50 twarzy Tindera
autor: | Joanna Jędrusik |
wydawnictwo: | Wydawnictwo Krytyki Politycznej |
wydanie: | wydanie 1, Warszawa |
data: | 26 kwietnia 2019 |
forma: | książka, okładka miękka |
wymiary: | 132 × 205 mm |
liczba stron: | 288 |
ISBN: | 978-83-6623216-7 |
Szukasz sensu na jedną noc? A może seksu na całe życie? Polizwiązku z kilkoma fajnymi osobami? Stałej, monogamicznej relacji? Dalej nie możesz znaleźć miłości? A może była, ale się skończyła?
Na Tinderze możesz znaleźć to wszystko, a nawet więcej.
Asia Jędrusik korzystała z tej apki tak intensywnie, że momentami aż bolał ją kciuk od przewijania potencjalnych partnerów. I tylko raz umówiła się na randkę z fanem Breivika.
Czytając jej przygody na przemian chce się płakać i wybucha się śmiechem. Nie zdziw się jednak, gdy w przezabawnie opisywanych przez nią randkach, odnajdziesz portrety osób przypominające twoich znajomych.
50 twarzy Tindera to fascynujący autobiograficzny reportaż o poszukiwaniu bliskości, seksu i sensu, praktyczny poradnik randkowania i obsługi relacji damsko-męskich.
(...)
Każdy z nas jest potrzaskany. Każdy ma przyjaciół, którzy są
zmaltretowani. Rozpadające się relacje, zerwania, związki bez
przyszłości, bez przekonania, z rozsądku, z przymusu, ze stra-
chu. Porzucamy i jesteśmy porzucani, zdradzają nas, krzywdzą.
Każdy z was wie, jak boli rozczarowanie, jak fzycznie, mocno
boli, kiedy po raz kolejny się okazuje, że się nie udało. Ci wciąż
w relacji wiedzą, jak to jest, kiedy niby masz wszystko, ale mo-
mentami dociera do ciebie, że jest w niej coś zgniłego, że czegoś
brakuje, gdzieś tkwi błąd.
Z jednej strony podświadomie powielamy model relacji
z rodzicami. Jeśli tylko czegokolwiek nam w dzieciństwie bra-
kowało, jeśli coś było złe, to, na swoje nieszczęście, będziemy
tego szukać w kobiecie czy mężczyźnie naszych snów. Wina
za złe wybory nie do końca jest nasza, podejmiemy je i tak.
Z drugiej - większość z nas chce sprzeczności. Szukamy bad
boya, ale jednocześnie kogoś, kto przytuli i zrobi herbatę, z kim
można iść na imprezę, kto naprawi kontakt, zarobi na bilety
do Paryża, zaimponuje nam wiedzą, pochodzi z dobrej rodzi-
ny i, last but not least, jest zajebistym kochankiem... No i jak
będzie trzeba, to zostanie dobrym tatą dla naszych pociech,
bo w sumie większość z nas albo chce mieć potomstwo, albo
uważa, że trzeba. Aha, no i żeby jeszcze miał dużego chuja.
Chyba nie muszę tłumaczyć, że takiej osoby nie ma. Jak ktoś
jest przystojnym bad boyem, to zdradza, chleje i nie dzwoni do
nas trzy miesiące. Chcemy się przytulić po seksie, a on mówi,
żebyśmy szły już do domu, bo rano jedzie na kajta i musi być
wyspany. Z kolei jak macie miśka, który przytuli, zrobi obiad,
hajs przynosi, wakacje organizuje, ale w łóżku nuda, to też sobie
po cichu myślicie, że coś jest nie tak. Idziecie z koleżankami na
Magic Mike'a do kina i wybiegacie z płaczem, bo do was docie-
ra, że misiek nie będzie was z pasją pieprzył na komodzie, jak
kilka lat wcześniej inny chłopak. A to przecież był najlepszy
seks w życiu. Inne z was zwiążą się z człowiekiem sukcesu.
Splendor, sława, ale ani to nie wie, jak zrobić zakupy, ani nie
możecie liczyć na uwagę, bo jednak racjonalna jest kariera, a nie
paplanina o wyjazdach na weekend i czytanie książek w łóż-
ku w sobotę rano. W sobotę rano to można być już po siłowni
i w biurze prawie wyrabiać się z robotą. A zajebisty kochanek
z dużym kutasem? No ekstra, ale co z tego, skoro on lubi żużel,
nie umie się zachować w towarzystwie, nie zna się na zegarku
i oczekuje, że będziecie mu gotować?
