? Dlaczego urząd dzielnicy, gdy od mieszkańców dowiedział się o podwyżkach czynszu, nie zareagował? - pyta Janusz Baranek. Zdenerwowany lokator 4 maja 2007 r., korzystając z ustawy o ochronie praw lokatorów, podwyżkę czynszu zaskarżył do sądu. - Z ostrożności procesowej złożyłem do sądu pozew o "ustalenie nieistnienia prawa". Chciałem udowodnić, że następcy prawni dawnych właścicieli nie mieli prawa podnieść stawki czynszu, gdyż moja umowa najmu lokalu z miastem jest nadal wiążąca, a miasto nadal jest współwłaścicielem 4/12 udziałów w tej nieruchomości - tłumaczy pan Janusz. - Przed sądem twierdziłem, że mieszkam w części miejskiej. Na pytanie sądu, skąd to wiem, odpowiedziałem, że proszę wysoki sąd, aby udowodnił mi, że mieszkam w części należącej do prywatnych współwłaścicieli - wspomina Janusz Baranek. Niestety, 11 lutego 2011 r. zapadł wyrok, sąd pierwszej instancji pozew odrzucił.

Zapraszamy na zakupy

Przekręty w nieruchomościach

Do dnia dzisiejszego nie zapadła decyzja dekomunalizacyjna i nie zniesiono współwłasności nieruchomości przez podział w naturze, aby wydzielić poszczególne lokale należące do miasta i do prywatnych współwłaścicieli. Jednym z nich jest Marek Mossakowski, który od lat skupuje od przedwojennych właścicieli i ich spadkobierców roszczenia o zwrot dawnej własności. Przedstawiciele Zrzeszenia Nieruchomości w Warszawie twierdzą, że w ten sposób Mossakowski stał się już posiadaczem 60 nieruchomości. Część swoich udziałów, również w przypadku kamienicy przy ul. Dahlberga 5, przekazał swojej matce. O kamieniczniku zrobiło się głośno przy okazji tajemniczej śmierci Jolanty Brzeskiej. Kobieta przez lata toczyła spór z właścicielem o prawo do mieszkania w kamienicy przy ul. Nabielaka 9, na Mokotowie. Jej spalone ciało znaleziono w Lesie Kabackim 1 marca 2011 r.

REKLAMA

cemat box 2cemat box 0

Niezrealizowany nakaz sądowy

W 2008 r. Marek Mossakowski złożył wniosek do sądu o zniesienie współwłasności tej nieruchomości w ten sposób, że miasto odsprzeda swój udział w dwóch równych częściach prywatnym współwłaścicielom. Sąd pierwszej instancji przychylił się do wniosku i nakazał miastu odsprzedanie prywatnym współwłaścicielom 4/12 udziałów, wyceniając je na ok. 480 tys. zł. Miasto od tego wyroku złożyło odwołanie. Złożoną apelację uzasadniono tym, że sąd pierwszej instancji nie wziął pod uwagę możliwości zniesienia współwłasności poprzez podział w naturze, mimo że pełnomocnik miasta wskazywał taką możliwość. Sąd odwoławczy przychylił się do apelacji, nakazując rozpatrzenie zniesienia współwłasności nieruchomości tylko poprzez podział w naturze, wyodrębniając poszczególne lokale. Powołany przez sąd biegły miał zmierzyć poszczególne lokale i na tej podstawie wykonać nowy plan budynku, ale nie może tego uczynić w lokalach wynajmowanych obecnie przez prywatnych współwłaścicieli. Zarządca nieruchomości Hubert Massalski, wzywany przez sąd do udostępnienia spornych lokali biegłemu, nie odbiera wezwań sądu.

REKLAMA

bck lubie wracac 2bck lubie wracac 0

Zadłużyli kamienicę

Hubert Massalski, właściciel zarządzającej budynkiem firmy "Huba", zdaniem Baranków nie zarządza nieruchomością zgodnie z zapisami umowy z 17 grudnia 2007 r. Nie podpisał umów z MPO, RWE i MPWiK na dostawę mediów do budynku i nie przekazuje należności za wywóz śmieci, dostawę energii elektrycznej, dostawę zimnej wody i odbiór ścieków, choć lokatorzy przekazują na konto zarządcy należne kwoty. - Zarządca nie zadbał o czystość budynku, RWE odłączyło licznik na klatce schodowej, długi czas nie było światła, a na strychu powstało cmentarzysko gołębi - wylicza Janusz Baranek. Mieszkańcy ostatecznie sami podpisali umowę z RWE na dostawę energii elektrycznej do oświetlenia klatki schodowej, po tym jak żona Janusza Baranka złamała na schodach nogę. - Dlaczego miasto nie sprawdza, jak ze swoich obowiązków wywiązuje się nowy zarządca? - pyta lokator.

