Kronika policyjna
23 maja 2008
Kradł zamiast tankować. Listonosze kradną listy. Rozbój w wielkim mieście. Pijany z ładunkiem 30 ton. Budowlane spółki.
Kradł zamiast tankować
Pracował na stacji benzynowej przy Sobieskiego i regularnie okradał szefową. Nie kradł jednak paliwa. Wynosił kartony papierosów i sprzeda-wał po okazyjnej cenie. 22-letni Michał W. dwa miesiące pracował na stacji paliw przy ul. So-bieskiego w Legionowie. Do jego codziennych obowiązków należało tankowanie samochodów i drobne prace porządkowe. Szybko się jednak okazało, że 22-latek znalazł sobie inny sposób na dorobienie do pensji. Kończąc pracę każdego dnia Michał W. udawał się na zaplecze sklepu stacji i pakował do swojego plecaka po kilkadziesiąt paczek papierosów. Od kwiet-nia do maja ukradł kilkaset pudełek. Sprawa być może nie wyszłaby szybko na jaw, ale jeden ze stałych klientów dowiedział się, że pracownik stacji regularnie po okazyjnych cenach sprzedaje papierosy. Powiadomił właścicielkę, a ta zastawiła na złodzieja pułapkę. Zamontowana na zapleczu kamera już następnego dnia nagrała Michała W. pakującego do plecaka cztery kartony papierosów. Wezwany na dywa-nik 22-latek obejrzał z szefową film, po czym przyznał się do wszystkiego. Łączna suma strat, na jaką naraził firmę Michał W., to ponad 5 tys. zł, które sąd może mu zamienić na pięć lat więzienia.Listonosze kradną listy
31-letni Karol B. od prawie dwóch lat był zatrud-niony jako listonosz w jednym z urzędów w Le-gionowie. Nikt jednak nie wiedział, że najpraw-dopodobniej kilkadziesiąt przesyłek nigdy nie dotarło do odbiorców. Listonosz kradł zawartość przesyłek, łupy sprzedawał znajomym i przy-godnie napotkanym osobom. Policja szacuje, że ukradł kilkaset srebrnych i pozłacanych monet okolicznościowych wybitych przez Skarbnicę Na-rodową. 31-latek wpadł przypadkiem, kiedy próbował sprzedać monety jedemu z legionow-skich dilerów narkotyków. Miał pecha, ponieważ w tym samym czasie dilera odwie-dziła policja. W kieszeni listonosza znaleziono srebrne i pozłacane monety z wize-runkiem papieża oraz jedną jednodolarówkę. Karol B. figurował już w policyjnych kartotekach, miał pseudonim "Banan". Teraz 31-latek odpowie za przywłaszczenie mienia. Może za to trafić za kratki nawet na pięć lat.Kilka dni później wpadł kolejny legionowski listonosz. W jego mieszkaniu w Nowym Dworze Mazowieckim policjanci znaleźli ponad tysiąc niedoręczonych prze-syłek. 50-letni Jerzy R. pracował na początku jako listonosz w Łomiankach, a w ostatnim czasie w jednym z oddziałów w Legionowie. On również był zamieszany w przywłaszczanie i sprzedaż okolicznościowych srebrnych i pozłacanych monet emi-towanych przez Skarbnicę Narodową. Wiadomo już, że ponad sto takich monet nigdy nie zostało doręczonych.
Rozbój w wielkim mieście
Około trzeciej w nocy bawiąca się w legionowskiej dyskotece kobieta zauważyła, że zniknęła jej torebka, którą chwilę wcześniej położyła przed sobą na podłodze. W torebce był telefon, pieniądze i zegarek. Natychmiast zaalarmowała swojego brata. Od ochroniarzy mężczyzna dowiedział się, że kilka minut wcześniej z lokalu w pośpiechu wyszły dwie dziewczyny. Nie tracąc czasu wybiegł z dyskoteki w poszu-kiwaniu złodziejek. Na ulicy Sowińskiego zauważył dwie uciekające kobiety. Goniąc je, powiadomił policję. Kiedy rodzeństwo dogoniło złodziejki, dziewczyny rzuciły się na poszkodowaną bijąc ją po głowie i twarzy. Zerwały jej także z szyi złoty łań-cuszek. Na miejsce przybyli policjanci, kobiety niestety niewiele się uspokoiły. Tra-fiły do aresztu, obie były pijane. Justyna D. sama oddała skradziony telefon, a przeszukująca Annę B. policjantka znalazła zegarek w jej biustonoszu. W zależnoś-ci od postawionych zarzutów kobietom grozi do pięciu lub dziesięciu lat pozbawienia wolności.Pijany z ładunkiem 30 ton
Ponad promil alkoholu we krwi miał 29-letni Marcin P., kiedy kierował 30-tonowym tirem z ładunkiem na ulicy Zegrzyńskiej w Legionowie. Wpadł, ponieważ jego nie-zgrabne manewry zauważyli policjanci. Aż strach pomyśleć, do jakiej tragedii mogło dojść biorąc pod uwagę wielkość i ciężar auta! Za kierowanie w stanie nie-trzeźwości grozi 29-latkowi do dwóch lat pozbawienia wolności, kara grzywny i za-kaz kierowania pojazdami nawet na 10 lat.Budowlane spółki
Dwóch kolegów pracowało przy wykańczaniu domu. Kiedy jeden okazał się nieso-lidny, drugi postanowił dać mu nauczkę i zarekwirował jego narzędzia. Teraz może posiedzieć nawet pięć lat. Adam I. oraz Andrzej D. wspólnie wykonywali prace wykończeniowe budynku przy ulicy Miłej w Chotomowie. Używali narzędzi i ma-szyn, które po części należały do każdego z nich. Z relacji Adama I. wynikało, że jego wspólnik nadużywał alkoholu i często nie przychodził na budowę, przez co zlecone prace nie były wykonywane w terminie. Powodowało to kłopoty z wypłatą. Oprócz tego wyszło na jaw, że Andrzej D. pobierał od właściciela domu zaliczki, o których Adam I. nie wiedział. Kiedy po raz kolejny wspólnik nie przyszedł na bu-dowę, Adam I. zdenerwował się, zrezygnował z dalszej współpracy z nim, rozwiązał umowę z właścicielem domu i zabrał wszystkie maszyny i narzędzia. W ten sposób chciał zmusić Andrzeja D. do oddania trzech tysięcy złotych, które, jak twierdził, był mu winny za podwożenie do pracy i pobrane zaliczki za wspólnie wykonaną ro-botę. Andrzej D. w żaden sposób nie czuł się dłużnikiem swojego wspólnika, a nie mogąc doprosić się zwrotu sprzętu sprawę zgłosił policji. A funkcjonariusze oskar-żyli Adama I. o kradzież i próbę załatwienia sprawy na własną rękę. Grozi mu do pięciu lat więzienia. Lepiej nie wymierzać sprawiedliwości na własną rękę.cehadeiwu
na podstawie informacji policji