Jak telewizja ulicę sprywatyzowała...
20 lutego 2009
Hiobowe wieści rozniosły się po Wawrze. Pod rządami Platformy Obywatelskiej, która jak wiadomo wszystko chce sprywatyzować, co poniektórzy obywatele naszej dzielnicy tak sobie wzięli to do serca, iż postanowili sprywatyzować... ulicę.
Istotnie, właściciel jednej z posesji, Wiktor Sawoniaka, postawił dwa metry siatki pomiędzy swoim ogrodzeniem a ogrodzeniem sąsiedniej posesji, bo okoliczni pijacy ciągle mu włazili przez tę dziurę na jego teren. Trudno to jednak uznać za uniemożliwienie komukolwiek przejazdu i dostępu do własnego domu. Ulica Tube-rozy może i jest wyznaczona na mapach, ale w rzeczywistości niełatwo ją znaleźć. Na mapach geodezyjnych zresztą też nie jest to takie proste. Są ze sobą sprzecz-ne. Na przykład na jednej z nich jest co prawda wpisana nazwa, ale nie ma żad-nych linii rozgraniczających.
W każdym razie tym odgrodzonym fragmentem nikt nigdy nie jeździł, bo jego szerokość wynosi zaledwie dwa metry i jest on zarośnięty krzakami oraz drzewami.
Na mapie też trudno stwierdzić, jaka jest obecnie oficjalna szerokość Tuberozy, bo w tym miejscu wytyczona jest rezerwa pod południową obwodnicę Warszawy. W przyszłości prawdopodobnie powstanie tu duży węzeł (skrzyżowanie z Patriotów i linią kolejową) i zapewne okoliczne nieruchomości będą wyburzone. Chyba że ob-wodnica pójdzie w tunelu...
Tymczasem opisywanym fragmentem w żaden sposób nie da się przejechać nie tylko samochodem, ale nawet rowerem. Teren jest tak nierówny i zarośnięty, że nawet pieszo trudno się po nim poruszać. Nie widać jakiegokolwiek śladu wy-deptanej ścieżki. Wszyscy bowiem korzystają z faktycznego przebiegu Tuberozy, 30 metrów obok, po drugiej stronie posesji pana Sawoniaki. Na dodatek, nawet gdyby ktokolwiek się uparł i chciał tędy przejechać, to nie da rady, gdyż drogowcy nie zbudowali żadnego podjazdu od strony ulicy Patriotów. Tak więc jest całkowitą nieprawdą, iż pan Sawoniaka uniemożliwia komukolwiek dojazd do własnego domu.
W czasach głębokiej komuny rzeczywiście zabrano panu Sawoniace ok. 300 m², ale nie dostał na to żadnych dokumentów, czy jakiegokolwiek innego potwier-dzenia. A faktyczny przebieg ulicy Tuberozy jest inny niż ten pokazywany na ma-pach, na których zresztą trudno określić szerokość "sprywatyzowanego" fragmen-tu. Prawdą jest także to, iż miejscowi pijaczkowie upodobali sobie ten fragment Miedzeszyna na swoje posiedzenia. Sam znalazłem w krzakach bez większego tru-du kilkanaście wyrzuconych butelek.
Dziennikarze telewizyjni powołują się na rozmowę z urzędnikami wawerskiego ratusza, z której wynika, że postawione ogrodzenie jest nielegalne.
Nam urząd dzielnicy powiedział, że sprawę bada. Wygląda na to, że urzędnicy pogubili się w dokumentach i mają problem z ustaleniam stanu prawnego nierucho-mości.
W rzeczywistości jednak pan Sawoniaka odgrodził nie ulicę, ale kawałek swojej działki. Nie uniemożliwił także nikomu dojazdu do własnego domu, bo tym frag-mentem rzekomej ulicy nikt nigdy nie jeździł i nie będzie jeździł, gdyż w żaden spo-sób nie jest to możliwe. Faktyczny przebieg drogi jest bowiem zupełnie inny. Pan Sawoniaka nie zamierza także stawiać na rzekomej ulicy rogatek i pobierać kopyt-kowego. Prawdopodobnie mamy więc do czynienia z typwym konfliktem sąsiedz-kim. A dla udokumentowania tego zamieszczamy zdjęcia.
(a)