- Przecież umowy najmu w tym budynku są w dalszym ciągu ważne i nie ma podstaw prawnych, by je rozwiązać - stwierdza Baranek. Żąda, aby miasto wreszcie zrealizowało nakaz sądu o zniesieniu współwłasności poprzez fizyczny podział nieruchomości. - W budynku jest dziewięć lokali mieszkalnych i cztery lokale użytkowe. Po podziale miastu przypadłyby trzy lokale mieszkalne oraz jeden użytkowy - wylicza Baranek. - Dlaczego miasto nie dba o swoje interesy i zwleka ze zniesieniem współwłasności nieruchomości, co rozwiązałoby trudną sytuację mieszkaniową długoletnich lokatorów kamienicy? - pyta.

Dzielnica ma związane ręce

Mieszkańcy żyją w ciągłym napięciu, grozi im także eksmisja. Dzielnica od lat próbuje rozwiązać sprawę. Pomoc lokatorom obiecuje też obecna burmistrz Urszula Kierzkowska. Pierwsza sprawa została odroczona do czasu wyjaśnienia kwestii własności. - Sytuacja prawna jest jednak niekorzystna dla lokatorów, gdyż miasto jako mniejszościowy udziałowiec, nie ma możliwości przegłosowania prywatnych właścicieli, a tym samym nie ma wpływu na ich decyzje w kwestii tego budynku - tłumaczy Monika Beuth-Lutyk, rzeczniczka urzędu dzielnicy Wola. Lokatorzy twierdzą, że nie mogą czekać, gdyż prywatni właściciele wystąpili do sądu o wydanie decyzji spłacenia udziałów miasta i przyznanie im prawa do całości nieruchomości. Urząd jednak uspokaja. - Kwota zasądzona tytułem spłaty była zbyt niska w stosunku do wartości udziałów miasta - przypomina rzeczniczka. Sąd przychylił się do tej argumentacji i sprawa jest rozpatrywana ponownie. Niestety, ponieważ miasto nie ma większości udziałów w kamienicy, do czasu zakończenia procesu urzędnicy mają związane ręce. - Zmuszeni jesteśmy czekać na rozstrzygnięcia spraw sądowych, także tej dotyczącej eksmisji - tłumaczy Beuth-Lutyk.

Rodzina Baranków uważa, że zadłużenie było winą przede wszystkim zaniedbania ze strony osób, które w imieniu dzielnicy miały nadzorować zarządzanie tą nieruchomością. Jest w posiadaniu opinii radcy strony miejskiej, która, przynajmniej częściowo, podważa legalność podwyżki narzuconej przez prywatnych właścicieli nieruchomości. Uważa też, że w wyniku zaniedbania nadzoru nad nieruchomością miasto poniosło stratę rzędu 100 tys. zł. Również Warszawskie Stowarzyszenie Lokatorów oczekuje, że samorząd dzielnicy podejmie energiczne i efektywne działanie mające na celu: zachowanie udziału miasta stołecznego Warszawy w budynku przy ul. Dahlberga 5, w taki sposób, aby Barankowie dalej mogli korzystać z najmu na takich zasadach, jak w publicznym zasobie lokalowym. Domagają się też wskazania osób odpowiedzialnych za powstanie tej niejasnej sytuacji, w której miasto, będące właścicielem części budynku, de facto zrzeka się nadzoru nad nim.

Anna Przerwa, Aneta Leitner

 

REKLAMA

biedronka029 2

Komentarze (4)

# HaniaBania

10.05.2012 10:24

No i super. Ten rzekomy jakiś pełnomocnik to oszust. Znany juz z prasy i innych mediów. I nikomu to nic nie mówi? Nic nikomu nie dzwoni?

# madi

16.05.2012 22:13

O, to niech ten właściciel - cwaniak sprzeda miastu swoje 8/12 za cenę, jaką SAM ZAPROPONOWAŁ w sądzie. miasto na pewno nie odmówi :)

# goga

27.05.2012 11:16

Jak zwykle nasz dzielnica umywa ręce, mnie też skreślili z listy o mieszkanie komunalne bezprawnie. Pewnie kto ma kasę ten ma lżej.

REKLAMA

san giovani ogolny 2021-09-29 nowy 2san giovani ogolny 2021-09-29 nowy 0

# ania w

23.06.2013 16:24

Witam wszystkich
Dzielnica Wola, to jeden wielki przekręt. Mnie też wywalili z listy. Chociaż wygrałam sprawę w sadzie, że skreślili mnie bezprawnie, To jak przyszedł wyrok to wymyślili sobie że nie doniosłam dokumentów i ponownie mnie skreślili. Teraz zostaje mi tylko pustostan i mam to gdzieś że zajmę go bezprawnie. Jak oni mogą to ja też.
więcej na forum

LINKI SPONSOROWANE

REKLAMA

moje bielany 002 3moje bielany 002 0
Kup bilet

REKLAMA

smaki zycia 2024-09-03 1smaki zycia 2024-09-03 2smaki zycia 2024-09-03 0

Najnowsze informacje na TuWola

REKLAMA

Lato 2025
Lato 2025

REKLAMA

Promocje Cyfrowe.pl
Promocje Cyfrowe.pl

REKLAMA

biedronka031 3

Misz@masz

Artykuły sponsorowane

REKLAMA

Kup bilet

Znajdź swoje wakacje

Powyższe treści pochodzą z serwisu Wakacje.pl.

Polecamy w naszym pasażu

Wstąp do księgarni

REKLAMA