I tak sobie możemy wymieniać bez końca. W wersji dla
panów, skrótowo: chcielibyśmy matki, żony i kochanki. Dziwki
w sypialni i damy w salonie. I co, jak wychodzi szukanie? No
właśnie. Smuteczek. Przykro mi, chłopaki.
(...)
Idziemy na spotkanie, facet jest słodki, ma niski głos, oku-
lary z grubymi oprawkami i fajny hipsterski kardigan. Wy-
gląda strasznie młodo, ale w tej dziurze nie będę wybrzydzać.
Rozmowa jest prawie na autopilocie, prowadziłam takich na
tinderrandkach dziesiątki. Najpierw trochę info o pracy, stu-
diach. Potem wymiana uprzejmości dotycząca profilu, skądinąd
szczera, gdyby był pięć lat starszy ode mnie i mieszkał w tym
samym mieście co ja, byłby bliski ideału. Wreszcie wyciągam
mocne karty - rozmawiamy o muzyce. Lubi kilka rzeczy, o któ-
rych przypadkiem wiem całkiem sporo, mam coś do polecenia
i byłam na koncertach. Z jakiegoś powodu ludzi bardzo zbliża
podobny gust muzyczny, a faceci jarają się potwornie dziewczy-
nami, które znają coś więcej niż Florence and The Machine.
Ma na imię Sebastian. Od razu widać, że jest strasznie wraż-
liwy i trochę egzaltowany. Ma też niestety dość głupie poczucie
humoru. Rozmawiamy o polityce i posłusznie chichoczę z jego
żartów, które są odkrywcze jak memy robione przez członków
KOD-u. Normalnie bym podziękowała, ale jednak jestem na
zadupiu. Nie okazuję więc zniecierpliwienia, rozmawiam i roz-
mawiam. Jemy śledzie i pijemy wódkę Stolichnaya. W pew-
nym momencie Sebastian robi się jeszcze bardziej wylewny.
Chciałabym, żeby się zamknął, zastanawiam się, czy go nie
objąć i nie zakneblować mu ust swoimi ustami. Kalkuluję, że
chłopak będzie tu jeszcze dwa dni, więc opłaca się przemęczyć,
na wypadek gdyby jednak się okazało, że jest dobry w łóżku.
Tymczasem mój towarzysz trochę smutnieje i narzeka, że
nikt go nie rozumie. Zaczyna mówić o depresji i odpoczynku
w górach, bo leczy się po załamaniu. Aha. Wcale mnie to nie
dziwi. W końcu wydusza z siebie, że ma zaburzenia obsesyj-
no-kompulsywne. Spogląda na mnie, jakby się spodziewał,
że ucieknę. Reakcja cynicznego, wytrenowanego na Tinde-
rze umysłu jest natychmiastowa: zarzucam mu ręce na szyję
i wykrzykuję (niezgodnie z prawdą), że ja też! Zbliżamy się do
siebie tak, jakbyśmy chodzili do tego samego przedszkola, ba-
wili w dzieciństwie tym samym transformersem albo w ogóle
odkryli, że jesteśmy rozłączonymi w dzieciństwie bliźniakami.
Sebastian opowiada o swojej chorobie. Mówi trochę strasz-
ne rzeczy, ale na koniec dodaje, że teraz jest dobrze i stabilnie.
Ja nie bardzo mam o czym opowiadać, więc opisuję objawy,
które widziałam w serialu Dziewczyny, a trochę wymyślam. Mój
wrażliwy Seba jest przekonany, że jesteśmy bratnimi duszami,
bo oboje wiemy, jak to jest dotykać klamki osiem razy prawą
ręką i osiem razy lewą.
W ciągu godziny ląduje w moim łóżku. Bez ubrania jest
zjawiskowy. W dodatku czule mnie przytula; zachowuje się
tak, jakbyśmy byli jedynymi ludźmi na ziemi. Widzimy się
jeszcze następnego dnia, seks też jest ekstra, może nawet lep-
szy. Sebastian opowiada mi o lekach, wizytach w psychiatryku.
Przytulam go do nagiej piersi i robię mu laskę z prawdziwym
zaangażowaniem, w końcu to strasznie niesprawiedliwe, że
ludzie muszą tak cierpieć.
(...)
Radek opowiadał mi, jak bajerował dziewczyny na Tinderze.
