Łąki kwitnące purpurą
autor: | Edyta Świętek |
wydawnictwo: | Replika |
seria: | Spacer Aleją Róż |
wydanie: | Zakrzewo |
data: | 23 maja 2017 |
forma: | e-book (epub, mobipocket) |
liczba stron: | 384 |
ISBN: | 978-83-7674845-0 |
Rodzina Szymczaków powraca w powieści będącej kontynuacją równie udaną, co pierwszy tom ich przygód. Edyta Świętek sprostała oczekiwaniom, jakie pojawiły się po lekturze Cienia burzowych chmur. W ręce czytelników oddaje kolejną dopracowaną i zachwycającą rozmachem opowieść z intrygującymi zagadkami w tle. Serdecznie polecam!
Magdalena Majcher, pisarka i recenzentka
Autorka poczytnych powieści w brawurowy sposób serwuje osadzoną w realiach wczesnego PRL-u historię rodzinną ze zbrodnią i zemstą w tle.
Dynamicznie wzrastająca najmłodsza dzielnica Krakowa ciągle jeszcze przypomina miasto rodem z dzikiego zachodu. Pomiędzy nowymi domami, przeludnionymi barakami i terenami budowlanymi kwitnie hazard, a sprawiedliwość bywa wymierzana na własną rękę. Za dnia wznoszone są domy, kina, szpital oraz szkoły, natomiast nocami w mrocznych zaułkach czają się przestępcy oraz prostytutki. Nad głowami mieszkańców, niczym mityczny miecz Damoklesa, wisi groźba wybuchu kolejnej wojny. Oto Nowa Huta lat 50. - siedlisko socrealistycznego absurdu, w którym rozrastająca się rodzina Szymczaków poszukuje swojego miejsca w świecie.
Bronek nie może odnaleźć szczęścia w małżeństwie i wciąż tęskni za Bogumiłą. Do miasta przyjeżdża Andrzej, aby z dala od Pawlic uporać się z rozpaczą po tragicznie zmarłej Agacie. Julia z przestrachem odkrywa, że jest obserwowana przez tajemniczego mężczyznę o podejrzanym wyglądzie. W dodatku pewnego dnia na nowohuckich łąkach robotnicy natrafiają na makabryczne znalezisko...
Julia rozłożyła koc na obrzeżach łąk nowohuckich. Postawiła w cieniu koszyk z przygotowanym wcześniej podwieczorkiem.
- Będziesz się grzecznie bawił, Karolku? - zapytała towarzyszącego jej szkraba.
- Pewnie - odparł chłopczyk, który jeszcze nie zdążył nacieszyć się nowym samochodem ciężarowym, prezentem od chrzestnego ojca.
Wyjęła z torebki książkę i umościła się na kocu obok dziecka. Już po chwili zatonęła w pasjonującej lekturze.
Było ciepłe, niedzielne popołudnie. Mieszkańcy Nowej Huty korzystali z ładnej pogody, relaksując się na łąkach przylegających do placu Centralnego oraz wschodnich osiedli. Dorośli wygrzewali się w słońcu, czytali prasę lub książki. Panowie grali w karty albo gawędzili. Panie zajmowały się szydełkowaniem lub jaki
miś innymi drobnymi robótkami, albo po prostu cieszyły się piękną aurą, pilnując jednocześnie rozbrykanych potomków. Dzieciarnia goniła z latawcami i piłkami. Chłopcy strzelali z naprędce zrobionych łuków i bawili się w chowanego wśród wysokich traw. Z dala od budowlanego kurzu i zgiełku doceniano uroki dnia wolnego od pracy.
Pawłowska wybrała w miarę ustronne miejsce. Zamiast na nudnej pogadance o ryzyku wojny nuklearnej, spędzała czas na relaksie z synkiem, nie zaprzątając sobie na razie uwagi tym, w jaki sposób usprawiedliwi nieobecność.
Słuchanie wykładu na temat niebezpieczeństwa i skutków użycia broni masowego rażenia przez imperialistycznych wrogów zupełnie jej nie interesowało. Znała to wszystko na pamięć - takie szkolenia organizowano z dużą częstotliwością. Już dawno zdążyła opanować zakładanie maski przeciwgazowej, dowiedzieć się, dlaczego nie należy pić skażonej wody i co zrobić, aby uniknąć napromieniowania. Lata spędzone w Nowej Hucie nauczyły ją dystansu do propagandowej presji. Początkowo żyła w ciągłym lęku, że wybuchnie wojna. Z upływem czasu, gdy do niczego złego nie dochodziło, przestała odczuwać niepokój. Jej rodzinę spotkały gorsze rzeczy ze strony komunistycznego rządu niż owych legendarnych krwiożerczych kapitalistów, którzy prawdopodobnie nie mieli pojęcia o istnieniu takiego kraju jak Polska.
