Kronika policyjna
23 maja 2008
Kradł zamiast tankować. Listonosze kradną listy. Rozbój w wielkim mieście. Pijany z ładunkiem 30 ton. Budowlane spółki.
Kradł zamiast tankować
Listonosze kradną listy
Kilka dni później wpadł kolejny legionowski listonosz. W jego mieszkaniu w Nowym Dworze Mazowieckim policjanci znaleźli ponad tysiąc niedoręczonych prze-syłek. 50-letni Jerzy R. pracował na początku jako listonosz w Łomiankach, a w ostatnim czasie w jednym z oddziałów w Legionowie. On również był zamieszany w przywłaszczanie i sprzedaż okolicznościowych srebrnych i pozłacanych monet emi-towanych przez Skarbnicę Narodową. Wiadomo już, że ponad sto takich monet nigdy nie zostało doręczonych.
Rozbój w wielkim mieście
Około trzeciej w nocy bawiąca się w legionowskiej dyskotece kobieta zauważyła, że zniknęła jej torebka, którą chwilę wcześniej położyła przed sobą na podłodze. W torebce był telefon, pieniądze i zegarek. Natychmiast zaalarmowała swojego brata. Od ochroniarzy mężczyzna dowiedział się, że kilka minut wcześniej z lokalu w pośpiechu wyszły dwie dziewczyny. Nie tracąc czasu wybiegł z dyskoteki w poszu-kiwaniu złodziejek. Na ulicy Sowińskiego zauważył dwie uciekające kobiety. Goniąc je, powiadomił policję. Kiedy rodzeństwo dogoniło złodziejki, dziewczyny rzuciły się na poszkodowaną bijąc ją po głowie i twarzy. Zerwały jej także z szyi złoty łań-cuszek. Na miejsce przybyli policjanci, kobiety niestety niewiele się uspokoiły. Tra-fiły do aresztu, obie były pijane. Justyna D. sama oddała skradziony telefon, a przeszukująca Annę B. policjantka znalazła zegarek w jej biustonoszu. W zależnoś-ci od postawionych zarzutów kobietom grozi do pięciu lub dziesięciu lat pozbawienia wolności.Pijany z ładunkiem 30 ton
Ponad promil alkoholu we krwi miał 29-letni Marcin P., kiedy kierował 30-tonowym tirem z ładunkiem na ulicy Zegrzyńskiej w Legionowie. Wpadł, ponieważ jego nie-zgrabne manewry zauważyli policjanci. Aż strach pomyśleć, do jakiej tragedii mogło dojść biorąc pod uwagę wielkość i ciężar auta! Za kierowanie w stanie nie-trzeźwości grozi 29-latkowi do dwóch lat pozbawienia wolności, kara grzywny i za-kaz kierowania pojazdami nawet na 10 lat.Budowlane spółki
Dwóch kolegów pracowało przy wykańczaniu domu. Kiedy jeden okazał się nieso-lidny, drugi postanowił dać mu nauczkę i zarekwirował jego narzędzia. Teraz może posiedzieć nawet pięć lat. Adam I. oraz Andrzej D. wspólnie wykonywali prace wykończeniowe budynku przy ulicy Miłej w Chotomowie. Używali narzędzi i ma-szyn, które po części należały do każdego z nich. Z relacji Adama I. wynikało, że jego wspólnik nadużywał alkoholu i często nie przychodził na budowę, przez co zlecone prace nie były wykonywane w terminie. Powodowało to kłopoty z wypłatą. Oprócz tego wyszło na jaw, że Andrzej D. pobierał od właściciela domu zaliczki, o których Adam I. nie wiedział. Kiedy po raz kolejny wspólnik nie przyszedł na bu-dowę, Adam I. zdenerwował się, zrezygnował z dalszej współpracy z nim, rozwiązał umowę z właścicielem domu i zabrał wszystkie maszyny i narzędzia. W ten sposób chciał zmusić Andrzeja D. do oddania trzech tysięcy złotych, które, jak twierdził, był mu winny za podwożenie do pracy i pobrane zaliczki za wspólnie wykonaną ro-botę. Andrzej D. w żaden sposób nie czuł się dłużnikiem swojego wspólnika, a nie mogąc doprosić się zwrotu sprzętu sprawę zgłosił policji. A funkcjonariusze oskar-żyli Adama I. o kradzież i próbę załatwienia sprawy na własną rękę. Grozi mu do pięciu lat więzienia. Lepiej nie wymierzać sprawiedliwości na własną rękę.cehadeiwu
na podstawie informacji policji