Lawina skarg na basen w Stanisławowie
21 maja 2012
Aquapark w Stanisławowie Pierwszym działa od dwóch miesięcy. Przez ten czas do dyrektora wpłynęło mnóstwo skarg dotyczących przepisów regulaminu, m.in. na brak biletu dla samotnego rodzica z dzieckiem, obowiązek chodzenia w klapkach albo brak możliwości zjechania z małym dzieckiem na zjeżdżalni. Dyrektor Andrzej Kula skrupulatnie uwagi notuje i obiecuje zmiany w niektórych kwestiach.
- Dyrektor basenu tępo trzyma się cennika, zamiast rodzica z trójką dzieci wpuścić na bilet 2+2 - skarży się czytelnik. - Podczas rozmowy ze mną był niemiły i kłamał, że nikt wcześniej nie zgłaszał mu tego problemu. Natomiast kasjerka przy dzieciach stwierdziła, że nie muszę przychodzić z żoną, mogę zabrać np. kochankę, ale muszą być dwie osoby dorosłe. To była moja ostatnia wizyta na tym basenie - podsumowuje.
Kąpielówki, ale tylko obcisłe
Kolejny absurdalny przepis obowiązujący na pływalni, to obowiązek kąpieli tylko w obcisłych spodenkach, do którego panowie muszą się bezwzględnie zastosować. - Mieliśmy przypadki, kiedy osoby prosto z samochodu wchodziły do basenu, a potem topiły się np. chusteczki higieniczne lub inne przedmioty.
Klapki obowiązkowe
Kolejny problem dla wielu to obowiązek chodzenia w klapkach. Korzystający z pływalni skarżą się, że nie mogą chodzić po terenie ośrodka w butach, w których przyszli. Dziwi ich obowiązek wchodzenia do szatni w klapkach przystosowanych do kąpieli w basenie. - Buty i kurtki musieliśmy zostawić na wieszakach przy wejściu, gdzie nikt ich nie pilnuje - mówi pani Bożena.
Na zjeżdżalni tylko pojedynczo
Rodzice skarżą się również, że nie mogą wspólnie z dziećmi korzystać ze zjeżdżalni. Chcieliby wziąć dziecko przed siebie i razem zjechać do basenu. - Taki przepis zasugerowali nam sami ratownicy. Kiedyś w Jachrance był przypadek, że rodzic zjeżdżał wspólnie z dzieckiem, maluchowi niefortunnie podwinęła się noga i doszło do wypadku. My chcemy takich sytuacji uniknąć, więc ten zakaz to tylko w trosce o kąpiących się, którzy często nie zdają sobie sprawy z licznych niebezpieczeństw - argumentuje dyrektor.
Wyrzucili nas z basenu
- Ratowniczka kazała mi opuścić duży basen, bo najmłodsze dziecko miało na sobie rękawki. Stwierdziła, że dla małych dzieci jest drugi basen, a w dużym mogą pływać tylko osoby umiejące pływać. Na sześciu torach oprócz nas nie było nikogo, dzieci więc nikomu nie przeszkadzały - opowiada czytelnik. - Nigdy dotąd, na żadnym basenie nie usłyszałem takiej bzdury, nigdy nie wyproszono mnie z dzieckiem z basenu pod pretekstem, że nie umie ono pływać, jeśli było pod moją opieką. Poza tym ratowniczka wskazała basen, w którym głębokość wynosi 110 cm, więc też nie jest to basen dla małego dziecka. Nie mówiąc już o tym, że wysłała nas z basenu pustego do przepełnionego.
Ewelina Kurzak, oko