Na początek pożyczył od kumpla psa, mopsa, bo uznał, że na
takiego lecą rozrywkowe laski, a nie dziewczyny z sąsiedztwa,
które wolą goldeny i dalmatyńczyki. Na proflowym wstawił
biało-czarne zdjęcie z tym mopsem. Następne zdjęcie - Ra-
dek w garniturze. Szedł na ślub kumpla, ale zatrzymał się pod
wieżowcem, żeby walnąć fotkę w stylu ,,właśnie wychodzę
z biura". Potem zdjęcie na desce, Radek jedzie lekko pochylony
w hipsterskim kaszkiecie, białej koszuli i kamizelce od garni-
turu, nazwał to stylówka a la Peaky Blinders. Muszę dodawać, że
Radek nie umie jeździć na desce? Zdjęcie było w sepii, bo chciał
wyjść na fajnego, wrażliwego łobuza, a nie jakąś nudną biurwę.
Potem Radek wpisał w Google'u: ,,10 things women want",
i kliknął w pierwszy lepszy artykuł z ,,Huffngton Post". Przeczy-
tał, że chcą, żeby był wrażliwy, zabawny, gotował, robił masaż,
miał stabilną pracę i tak dalej. Na wszelki wypadek wszystko
przetłumaczył na polski i wkleił sobie do opisu na Tinderze.
Potem przeczytał kolejny artykuł, w którym była masa staty-
styk. Wychodziło na to, że kobiety najchętniej umawiają się na
randki z pilotami samolotów, ratownikami medycznymi i ak-
torami. Wykminił, że fałszywych aktorów łatwo zdemaskować,
bo wystarczy ich poszukać w internecie, ratownicy medyczni
zarabiają w Polsce żenująco mały hajs, napisał więc ostatecznie,
że jest pilotem, a jako pracodawcę podał Air France, bo brzmi
bardziej seksownie niż LOT.
Na randkach bezbłędnie rozpracowywał dziewczyny. Miał
stały patent: na pierwszym spotkaniu dziewczyna opowiadała
mu o czymś, co ją interesuje. Modernistyczna poezja, kuchnia
molekularna, cokolwiek. Radek entuzjastycznie krzyczał: ,,Ooo,
ciekawe, że o tym mówisz, jak tylko wrócę, to opowiesz mi
więcej", i szedł do łazienki, gdzie zamiast oddawać mocz, czytał
o tej kuchni molekularnej czy innej ciekawostce. Wracał i nie
dość, że wypytywał laskę o szczegóły, żeby mogła się przy nim
poczuć mądra i dowartościowana, to jeszcze na koniec rzucał,
że on też się trochę tym interesował, i walił kilka strzałów
z przeczytanego naprędce wywiadu (skubany, ma niezłą pamięć,
potraf cały cytat przytoczyć). Dziewczyny były oczarowane.
Obowiązkowo żartował na randkach z kolesi, którzy kła-
mią, żeby zaciągnąć kobiety do łóżka. Stosował nawet jakieś
sztuczki poniżej pasa, brał na litość. Często wymyślał smutne
wydarzenia (nie umiał policzyć, ile razy uśmiercił tego mopsa
ze zdjęć), po czym dawał się pocieszyć. Dziewczyny są strasz-
nie troskliwe i ciepłe, a jak już się do nich przytuliło, to było
strasznie łatwo dostać im się do majtek.
Na sąsiedniej półce
-
[ książka ]Pieprzenie i wanilia. Tinder na wakacjachJoanna Jędrusik
-
[ książka ]The New Yorker. Biografia pisma, które zmieniło AmerykęMichał Choiński
-
[ książka ]Osiecka. Rodzi się ptakKarolina Felberg
-
[ książka ]Osobliwość coraz bliżej. Kiedy połączymy się z AIRay Kurzweil
-
[ książka ]Koreańska sztuka szczęściaBarbara J. Zitwer
-
[ książka ]Nie musisz być szalony, żeby tu pracowaćBenji Waterhouse
-
[ książka ]Rzym od kuchni. Śladami historii najsłynniejszych dań Wiecznego MiastaMagdalena Wolińska-Riedi
-
[ książka ]Ten głos. Ksawery Jasieński. Biografia słynnego prezentera radiowego i lektoraMarta Kawalec
-
[ książka, e-book ]Włoska mafia. Cosa Nostra, Kamorra i 'Ndrangheta od 1946 roku po czasy dzisiejszeJohn Dickie
-
[ książka ]Powrót fatumTomasz Stawiszyński
-
[ książka ]Róża Luksemburg. Domem moim jest cały światWeronika Kostyrko
-
[ książka ]Swoją drogą...Bogdan De Barbaro, Justyna Dąbrowska
LINKI SPONSOROWANE