- Jak mamy zginąć, to zginiemy - powiedziała kiedyś koleżankom z pracy. - Lepsza szybka śmierć od bomby niż powolne umieranie w poczuciu zagrożenia.
Tak więc teraz mogła rozkoszować się pięknym dniem, leżąc na brzuchu i machając ugiętymi w kolanach nogami. Wcześniej zdjęła buty i rozpięła górne guziki bluzeczki.
W powietrzu brzęczały muchy, pszczoły i osy, słychać było także kwilenie ptaków oraz odległe porykiwanie bydła. Od łąk dolatywał zapach kwiatów i ziół, a w trawach delikatnie szumiał lekki wiaterek.
- Prawdziwa sielanka - westchnęła, odrywając się na moment od lektury. - Jak w Pawlicach!
- Mamusia, zobacz. - Karol wyciągnął w jej stronę palec, po którym wędrowała spora biedronka. - Oswoiłem.
Młoda kobieta uśmiechnęła się i przytknęła dłoń do rączki syna, aby owad zszedł na nią.
- O, biedronka. Jaka duża! Policzymy kropki?
- Już liczyłem. Jest ich siedem.
- Bardzo ładnie - pochwaliła.
- A co jedzą biedronki? Chlebuś? Może ona jest głodna?
- Nie, a skąd ci to przyszło do głowy?
- Bo w przedszkolu uczyli nas takiej piosenki: ,,Biedroneczko leć do nieba, przynieś mi kawałek chleba" - zanucił refren.
- Nie, kochanie, nie jadają chleba. Biedronki są bardzo pożyteczne, ponieważ zjadają mszyce, czyli takie wstrętne małe owady, które niszczą roślinki.
- No to są potrzebne - stwierdził chłopiec.
- Nawet bardzo. Nie wolno im robić krzywdy.
- Nie chciałem jej skrzywdzić. Sama do mnie przyleciała. Pewnie chciała się pobawić.
- Może. A teraz pozwólmy jej odlecieć, dobrze? Prawdopodobnie gdzieś w trawach czekają na nią jej dzieci. Byłoby im smutno, gdyby nie wróciła.
- Dobrze, niech do nich wraca. Bo może jej mąż umarł i małe biedronki mają tylko ją. Tak, jak ja mam tylko ciebie, mamusiu. I nie mógłbym bez ciebie żyć - powiedział nader poważnie.
Julka poczochrała dłonią ciemne włosy synka. W jej oczach zalśniły łzy.
- Ech, ty, mój mały królewiczu. Co ja bym bez ciebie zrobiła?
- Teraz ty opiekujesz się mną. Ale kiedyś, jak już będę duży i silny, to ja będę opiekował się tobą. Nigdy nie będziesz sama jak pani biedronkowa.
- Trzymam cię za słowo, mój dzielny mężczyzno.
- A w ogóle, to chcę, żebyś wiedziała, że jesteś najpiękniejszą mamusią świata. I ja wezmę z tobą ślub. O!
Aby nie parsknąć śmiechem, odwróciła się na bok. Ogarnęła ją fala niewyobrażalnego szczęścia. Jeszcze nigdy nie czuła się równie błogo i beztrosko.
Ani Julia, ani jej synek nie zauważyli wysokiego, ciemnowłosego mężczyzny, który stał w cieniu jednego z drzew rosnących na obrzeżach łąk i przez chwilę przyglądał się oraz przysłuchiwał tej scenie.
Na sąsiedniej półce
-
[ książka ]Cień burzowych chmur. Spacer Aleją Róż t. 1Edyta Świętek
-
[ książka, e-book ]Nie pora na łzy. Nowe czasyEdyta Świętek
-
[ książka, e-book ]Przeminą smutne dni. Nowe czasyEdyta Świętek
-
[ książka ]Łąki kwitnące purpurą. Spacer Aleją Róż t. 2Edyta Świętek
-
[ książka ]Szarość miejskich mgieł. Spacer Aleją Róż t. 4Edyta Świętek
-
[ e-book ]Powiew ciepłego wiatruEdyta Świętek
-
[ e-book ]Szarość miejskich mgiełEdyta Świętek
-
[ e-book ]Cień burzowych chmur. Spacer Aleją RóżEdyta Świętek
-
[ książka, e-book ]Lato o smaku miłościEdyta Świętek
-
[ książka ]KPL Saga Krynicka (4 pak) Sekrety kobiecych dusz + Fantazje niewinnych lat + Porywy namiętnych serc + Uroki promiennych dniEdyta Świętek
-
[ książka, e-book ]Uroki promiennych dni Saga krynicka, część IVEdyta Świętek
-
[ książka ]KPL - Saga Krynicka. Sekrety kobiecych dusz + Fantazje niewinnych lat + Porywy namiętnych sercEdyta Świętek
LINKI SPONSOROWANE